Filmiki "Making of" – co by to było, gdyby ich nie było? Nie bylibyśmy poinformowani? Nie sądzę – czasem, podczas ich oglądania (i słuchania niestety też...) mam ochotę zaskarżyć studio, które je zrobiło, za zanudzanie potencjalnych widzów na śmierć. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ dwa dni temu i wczoraj bracia Tokar i Ammon informowali nas o dwóch pierwszych częściach "Making of Drakensang: The River of Time", a dzisiaj redakcja gram.pl udostępniła kolejną część tego ciekawego i ogólnie epickiego filmiku. Dobra, żartowałem. Mam nadzieję, że gra będzie ciekawsza, bo chyba umrę przed monitorem...
[Drakensang: The River of Time] Po raz pierwszy, drugi, trzeci... Making of!
Akurat ta część jest najciekawsza i najbardziej rzeczowa. Owszem, nie jest może jakaś super wystrzałowa, ale generalnie można obejrzeć, bo w końcu skupia się na "The River of Time", a nie na tym jakie uniwersum "TDE" jest świetne. Dobrze, że postawili na filmowość i pełne udźwiękowienie dialogów, bo to mnie bardzo bolało w pierwszej części. Świetnie też, że nie zatracili przez to bajkowości produkcji (mroczny "Drakensang" jakoś by mi nie pasował) oraz poziomu skomplikowania (vide "Dragon Age II" i jego uproszczenia, bo musi być filmowo jak w "Mass Effect"!). W końcu też się dowiedziałem dlaczego opiera się to na tej całej "Rzece Czasu", no i sporo smacznych urywków z rozgrywki - co też się chwali. Generalnie, jak ktoś mocno nie śledził informacji o "The River of Time" i zniechęciła go pierwsza część, podobnież jak mnie, to może się dowiedzieć tego i owego, co zachęci go do zakupu.
Choć swoją drogą panowie się trochę zagalopowali w tym, że uniwersum "TDE" odróżnia się od innych... wąsami
Choć swoją drogą panowie się trochę zagalopowali w tym, że uniwersum "TDE" odróżnia się od innych... wąsami