Już 22 lipca (czwartek) do kiosków i salonów prasowych w całej Polsce trafi najnowszy numer czasopisma „Play”. Redakcja pisma ostatnio wyraźnie „czuje miętę” do miłośników komputerowych gier fabularnych i znów zgotowała nam kilka niespodzianek, które skutecznie mogą wywiać z naszego mieszka paręnaście czerwońców.
Pierwszą z nich jest obszerna, ośmiostronicowa zapowiedź gry „Wiedźmin 2: Zabójcy Królów”. Ów tekst to wedle obietnic „nie w kij dmuchał”, gdyż ma rzucić nowe światło na rodzimą produkcję. Nowe screeny, wywiad z producentem, informacje o mechanice, smaczki fabularne, fakty o zabezpieczeniach DRM i piękne dziewoje? Jestem za, tylko niech to się nie skończy na buńczucznych zwiastunach i faktycznie w końcu dostaniemy krwiste mięso, przyniesione na złotej tacy przez samego Geralta z Rivii.
Drugi prezent, znacznie milszy w moim mniemaniu, choć raczej skierowany do młodszej gałęzi fanów cRPG lub do starych wyjadaczy, którzy dopiero od niedawna interesują się naszym gatunkiem. Jednakowoż weterani z ręką na sercu muszą przyznać, że pełna wersja gry „Planescape: Torment” to rarytas pierwszej wody, prawdziwy Bentley wśród tradycyjnych cRPG.
Fabuła, która wgniata w fotel od samego początku, a 95% książek fantastycznych może jej co najwyżej „buty lizać” (z litości nie wspomnę o grach komputerowych, bo to jak porównywać piłkarską reprezentację Hiszpanii do naszych polskich pseudo grajków), perfekcyjnie naszkicowane postacie (przejmujące, zaskakujące i autentycznie wzruszające historie), ogromne możliwości rozwoju postaci (jak na tamte czasy), pokręcony oraz frapujący świat, niespotykana wolność, mroczny klimat, muzyka autorstwa wirtuoza Marka Morgana… Mógłbym tak długo, ale po co? To unikatowa i wybitna produkcja, w którą po prostu trzeba zagrać, jeżeli ktoś chce uchodzić do rangi prawdziwego gracza. 12, 90 zł.? Psie pieniądze za możliwość nabycia istnego dzieła sztuki. Do kiosków marsz i nie przyznawać mi się tutaj, że nie poznaliście jeszcze historii udręki Bezimiennego!