Poniedziałek, nie poniedziałek – pańszczyznę dla naszego Umiłowanego Władcy odrobić trzeba, gdyż do wyrozumiałych osób to on nie należy. O tak, a torturować to on potrafi i lubi jak mało kto! Dlatego też, aby wyrobić odpowiednie limity tygodniowe i uniknąć wybatożenia, trzeba już teraz rozpocząć działania na odcinku newsowym. Tylko jak, skoro o tej godzinie niezbyt wiele dzieje się w branży wirtualnej rozrywki i smacznych informacji jest jak na lekarstwo? Normalnie w takiej sytuacji daje się fotografię jakiejś top modelki albo jakiegoś mięśniaka i sprawa załatwiona. Niestety, kobieca część naszej redakcji, mimo niezaprzeczalnej zjawiskowości i niewyobrażalnego piękna, jest synonimem cnotliwości i wstrzemięźliwości, a od kiedy Taramelion postanowił od nas odejść, nie mam żadnego kulturysty w podorędziu. Już po mnie?
Niekoniecznie! Szczęśliwie jednak z tej niewesołej sytuacji uratował mnie niejaki Jason Mamoa, czyli kolejne wcielenie legendarnego Conana Barbarzyńcy. Jak wiadomo Arnold Schwarzenegger od dawna zajęty jest wyciąganiem z kryzysu stanu Kalifornia, co może okazać się większym wyzwaniem niźli ratowanie niewiast przed despotycznymi czarnoksiężnikami, dlatego też w remake’u Marcusa Nispela go nie ujrzymy. Szkoda… Czy Mamoa sprosta tej kultowej postaci? Reżyser postanowił niejako rozwiać tę kwestię i wypuścił do sieci garść oficjalnych zdjęć prosto z planu, które skupiają się właśnie na mitycznym Cymmeryjczyku.
Jak dla mnie Mamoa prezentuje się dość przeciętnie. Pomimo, że bohater pokryty jest posoką, potem i innym brudem nieznanego pochodzenia, to wszystko jest nazbyt wystylizowane, perfekcyjnie poukładane, kipiące od narcyzmu. Jakie czasy, taki Conan? Przekonamy się już w 2011 roku.