2. Zgodziliście się na propozycję Architekta czy po prostu go zabiliście?
[DA1P] [SPOILER] Końcowe wybory
Jako dobra oraz praworządna postać zostałem w Amarancie i postanowiłem ratować kogo się da. W sumie myślałem, że twierdza beze mnie jakoś przetrzyma - podziemia oczyszczone z plugastwa, fortyfikacje maksymalnie rozbudowane oraz Wade przygotował dla żołnierzy ekwipunek z srebrnorytu (czy jak tam się to nazywa...) - choć akurat tego ostatniego zadania mi nie zaliczyło do końca. Dało się jeszcze bardziej ulepszyć te uzbrojenie? Tak czy siak potem trochę posmutniałem jak się okazało, że mimo wszystko Twierdza padła i obróciła się w ruinę - szkoda też śmierci Seneszala (bo gość miał głowę na karku) i Sigrun (bo elfki i Pana Sprawiedliwego jakoś mi nie było żal). No, ale cóż - jest wojna, są straty.
Na propozycję Architekta przystałem, bo była... rozsądna? Zasadniczo jego sposób na powstrzymanie kolejnej Plagi, nie różnił się praktycznie w ogóle od sposobu Szarej Straży, więc nie można powiedzieć, że jego plan jest ekscentryczny i moralnie zły.
Na propozycję Architekta przystałem, bo była... rozsądna? Zasadniczo jego sposób na powstrzymanie kolejnej Plagi, nie różnił się praktycznie w ogóle od sposobu Szarej Straży, więc nie można powiedzieć, że jego plan jest ekscentryczny i moralnie zły.
Nie dało się bardziej ulepszyć ekwipunku żołnierzy, srebrnobryt to było wszystko co można było zdobyć, fortyfikacje także miałem max ulepszone, podziemia oczyszczone, twierdza broniła się tydzień i w sumie dała radę z tego co tam czytałem. Mury z granitu wytrzymały, dopiero tam po tygodniu się przedarli, ale ktoś tam ocalał, armia Twierdzy Czuwania przyjęła nazwę Srebrnego Bractwa od nazwy materiału z którego mieli ekwipunek
Oczywiście też zostałem bronić Amarantu. Na propozycję Architekta także przystałem, chociaż trochę żałowałem jak się dowiedziałem że Plaga to jego sprawka.
Oczywiście też zostałem bronić Amarantu. Na propozycję Architekta także przystałem, chociaż trochę żałowałem jak się dowiedziałem że Plaga to jego sprawka.
Hmmm... to miałem podobnie jak widzę. Czyli był wóz albo przewóz - szkoda, tyle zachodu na nic
Generalnie to ja bym go tam nie winił, bo wtedy był zupełnie inną osobą - kierował się instynktem. Dopiero potem pożałował swoje decyzji, zauważył brak logiki w Plagach (bo obie strony na tym traciły) i zdecydował się na stworzenie własnego rytuału "dołączenia", aby zaprzestać temu szaleństwu. Jak dla mnie wystarczy, aby dostać drugą szansę - podobnie jak u Loghain, który finalnie okazał się wielkim patriotą (tylko pogubił się w tym wszystkim) oraz Nathaniel Howe, który zrozumiał grzechy ojca i przywrócił dobre imię swojemu rodowi. Choć bardziej byłbym zadowolony w sumie, gdyby Architekt nas koniec końców wyrolował - bo tak to wyszedł piękny happy end.
Co do trudnych decyzji to zdecydowałem się jeszcze na heroiczną obronę każdego kawałka arlatu (trakty, wsie i miasto), co potem w sumie żałowałem, bo to pewnie obniżyło skuteczność patroli - bo jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego. Kmiotka, który ukradł zboże wcieliłem szczodrze do armii, a tego szlachciura co zadźgał innego posłałem do ciupy na dłuuuuugie przesłuchanie.
Btw. Dało się jakoś bezkrwawo rozwiązać bunt kmiotków? Bo perswazja nie podziałała, a seneszal nie był kontent z krwawego stłumienia zamieszek :'d
Cytat
Na propozycję Architekta także przystałem, chociaż trochę żałowałem jak się dowiedziałem że Plaga to jego sprawka.
Generalnie to ja bym go tam nie winił, bo wtedy był zupełnie inną osobą - kierował się instynktem. Dopiero potem pożałował swoje decyzji, zauważył brak logiki w Plagach (bo obie strony na tym traciły) i zdecydował się na stworzenie własnego rytuału "dołączenia", aby zaprzestać temu szaleństwu. Jak dla mnie wystarczy, aby dostać drugą szansę - podobnie jak u Loghain, który finalnie okazał się wielkim patriotą (tylko pogubił się w tym wszystkim) oraz Nathaniel Howe, który zrozumiał grzechy ojca i przywrócił dobre imię swojemu rodowi. Choć bardziej byłbym zadowolony w sumie, gdyby Architekt nas koniec końców wyrolował - bo tak to wyszedł piękny happy end.
Co do trudnych decyzji to zdecydowałem się jeszcze na heroiczną obronę każdego kawałka arlatu (trakty, wsie i miasto), co potem w sumie żałowałem, bo to pewnie obniżyło skuteczność patroli - bo jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego. Kmiotka, który ukradł zboże wcieliłem szczodrze do armii, a tego szlachciura co zadźgał innego posłałem do ciupy na dłuuuuugie przesłuchanie.
Btw. Dało się jakoś bezkrwawo rozwiązać bunt kmiotków? Bo perswazja nie podziałała, a seneszal nie był kontent z krwawego stłumienia zamieszek :'d
Nie wiem czy to wystarczy, aby dać drugą szansę, bo z tego co zrozumiałem, on specjalnie odnalazł i obudził "upadłego Boga", myślał że dzięki temu wszystkich od razu odmieni, a kompletnie nie liczył się z ewentualnymi konsekwencjami swojej decyzji. Efektem tego było oczywiście śmierć wielu ludzi i zniszczenie wielu wiosek, miast etc.
Co do Loghain - fakt okazał się patriotą, ale zdecydowanie za dużo "złego" wyrządził. Poza tym jeśli darował bym życie Loghainowi to musiałbym się skłócić/zabić Alistaira. Nathanielowi też darowałem życie i nie żałowałem, oczywiście na początku miałem ochotę go powiesić, przypominając sobie o tym wrednym skur**** Howe
Z patrolami postąpiłem tak samo, aczkolwiek mam wrażenie że jakbym skupił się na jednym konkretnym terytorium to jakiegoś oszałamiającego efektu by nie było. Kmiotka również wcieliłem do armii co później okazało się dobrym pomysłem. Szlachcica uwolniłem, miałem ochotę zabić za zbrodnie, ale nie było tak naprawdę żadnych dowodów więc cóż ...
Tego nie wiem, zastraszenie, perswazja nie działały, możliwe że jakby się wcześniej ukróciło ten spisek to by do buntu nie doszło ale tego to nie wiem.
BTW. Zgłosiłem się z prośbą o pomoc do tego całego Cienia czy jak on tam miał, dąłem 50 suwerenów i nie dostałem od niego żadnej odpowiedzi. Tak powinno być czy coś źle zrobiłem? Gdzieś nie poszedłem?
Co do Loghain - fakt okazał się patriotą, ale zdecydowanie za dużo "złego" wyrządził. Poza tym jeśli darował bym życie Loghainowi to musiałbym się skłócić/zabić Alistaira. Nathanielowi też darowałem życie i nie żałowałem, oczywiście na początku miałem ochotę go powiesić, przypominając sobie o tym wrednym skur**** Howe
Cytat
Co do trudnych decyzji to zdecydowałem się jeszcze na heroiczną obronę każdego kawałka arlatu (trakty, wsie i miasto), co potem w sumie żałowałem, bo to pewnie obniżyło skuteczność patroli - bo jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego. Kmiotka, który ukradł zboże wcieliłem szczodrze do armii, a tego szlachciura co zadźgał innego posłałem do ciupy na dłuuuuugie przesłuchanie.
Z patrolami postąpiłem tak samo, aczkolwiek mam wrażenie że jakbym skupił się na jednym konkretnym terytorium to jakiegoś oszałamiającego efektu by nie było. Kmiotka również wcieliłem do armii co później okazało się dobrym pomysłem. Szlachcica uwolniłem, miałem ochotę zabić za zbrodnie, ale nie było tak naprawdę żadnych dowodów więc cóż ...
Cytat
Btw. Dało się jakoś bezkrwawo rozwiązać bunt kmiotków? Bo perswazja nie podziałała, a seneszal nie był kontent z krwawego stłumienia zamieszek :'d
Tego nie wiem, zastraszenie, perswazja nie działały, możliwe że jakby się wcześniej ukróciło ten spisek to by do buntu nie doszło ale tego to nie wiem.
BTW. Zgłosiłem się z prośbą o pomoc do tego całego Cienia czy jak on tam miał, dąłem 50 suwerenów i nie dostałem od niego żadnej odpowiedzi. Tak powinno być czy coś źle zrobiłem? Gdzieś nie poszedłem?
Cytat
Nie wiem czy to wystarczy, aby dać drugą szansę, bo z tego co zrozumiałem, on specjalnie odnalazł i obudził "upadłego Boga", myślał że dzięki temu wszystkich od razu odmieni, a kompletnie nie liczył się z ewentualnymi konsekwencjami swojej decyzji. Efektem tego było oczywiście śmierć wielu ludzi i zniszczenie wielu wiosek, miast etc.
Hmm.. ja tam zrozumiałem bardziej, że po pierwsze działał w wyniku instynktu, a o drugie miał szlachetne pobudki - myślał, że Dawny Bóg zakończy to szaleństwo. Pomylił się, cóż - ludzka rzecz. Nobel też wynalazł dynamit w pokojowym celu, a wyszło jak wyszło. W sumie też odpokutował, odciął się od swoich rodaków - stał się wyrzutkiem i gardzono nim - a do tego trzeba mieć odwagę A jakby powiedział na dzień dobry "Siemka Komendancie! To ja wywołałem ostatnią Plagę, pomożesz mi w pewnej sprawie?", to kto o zdrowych zmysłach by wysłuchał jego plan?
Tak czy siak jego rodacy też zginęli przez niego, więc jest 50/50.
Cytat
Co do Loghain - fakt okazał się patriotą, ale zdecydowanie za dużo "złego" wyrządził. Poza tym jeśli darował bym życie Loghainowi to musiałbym się skłócić/zabić Alistaira.
Bullshit, trochę się pogubił i nas nie docenił - fakt. Sam finalnie się do tego przyznał i po zwycięstwie w pojedynku na Zjeździe Możnych uznał, że pomylił się oraz prawdziwym honorem będzie śmierć z ręki takiego herosa jak my Działał jednak w dobrej wierze i w szlachetnym celu (dobro swojej ojczyzny), a wojna wymaga poświęceń. Nagrzeszył zbyt wiele, dlatego nie było dla niego miejsca już w szeregach szlachty i doradców w Fereldenie. Wciąż to jednak znakomity wojownik i głęboko moralna postać, która może zrobić jeszcze wiele dobrego - zabijać go byłoby czymś głupim, a werbunek do szeregów Szarych Strażników (frakcji wyrzutków jakby nie patrzeć) jest idealnym wyjściem. Alistair zachował się jak ślepe i nadąsane dziecko, którego skarcono za kopnięcie kolegi z klasy w krocze - tja... faktycznie to było bardzo sprawiedliwe postępowanie.
Odstąpienie od zemsty na Loghainie było bardzo mądrym posunięciem, co w sumie potwierdził tylko dodatek
Cytat
Szlachcica uwolniłem, miałem ochotę zabić za zbrodnie, ale nie było tak naprawdę żadnych dowodów więc cóż
Ja już za samą świńską mordę bym go powiesił, ale seneszal odradził, a to mądry człowiek był... To zdecydowałem się na więzienie.
Cytat
BTW. Zgłosiłem się z prośbą o pomoc do tego całego Cienia czy jak on tam miał, dąłem 50 suwerenów i nie dostałem od niego żadnej odpowiedzi. Tak powinno być czy coś źle zrobiłem? Gdzieś nie poszedłem?
Heh... Tak samo się zastanawiam, może za późno mu zapłaciłem? Nie wiem. 50 suwerenów w błoto jakby nie patrzeć.
Użytkownik Tokar dnia niedziela, 21 marca 2010, 20:10 napisał
Hmm.. ja tam zrozumiałem bardziej, że po pierwsze działał w wyniku instynktu, a o drugie miał szlachetne pobudki - myślał, że Dawny Bóg zakończy to szaleństwo. Pomylił się, cóż - ludzka rzecz. Nobel też wynalazł dynamit w pokojowym celu, a wyszło jak wyszło. W sumie też odpokutował, odciął się od swoich rodaków - stał się wyrzutkiem i gardzono nim - a do tego trzeba mieć odwagę A jakby powiedział na dzień dobry "Siemka Komendancie! To ja wywołałem ostatnią Plagę, pomożesz mi w pewnej sprawie?", to kto o zdrowych zmysłach by wysłuchał jego plan?
Tak czy siak jego rodacy też zginęli przez niego, więc jest 50/50.
Bullshit, trochę się pogubił i nas nie docenił - fakt. Sam finalnie się do tego przyznał i po zwycięstwie w pojedynku na Zjeździe Możnych uznał, że pomylił się oraz prawdziwym honorem będzie śmierć z ręki takiego herosa jak my Działał jednak w dobrej wierze i w szlachetnym celu (dobro swojej ojczyzny), a wojna wymaga poświęceń. Nagrzeszył zbyt wiele, dlatego nie było dla niego miejsca już w szeregach szlachty i doradców w Fereldenie. Wciąż to jednak znakomity wojownik i głęboko moralna postać, która może zrobić jeszcze wiele dobrego - zabijać go byłoby czymś głupim, a werbunek do szeregów Szarych Strażników (frakcji wyrzutków jakby nie patrzeć) jest idealnym wyjściem. Alistair zachował się jak ślepe i nadąsane dziecko, którego skarcono za kopnięcie kolegi z klasy w krocze - tja... faktycznie to było bardzo sprawiedliwe postępowanie.
Odstąpienie od zemsty na Loghainie było bardzo mądrym posunięciem, co w sumie potwierdził tylko dodatek
Tak czy siak jego rodacy też zginęli przez niego, więc jest 50/50.
Bullshit, trochę się pogubił i nas nie docenił - fakt. Sam finalnie się do tego przyznał i po zwycięstwie w pojedynku na Zjeździe Możnych uznał, że pomylił się oraz prawdziwym honorem będzie śmierć z ręki takiego herosa jak my Działał jednak w dobrej wierze i w szlachetnym celu (dobro swojej ojczyzny), a wojna wymaga poświęceń. Nagrzeszył zbyt wiele, dlatego nie było dla niego miejsca już w szeregach szlachty i doradców w Fereldenie. Wciąż to jednak znakomity wojownik i głęboko moralna postać, która może zrobić jeszcze wiele dobrego - zabijać go byłoby czymś głupim, a werbunek do szeregów Szarych Strażników (frakcji wyrzutków jakby nie patrzeć) jest idealnym wyjściem. Alistair zachował się jak ślepe i nadąsane dziecko, którego skarcono za kopnięcie kolegi z klasy w krocze - tja... faktycznie to było bardzo sprawiedliwe postępowanie.
Odstąpienie od zemsty na Loghainie było bardzo mądrym posunięciem, co w sumie potwierdził tylko dodatek
Zarówno Loghain jak i Architekt nie liczyli się z konsekwencjami swoich decyzji, nie można usprawiedliwiać zrujnowania państwa i śmierci setek ludzi dobrymi pobudkami, działaniem w dobrej wierze, działaniem dla wyższych celów etc ... Alistair jest z nami od początku, a Loghain razem z Howe wymordowali Couslandów (już nie mówiąc o innych morderstwach) oraz przyczynili się do śmierci całego bractwa Szarych Strażników które było w Fereldenie, Duncana który bądź co bądź nas uratował
Nie dziwie się Alistarowi że tak zareagował, przecież Loghain doprowadził do śmierci jego "rodziny", Duncan i Szarzy Strażnicy tak naprawdę byli jego jedyną ehm namiastką rodziny? Jednym słowem przez niego stracił praktycznie wszystko co miał
Gdyby Loghain został ze swoim wojskiem w Ostagarze to prawdopodobnie nie zginęło by tylu ludzi, a plaga nie zrujnowała by Fereldenu i nie zginęło by tylu ludzi. W efekcie to co chciał chronić praktycznie zostało zniszczone. Moim zdaniem on po prostu od początku chciał władzy, wszystko było zaplanowane, zdrada Howe i wymordowanie Couslandów, zostawienie króla bez pomocy i skazanie go na pewną śmierć, a także otrucie Emmona co otwierało mu drogę do zdobycia władzy, w końcu nie było nikogo kto mógł by przejąć tron albo mu się sprzeciwić.
Zabicia Loghaina nie nazwałbym zemstą tylko po prostu wymierzeniem sprawiedliwości za śmierć tych wszystkich ludzi. Władza to także odpowiedzialność i trzeba się liczyć z konsekwencjami swoich decyzji.
Cytat
Ja już za samą świńską mordę bym go powiesił, ale seneszal odradził, a to mądry człowiek był... To zdecydowałem się na więzienie.
Heh... Tak samo się zastanawiam, może za późno mu zapłaciłem? Nie wiem. 50 suwerenów w błoto jakby nie patrzeć.
Heh... Tak samo się zastanawiam, może za późno mu zapłaciłem? Nie wiem. 50 suwerenów w błoto jakby nie patrzeć.
No nie wiem ... Ja od razu poszedłem do miasta i mu zapłaciłem
Mnie udało się załagodzić bunt, brak ma rację, wpływa na to Przymus (zawsze trzeba inwestować w charyzmę, jeżeli się biega w kiecce ).
Wybrałem opcję ratowania Amarantu, ale nie z wyższych pobudek, lecz z pychy, gdyż sądziłem, że krasnoludzkie mury wytrzymają atak, a zbroje z srebrnorytu nie są jakieś felerne. Było to również spowodowane tym, że w finalnej drużynie posiadałem Sigrun, która chciała ratować ludzi (dziwna myśl jak na członka Legionu Umarłych).
Nie zabiłem Architekta, bo jak wspomniał, że pomoże w walce z Matką, to pomyślałem, że na prawdę pomoże i wyśle do mnie Utę, a nie da jedną dodatkową zdolność. Poza tym złożył on ciekawą propozycję zakończenia Plag, która wymagała ofiar, ale czy kolejna zaraz też tego nie robi? Więc, zastanowiwszy się, postanowiłem wybrać zapobiegnięcie kolejnym zniszczeniom, gdyż już do końca życia byłbym komendantem/tką Szarej Straży i nie wyruszył do Antivy, by tam przejąć kontrolę nad Krukami i kontynuować niecny proceder.
Aż ciekawi mnie fakt, czy nasza stara postać będzie mogła być wprowadzona do DA 2?
Wybrałem opcję ratowania Amarantu, ale nie z wyższych pobudek, lecz z pychy, gdyż sądziłem, że krasnoludzkie mury wytrzymają atak, a zbroje z srebrnorytu nie są jakieś felerne. Było to również spowodowane tym, że w finalnej drużynie posiadałem Sigrun, która chciała ratować ludzi (dziwna myśl jak na członka Legionu Umarłych).
Nie zabiłem Architekta, bo jak wspomniał, że pomoże w walce z Matką, to pomyślałem, że na prawdę pomoże i wyśle do mnie Utę, a nie da jedną dodatkową zdolność. Poza tym złożył on ciekawą propozycję zakończenia Plag, która wymagała ofiar, ale czy kolejna zaraz też tego nie robi? Więc, zastanowiwszy się, postanowiłem wybrać zapobiegnięcie kolejnym zniszczeniom, gdyż już do końca życia byłbym komendantem/tką Szarej Straży i nie wyruszył do Antivy, by tam przejąć kontrolę nad Krukami i kontynuować niecny proceder.
Aż ciekawi mnie fakt, czy nasza stara postać będzie mogła być wprowadzona do DA 2?
Cóż, generalnie grało się przyjemnie, a jako że nie miałem czasu mocniej się przysiąść, to i rozgrywka nie wydała mi się nazbyt krótka. Towarzysze, niestety, w większości tacy jacyś bezpłciowi, więcej spodziewałem się po Nathanielu, czy Velannie, w porządku jest Anders, a Oghren niewiele się zmienił. Większość dialogów między nimi jest dość drętwa (choć pewnie stosunkowo niewiele poznałem, bo znaczną ich część stanowiła powtarzająca się wymiana zdań dotycząca urody kobiet z tatuażami), a niektóre wręcz zupełnie głupie. Słyszałem dobre opinie o rozmówkach Oghrena z Andersem, ale jakoś specjalnie ich nie zakosztowałem, bo ze względu na bardzo przyjemne zaklęcia i zapotrzebowanie na umiejętności złodziejskie, zazwyczaj chodziłem z 3 magami i młodym Howem (a, że grałem na koszmarze i umiejętności przydzielałem na "co komu do twarzy pasuje" albo "tego jeszcze nie miałem", to nie najlepiej to świadczy o poziomie trudności). Kolejną irytującą rzeczą były 3 specjalizacje - posiadanie dwóch było w porządku, natomiast przydzielenie trzeciej, pasującej pod względem fabularnym, czy czysto logicznym, jest w większości przypadków niemożliwe (pewnie, że można nie przydzielać). Same nowe zdolności, zarówno zwykłe, jak i wynikające ze specjalności, są natomiast bardzo ciekawe i używałem ich z przyjemnością.
Podsumowując - całkiem przyjemna kontynuacja przygody Szarego Strażnika, niezbyt wymagająca, od podstawki słabsza pod większością względów, niemniej zagrać, szczególnie "starym bohaterem", na pewno warto.
Uuups ;/ Chyba nie ten temat...
Podsumowując - całkiem przyjemna kontynuacja przygody Szarego Strażnika, niezbyt wymagająca, od podstawki słabsza pod większością względów, niemniej zagrać, szczególnie "starym bohaterem", na pewno warto.
Uuups ;/ Chyba nie ten temat...
Cóż,w kwestii Loghaina zdecydowałem się go oszczędzić, ponieważ w tamtym momencie zabiłbym go wyłącznie dla zemsty, jakkolwiek by na to nie patrzeć nie mógł już nic zrobić. Pozwoliłem mu dołączyć do Straży i zabić Arcydemona, ponieważ uważałem, że ma prawo zapracować w ten sposób na odkupienie. Co do Architekta, zdecydowałem się go zabić. W podjęciu tego wyboru zdecydowanie pomogła mi lektura "Dragon age powołanie" i moje własne przekonania. Szlachetne pobudki nie dają nam prawa do płacenia cudzym życiem na taką skalę, a to, że Architekt był inny sprawiało, że chcąc nie chcąc był równie niebezpieczny co Plaga. Co do kwestii chłopów to nie wiem. Zdolność perswazji miałem na maksa, jak użyłem, to i tak się na mnie rzucili. Natomiast jak poszedłem na ugodę, to zakończyło się to falą buntów, jak było w napisach końcowych.