Eimyr
Spoko, nie Ty mi lekturę w połowie "Pani Jeziora" zepsułeś. Korekta to korekta, old habits die hard.
A żeby nie ocić: Czy i Ty, Ei, nie lubisz dowiadywać się jak się kończy książka zanim ją przeczytasz? I czy u Ciebie również poziom złości, eufemistycznie mówiąc, rośnie wprostproporcjonalnie do długości lektury?
A żeby nie ocić: Czy i Ty, Ei, nie lubisz dowiadywać się jak się kończy książka zanim ją przeczytasz? I czy u Ciebie również poziom złości, eufemistycznie mówiąc, rośnie wprostproporcjonalnie do długości lektury?
OMG... Interesujący jestem
@ deaf
Tak. Najeść się, wyspać...
@ Kresselack
Pytaj Danego, ja się nie znam na kolorach. Nie mam. Mam sierść, która przegrzała niejedną maszynkę do włosów.
@ Louis
Tylko się domyślam, co napisałeś, ale idź się schowaj...
@ kami
Jeśli ktoś mi mówi, jak kończy się lektura, która mi się podoba, zabijam zardzewiałą łyżeczką, ćwiartuję parszywy zewłok, wrzucam do dołu ze skorpionami, a po całym fakcie organizuję festiwale, na których można podziwiać szczątki tego nieszczęśnika. Najlepiej w wielu miejscowościach naraz.
Spojlery do książek, których nie planuję czytać właściwie mnie nie ruszają, nawet kiedy postanawiam jednak zapoznać się z tytułem.
Poziom złości zależy od lektury. Irytuje mnie, gdy akcja skacze tak, że raz każe nam podejrzewać jednych, raz drugich, wtedy czasem czytam ostatnią stroniczkę. Statystyka pokazuje, że lektura ostatniej stroniczki właściwie nie przekazuje żadnych informacji o rozwoju fabuły, ale pozwala na soczyste spekulacje. Grubość książek nastrojowych i ciekawych jest ich zaletą, ale takie tytuły są rzadkie. Bardziej od grubaśnych tomów irytuje mnie skracanie książki, które wymusza na autorze sztuczne zagęszczanie akcji.
@ deaf
Tak. Najeść się, wyspać...
@ Kresselack
Pytaj Danego, ja się nie znam na kolorach. Nie mam. Mam sierść, która przegrzała niejedną maszynkę do włosów.
@ Louis
Tylko się domyślam, co napisałeś, ale idź się schowaj...
@ kami
Jeśli ktoś mi mówi, jak kończy się lektura, która mi się podoba, zabijam zardzewiałą łyżeczką, ćwiartuję parszywy zewłok, wrzucam do dołu ze skorpionami, a po całym fakcie organizuję festiwale, na których można podziwiać szczątki tego nieszczęśnika. Najlepiej w wielu miejscowościach naraz.
Spojlery do książek, których nie planuję czytać właściwie mnie nie ruszają, nawet kiedy postanawiam jednak zapoznać się z tytułem.
Poziom złości zależy od lektury. Irytuje mnie, gdy akcja skacze tak, że raz każe nam podejrzewać jednych, raz drugich, wtedy czasem czytam ostatnią stroniczkę. Statystyka pokazuje, że lektura ostatniej stroniczki właściwie nie przekazuje żadnych informacji o rozwoju fabuły, ale pozwala na soczyste spekulacje. Grubość książek nastrojowych i ciekawych jest ich zaletą, ale takie tytuły są rzadkie. Bardziej od grubaśnych tomów irytuje mnie skracanie książki, które wymusza na autorze sztuczne zagęszczanie akcji.