O perypetiach związanych z postapokaliptycznym cRPG, Afterfall, można by napisać kilkustronicowy artykuł, który w finalnej wersji przypominałby raczej scenariusz jakiejś taniej telenoweli, niźli tragiczną historię upadku ambitnych planów. Takie z początku były, nie ukrywali tego nawet sami twórcy, w dużo mówiącym artykule, który pojawił się na łamach "Rzeczpospolitej" – "Afterfall" pogromcą "Wiedźmina".
Stworzony przez grupkę pasjonatów projekt "Burżuazja", miał być alternatywą dla graczy nie zgadzających się ze zmianami, jakie wprowadziła Bethesda w trzeciej części Fallouta. Ciekawe rozwiązania, osadzenie gry w dość oryginalnej części świata (zrujnowana nuklearną zagładą Polska) i stały kontakt z fanami, w mig zdobył poklask społeczności skupionej wokół sceny postapokaliptycznej. Wszystko szło ku lepszemu, ambitną grupę entuzjastów, zauważył potentat wkraczający na rodzimy rynek – Nicolas Games. Zastrzyk gotówki spowodował, że grą zaczęły się interesować media (wspomniana "Rzeczpospolita", Telewizja Polska, TV Silesa), a twórcy zaczęli również myśleć o podboju rynku gier konsolowych. Świat stał przed Afterfall otworem... i nagle coś zaczęło się psuć. Z projektu odchodzi długoletni duch zespołu Intoxicate – Andrzej Koloska – do firmy trafiają ludzie, którzy nie mieli absolutnie żadnej styczności z branżą elektronicznej rozrywki. Coraz głośniej słychać ludzi, którzy maczali palce nad projektem, a nie otrzymali zasłużonej wypłaty. Cała ekipa nabiera wody w usta i na domiar złego zapomina zapłacić za... domenę, na której stała oficjalna strona produkcji. Kuriozum sięgnęło zenitu. Nikt nie odbiera telefonów, nikt nie odpowiada na maile. Rozpoczynają się przygotowania do uroczystości pogrzebowej kolejnej polskiej produkcji, gdy nagle na łamach serwisu Gamecorner, otrzymujemy mgliste zapewnienia, że projekt tak naprawdę nie umarł i trwają usilne prace nad całym uniwersum Afterfalla. Od tego czasu o jakichkolwiek postępach w związku z pracami nad grą nie usłyszeliśmy. Jednym zdaniem – marazm i stagnacja na całego.
Ale, ale... jak ktoś kiedyś mądrze powiedział, od czego są fani. Redakcja Trzynastego Schronu w bezkresnych wodach Internetu odnalazła informację, która rzuca światło na teraźniejszą sytuacje gry Afterfall.
"Wydanie w I kwartale 2010 roku gry komputerowej pod roboczym tytułem AFTERFALL: RASCAL (pierwotny termin wydania tytułu ustalony był na IV kwartał 2010 roku, natomiast Zarząd Spółki zdecydował, iż większe uzasadnienie ekonomiczne będzie miało wydanie gry na przełomie IV kwartału 2009 r. i I kwartału 2010 roku) oraz kontynuowanie prac nad rozwojem Uniwersum Afterfall w celu stworzenia kolejnych projektów w znacznie krótszym czasie. Gra jest tworzona w sposób umożliwiający łatwą konwersję pomiędzy najpopularniejszymi platformami na świecie: PC/XBox360/PS3." – za bankier.pl.
Okazuje się zatem, że prace nad produkcją idą pełną parą i najprawdopodobniej już w listopadzie, na targach w Lyonie (które to mają dopomóc w znalezieniu międzynarodowego wydawcy), poznamy pierwsze efekty prac. Natomiast już na początku przyszłego roku będziemy mogli ująć naszego gryzonia w dłoń i poznać to, co szykuje nam alternatywna rzeczywistość Polski. Tylko czy ten termin brzmi realnie? Patrząc w przeszłość, niekoniecznie i szykuje nam się tutaj raczej polski odpowiednik Duke Nukem Forever. Bo takie krycie się po kątach zwiastuje bardziej jakieś machlojki finansowe, niźli prace nad poważnym projektem.