Witam!
To jeden z moich pierwszych rozdziałów więc proszę mnie tak mocno nie oceniać .
Podróżnik w mieście
II
Pewnego razu w mieście drowów, Kara’Geth stoczyła się wielka bitwa o władzę, gdyż trzy potężne domy walczyły między sobą. Jeden z nich wygrał, gdyż miał bardzo dużo zabójców, lecz ztracił prawie wszystkich w bitwie, lecz my skupimy się na domie, który przegrał. Gdy wojownicy wrócili z bitwy policzyli ilu ich jest, a okazało się, że przetrwało tylko 20 wojowników… -Kapitanie! Proszę o raport z walki! Byle szybko samcze!- rozkazała Wielka Matrona. –Zaledwie dwudziestu moja pani.- powiedział drżącym głosem. –Co?!? Coś ty powiedział?!? -Proszę mnie nie zabi…- został zabity przez matronę. –No cóż wracajmy do siedziby tam pomyślę dalej!
Tymczasem do miasta przyszedł dziwny podróżnik, po krótkim zamyśleniu jednak poszedł do gospody. No dobrze teraz pomówimy o ów podróżniku. Ma on na imię Lafantej i jest bardzo zabójcą… -Jest tu jakaś praca?- zapytał –No cóż to zależy czy sobie przypomnę... Może mi odświeżysz pamięć? -Ja ci zaraz pomogę!- wyciąga miecz i się zamachuje do ciosu. –Nie dobrze, już dobrze, powiem! Widzę, że jesteś zaprawiony w boju więc możesz spróbować na arenie powalczyć z naszymi „zwierzaczkami”. Możesz, także powalczyć z innymi drowami, jak dasz radę w co wątpię… Lafantej więc zdecydował się zawalczyć z potworami dla rozgrzewki, pierwszy był potężny i robakowaty umbrowy kolos, lecz nasz bohater zabijał ich setki na niektórych misjach. Umbrowe kolosy są znane ze swej wściekłości zazwyczaj atakują pierwsze, ale teraz opiszę jego krótką walkę z tym stworzeniem… Drow spokojnie czeka i przygotowuje się do jednego krótkiego i morderczego pchnięcia. Jednak kolos przewiduję co się święci i wypuszcza swą morderczą kulę. Wnet nasz bohater skacze na słupek i przygotowuje się do zadania ostatecznego pchnięcia, nasz bohater skoczył i jednym prostym ale jakże precyzyjnym pchnięciem powalił wielkiego olbrzyma… -No cóż… za olbrzyma masz 400verów! Ale teraz się odsunę bo będziesz walczyć z Shoogunem. Przygotuj się!- krzyknął. Shooguni mieli łuskowatą skórę a łeb podobny do ryby, jednak niech nie zraża was ich śmieszny wygląd, gdyż byli mistrzami we władaniu włócznią, oraz znali drobne zaklęcia. Ale oto jak nasz bohater poradził sobie z 4 obywatelami tego gatunku… Lafantej rzucił zaklęcie niewidzialność , lecz szaman „rybowatych” był cwany i rzucił zaklęcie rozpraszające efekt tamtego czaru, po czym wszyscy rzucili się na drowa. Lecz nasz bohater wiedział co ma zrobić w takiej sytuacji. Wyciągnął swój nóż i unikając ciosów przeciwników z niezwykła gracją i precyzją zabił szamana. Wnet wrogowie rzucili swoimi włóczniami, ale drow z wielką szybkością uniknął dwóch pierwszych włóczni. Jednak trzecia włócznia trafiła w jego nogę, ale on wyciągnął włócznię i rzucił nią po czym zabił jednego przeciwnika, wtedy jednak oni ruszyli na niego z całą swoją siłą. Wówczas zrozumiał, że nie ma wyboru i musi zaryzykować. Wyciągnął dwa długie, cienkie i ostre miecze po czym wyprowadził dwa pchnięcia i jednocześnie przebiegł między przeciwnikami schylony. Wtem dwie postacie stały na ziemi osłupiale po czym obydwaj spadli na ziemię umierając. –Za tą walkę dostaniesz 1500verów! Widzę jednak, że jesteś ranny więc dam ci przerwę, niech stracę.- powiedział oschle. Podróżnik więc zamknął oczy i wypowiedział magiczne słowa: Kari veru du naris ge rude. Nagle jego rana zagoiła się i mógł walczyć dalej. –Hej! Już mogę walczyć. –Co? Minęły ledwie dwie minuty! A zresztą jak sobie chcesz! Teraz będziesz walczyć z potężnym i sprytnym Obserwatorem! Panie i Panowie uwaga, gdyż będzie to bardzo ciekawa walka! Obstawiajcie więc, gdyż ja od razu mówię, że stawiam na podróżnika! Obserwatory były bardzo mądre i przebiegłe więc wiedziały jak roztropnie używać swych umiejętności. One jednak cierpliwie czekały na ruch przeciwnika, lecz teraz zobaczmy jak sobie poradził nasz bohater…
Obserwator spokojnie czekał na pierwszy ruch drowa. Lafantej więc wyciągnął łuk, lecz Obserwator przewidział co się stanie i strzelił w drowa laserami. Lafantej unikając uderzeń naciągnął cięciwę łuku i wystrzelił prosto w jego oko. Obserwator upadł na ziemię pod wpływem bólu, ale jednak zrozumiał, że nie trafi drowa laserami, dlatego przygotował się do strzału w słupek, na który podróżnik skoczył walcząc z umbrowym kolosem. Obserwator strzelił w słup a ten zawalił się na drowa… -No cóż chyba Obserwator wygrał. Nie chwila! Nasz podróżnik się rusza! Istotnie tak było, Lafantej wydostał się spod kupki głazów cały obszarpany i obolały. Obserwator stał jak wryty, ale szybko jednak się ocknął. Nasz bohater rzucił włócznią Shoogunina, która pozostała po walce. Włócznia trafiła w oko Obserwatora po czym drow rzucił zaklęcie dymne i bardzo szybko i precyzyjnie wykonał wielkie cięcie swoim dwuręcznym mieczem, który wcześniej wyjął. Obserwator padł natychmiast po uderzeniu… -To było wspaniałe czy ktoś widział co się stało! O dobrze zrobiłem stawiając na niego! Za tą walkę masz 3500verów! Panie i Panowie oto finałowa walka! Nikt jeszcze jej nie wygrał! Jednak nasz podróżnik wygląda na silnego! Otóż teraz będzie walczył z Illithidem! Obstawiajajcie, gdyż niewiadomo kto wygra tą walkę! No cóż tutaj już wszystko wiecie, a więc opowiem wam walkę…Przeciwnik bohatera nagle zaczyna mieszać w jego mózgu po czym wymawia zaklęcie Gargaxa(magiczna wiązka energii uderza w drowa). Lafantej został odepchnięty w tył, dopiero wtedy się ocknął i rzucił zaklęcie nietykalności niepozwalające „grzebać” w jego umyśle. Lecz nagle „mackowaty” rzucił się na podróżnika próbując zjeść jego mózg, lecz bohater umknął mu i „zjednał się z cieniem”. Z ukrycia rzucił w nogę poczwary sztylet, jednak drow nie trafił a przeciwnik z wielką szybkością przywołał trzy Hardy. Hardy to głupie i silne stworzenia służące panu, który ich przyzwał. Illithid rzucił zaklęcie ochrony wokół siebie i nagle zielone światło rozbłysło tworząc dookoła niego okrąg. Lafantej zwinnym ruchem zabił pierwszego swoim mieczem, lecz wtem Illithid rzucił zaklęcie Gargaxa. Drow uniknął ciosów Hardów i zaklęć Illithida, pocisk wystrzelony przez „mackowatego” trafił jednego harda, po czym „przywołaniec” upadł ciężko ranny na ziemię. Lafantej wziął odcięte oko Obserwatora, które leżało tam po walce i wystrzelił z niego laserem, po czym ostatni Hard umarł. Wtedy podróżnik wystrzelił z oka Obserwatora tak, że zniszczył tarczę ochronną wokół przeciwnika. Wnet Illithid przygotowywał się do wypowiedzenia zaklęcia neutralizacji… -Garu ki Ra Ti ma ryiu jika firo litiko!- wielka wiązka magicznej energii poleciała w kierunku naszego bohatera. Jednak Lafantej wypowiedział przeciw zaklęcie i odbił czar przeciwnika w niego samego. Illithid umarł natychmiast, po czym Lafantej uleczył swe rany… -Panie i Panowie czy widzieliście to! To była najwspanialsza walka od… od… zawsze! Drogi podróżniku za wszystkie potwory dostajesz nagrodę w wysokości 15400verów! Tłum klaskał naszemu bohaterowi ale jakiś zahartowany z wyglądu drow podszedł do niego… -Szukasz pracy?- spytał się. –Tak byle dobrze płatną- odpowiedział. –To chodź ze mną!- powiedział. Więc oboje wyszli z gospody mówiąc sobie przeróżne rzeczy. –Umiesz zabijać z ukrycia?- spytał się niebezpiecznie wyglądający drow. –Tak, a więc proponujesz mi bycie zabójcą. Ciekawa propozycja, może omówimy to już na miejscu? -Dobrze więc pójdźmy do siedziby!- powiedział idąc razem z Lafantejem do drzwi wielkiego pałacu...
Trochę mi się źle skopiowało
To jeden z moich pierwszych rozdziałów więc proszę mnie tak mocno nie oceniać .
Podróżnik w mieście
II
Pewnego razu w mieście drowów, Kara’Geth stoczyła się wielka bitwa o władzę, gdyż trzy potężne domy walczyły między sobą. Jeden z nich wygrał, gdyż miał bardzo dużo zabójców, lecz ztracił prawie wszystkich w bitwie, lecz my skupimy się na domie, który przegrał. Gdy wojownicy wrócili z bitwy policzyli ilu ich jest, a okazało się, że przetrwało tylko 20 wojowników… -Kapitanie! Proszę o raport z walki! Byle szybko samcze!- rozkazała Wielka Matrona. –Zaledwie dwudziestu moja pani.- powiedział drżącym głosem. –Co?!? Coś ty powiedział?!? -Proszę mnie nie zabi…- został zabity przez matronę. –No cóż wracajmy do siedziby tam pomyślę dalej!
Tymczasem do miasta przyszedł dziwny podróżnik, po krótkim zamyśleniu jednak poszedł do gospody. No dobrze teraz pomówimy o ów podróżniku. Ma on na imię Lafantej i jest bardzo zabójcą… -Jest tu jakaś praca?- zapytał –No cóż to zależy czy sobie przypomnę... Może mi odświeżysz pamięć? -Ja ci zaraz pomogę!- wyciąga miecz i się zamachuje do ciosu. –Nie dobrze, już dobrze, powiem! Widzę, że jesteś zaprawiony w boju więc możesz spróbować na arenie powalczyć z naszymi „zwierzaczkami”. Możesz, także powalczyć z innymi drowami, jak dasz radę w co wątpię… Lafantej więc zdecydował się zawalczyć z potworami dla rozgrzewki, pierwszy był potężny i robakowaty umbrowy kolos, lecz nasz bohater zabijał ich setki na niektórych misjach. Umbrowe kolosy są znane ze swej wściekłości zazwyczaj atakują pierwsze, ale teraz opiszę jego krótką walkę z tym stworzeniem… Drow spokojnie czeka i przygotowuje się do jednego krótkiego i morderczego pchnięcia. Jednak kolos przewiduję co się święci i wypuszcza swą morderczą kulę. Wnet nasz bohater skacze na słupek i przygotowuje się do zadania ostatecznego pchnięcia, nasz bohater skoczył i jednym prostym ale jakże precyzyjnym pchnięciem powalił wielkiego olbrzyma… -No cóż… za olbrzyma masz 400verów! Ale teraz się odsunę bo będziesz walczyć z Shoogunem. Przygotuj się!- krzyknął. Shooguni mieli łuskowatą skórę a łeb podobny do ryby, jednak niech nie zraża was ich śmieszny wygląd, gdyż byli mistrzami we władaniu włócznią, oraz znali drobne zaklęcia. Ale oto jak nasz bohater poradził sobie z 4 obywatelami tego gatunku… Lafantej rzucił zaklęcie niewidzialność , lecz szaman „rybowatych” był cwany i rzucił zaklęcie rozpraszające efekt tamtego czaru, po czym wszyscy rzucili się na drowa. Lecz nasz bohater wiedział co ma zrobić w takiej sytuacji. Wyciągnął swój nóż i unikając ciosów przeciwników z niezwykła gracją i precyzją zabił szamana. Wnet wrogowie rzucili swoimi włóczniami, ale drow z wielką szybkością uniknął dwóch pierwszych włóczni. Jednak trzecia włócznia trafiła w jego nogę, ale on wyciągnął włócznię i rzucił nią po czym zabił jednego przeciwnika, wtedy jednak oni ruszyli na niego z całą swoją siłą. Wówczas zrozumiał, że nie ma wyboru i musi zaryzykować. Wyciągnął dwa długie, cienkie i ostre miecze po czym wyprowadził dwa pchnięcia i jednocześnie przebiegł między przeciwnikami schylony. Wtem dwie postacie stały na ziemi osłupiale po czym obydwaj spadli na ziemię umierając. –Za tą walkę dostaniesz 1500verów! Widzę jednak, że jesteś ranny więc dam ci przerwę, niech stracę.- powiedział oschle. Podróżnik więc zamknął oczy i wypowiedział magiczne słowa: Kari veru du naris ge rude. Nagle jego rana zagoiła się i mógł walczyć dalej. –Hej! Już mogę walczyć. –Co? Minęły ledwie dwie minuty! A zresztą jak sobie chcesz! Teraz będziesz walczyć z potężnym i sprytnym Obserwatorem! Panie i Panowie uwaga, gdyż będzie to bardzo ciekawa walka! Obstawiajcie więc, gdyż ja od razu mówię, że stawiam na podróżnika! Obserwatory były bardzo mądre i przebiegłe więc wiedziały jak roztropnie używać swych umiejętności. One jednak cierpliwie czekały na ruch przeciwnika, lecz teraz zobaczmy jak sobie poradził nasz bohater…
Obserwator spokojnie czekał na pierwszy ruch drowa. Lafantej więc wyciągnął łuk, lecz Obserwator przewidział co się stanie i strzelił w drowa laserami. Lafantej unikając uderzeń naciągnął cięciwę łuku i wystrzelił prosto w jego oko. Obserwator upadł na ziemię pod wpływem bólu, ale jednak zrozumiał, że nie trafi drowa laserami, dlatego przygotował się do strzału w słupek, na który podróżnik skoczył walcząc z umbrowym kolosem. Obserwator strzelił w słup a ten zawalił się na drowa… -No cóż chyba Obserwator wygrał. Nie chwila! Nasz podróżnik się rusza! Istotnie tak było, Lafantej wydostał się spod kupki głazów cały obszarpany i obolały. Obserwator stał jak wryty, ale szybko jednak się ocknął. Nasz bohater rzucił włócznią Shoogunina, która pozostała po walce. Włócznia trafiła w oko Obserwatora po czym drow rzucił zaklęcie dymne i bardzo szybko i precyzyjnie wykonał wielkie cięcie swoim dwuręcznym mieczem, który wcześniej wyjął. Obserwator padł natychmiast po uderzeniu… -To było wspaniałe czy ktoś widział co się stało! O dobrze zrobiłem stawiając na niego! Za tą walkę masz 3500verów! Panie i Panowie oto finałowa walka! Nikt jeszcze jej nie wygrał! Jednak nasz podróżnik wygląda na silnego! Otóż teraz będzie walczył z Illithidem! Obstawiajajcie, gdyż niewiadomo kto wygra tą walkę! No cóż tutaj już wszystko wiecie, a więc opowiem wam walkę…Przeciwnik bohatera nagle zaczyna mieszać w jego mózgu po czym wymawia zaklęcie Gargaxa(magiczna wiązka energii uderza w drowa). Lafantej został odepchnięty w tył, dopiero wtedy się ocknął i rzucił zaklęcie nietykalności niepozwalające „grzebać” w jego umyśle. Lecz nagle „mackowaty” rzucił się na podróżnika próbując zjeść jego mózg, lecz bohater umknął mu i „zjednał się z cieniem”. Z ukrycia rzucił w nogę poczwary sztylet, jednak drow nie trafił a przeciwnik z wielką szybkością przywołał trzy Hardy. Hardy to głupie i silne stworzenia służące panu, który ich przyzwał. Illithid rzucił zaklęcie ochrony wokół siebie i nagle zielone światło rozbłysło tworząc dookoła niego okrąg. Lafantej zwinnym ruchem zabił pierwszego swoim mieczem, lecz wtem Illithid rzucił zaklęcie Gargaxa. Drow uniknął ciosów Hardów i zaklęć Illithida, pocisk wystrzelony przez „mackowatego” trafił jednego harda, po czym „przywołaniec” upadł ciężko ranny na ziemię. Lafantej wziął odcięte oko Obserwatora, które leżało tam po walce i wystrzelił z niego laserem, po czym ostatni Hard umarł. Wtedy podróżnik wystrzelił z oka Obserwatora tak, że zniszczył tarczę ochronną wokół przeciwnika. Wnet Illithid przygotowywał się do wypowiedzenia zaklęcia neutralizacji… -Garu ki Ra Ti ma ryiu jika firo litiko!- wielka wiązka magicznej energii poleciała w kierunku naszego bohatera. Jednak Lafantej wypowiedział przeciw zaklęcie i odbił czar przeciwnika w niego samego. Illithid umarł natychmiast, po czym Lafantej uleczył swe rany… -Panie i Panowie czy widzieliście to! To była najwspanialsza walka od… od… zawsze! Drogi podróżniku za wszystkie potwory dostajesz nagrodę w wysokości 15400verów! Tłum klaskał naszemu bohaterowi ale jakiś zahartowany z wyglądu drow podszedł do niego… -Szukasz pracy?- spytał się. –Tak byle dobrze płatną- odpowiedział. –To chodź ze mną!- powiedział. Więc oboje wyszli z gospody mówiąc sobie przeróżne rzeczy. –Umiesz zabijać z ukrycia?- spytał się niebezpiecznie wyglądający drow. –Tak, a więc proponujesz mi bycie zabójcą. Ciekawa propozycja, może omówimy to już na miejscu? -Dobrze więc pójdźmy do siedziby!- powiedział idąc razem z Lafantejem do drzwi wielkiego pałacu...
Trochę mi się źle skopiowało