Przed chwilą obejrzałam owy film i muszę przyznać, że to jeden z gorszych filmów jakie oglądałam. Na samym początku pojawiło się mnóstwo znaków zapytania, a bardziej absorbujący uwagę był nawet siedzący obok kot. Później liczyłam na rozwiązanie chociaż części z nich, jednak zamiast tego dostałam dokładkę. I tak do końca. Albo niezbyt się na nim skupiłam (i bardzo będę szczęśliwa, jeżeli ktoś mi to wytknie, bowiem może wtedy spadnie to na karb mojej ignorancji) albo mogę mu dorzucić kolejnego minusa - niewciągający. Czułam się wręcz zawieszona między filmem akcji klasy B, a czymś z głębszym przesłaniem i zwyczajnie zbyt podkręconą akcją. To chyba wynika bardziej z mojej winy, bowiem nie czytałam wcześniej żadnej jego recenzji poza przyciągającym oko plakatem i promocją Ellesisa. Przez co z kolei miałam do niego z góry zawyżone wymagania. Chociaż teraz jako film akcji również wydaje się kiepski. Jest tu za dużo filozofii i akcji, a taki koktajl wypity zbyt szybko może jedynie przyprawić o zawrót głowy.
Model świata, mimo swojej patetyczności (USA ośrodkiem, zmonopolizowanej przez jakiś tam kościół, cywilizacji pośród zdziczałej dżungli całej reszty świata) przy kilku kosmetycznych obróbkach mógłby być fundamentem znacznie lepszego filmu. Mógłby. Mogę się mylić, bowiem pokazany jest jedynie czubek góry lodowej tudzież wstępny szkic czegoś większego.
Ogółem: Wielkie ble.
Model świata, mimo swojej patetyczności (USA ośrodkiem, zmonopolizowanej przez jakiś tam kościół, cywilizacji pośród zdziczałej dżungli całej reszty świata) przy kilku kosmetycznych obróbkach mógłby być fundamentem znacznie lepszego filmu. Mógłby. Mogę się mylić, bowiem pokazany jest jedynie czubek góry lodowej tudzież wstępny szkic czegoś większego.
Ogółem: Wielkie ble.