[/b]1. TETRIS[b] - oto gra, która była inspiracją dla tego tematu. Kilka miesięcy temu oglądałem na Discovery program dokumentalny o Tetrisie, jego powstaniu, rewolucji jaką wywołał na świecie, o tym jak przyczynił się do wykrystalizowania potęgi Nintendo oraz o jego roli w "Zimnej wojnie" Znają to wszyscy, grali w to wszyscy (jeśli jest ktoś kto nie grał, to niech wyśle tu swoje zdjęcie), ilość wariacji oraz modyfikacji owej gry jest niepoliczalna. Do dziś można znaleźć ją zarówno na telefonach komórkowych, jak i na Xboxie. O Tetrisie nie sposób zapomnieć.
[/b]2. GALAGA[b] - Motyw lecenia w górę lub w bok ekranu małym stateczkiem i strzelania do kosmitów jest nadal popularny zarówno w formach takich, jak "Space impact" na komórki, jak i w wersjach późniejszych, co wie każdy, kto przeżył chwilę grozy odpalając po raz pierwszy na swej konsoli płytę z Tekkenem 5. Ciężko o coś bardziej wciągającego i odmóżdżającego.
[/b]3. PRINCE of PERISA[b] - Wszystkie motywy z popięćdziesiętnymi saltami i obskakiwaniu świata na kiju na sprężynie tyłem do przodu w Warrior Within czy późniejszych częsciach są niczym w porównaniu do walki ze strażnikami i czasem w pierwszej części tej serii, które czyniły ją niemal nie do przejścia. Bez PoP nie istniałoby pojęcie "zręcznościówka", zaś bajery - rowery z cofaniem czasu, rzucaniu w powietrze i łapaniu pod ziemią oraz wiele wiele innych wymyślonoby znacznie później, jeśli w ogóle.
[/b]4. DUKE NUKEM 3D[b] - Ach, cóż to był za szok, kiedy krzesło za którym stał rozpaćkany przeze mnie świnio-mutant ze wszystkich swych sił usiłowało sprawić pozory trójwymiarowości obracając się za mną i uśmiechając za każdym razem, gdy skierowałem w jego stronę celowink mego RPG. Ratowanie Billa Clintona przed Overlordem w oszałamiającej, przestrzennej grafice, grywalności, klimacie i niespotykanym dotąd jajcarstwie. I choć wszystkie te elementy w stopniu równym lub wyższym (w mej skromnej ocenie) prezentował sobą wydany równolegle "Blood" firmy Monolith, to jednak Duke ze wszystkimi swymi odsłonami (czy to PC-towymi czy też konsolowymi) zapadł nam w pamięć najbardziej i wyznaczył nowy trend w dziedzinie wielkoformatowej rozwałki, zlewy i perwersji.
[/b]5. STARCRAFT[b] - Czekamy i czekamy, a następnie czekamy, gdyż czekaliśmy już wcześniej na drugą część tej gry. Mamy wreszcie doczekać się tego wiekompomnego wydarzenia bodajże w czerwcu tego roku. A dlaczego tak czekamy i czekamy? A to dla tego, iż Starcraft jest dla rts-ów SF (jeśli można tak określić ten gatunek) tym, czym Torment i Baldurs Gate dla wszystkich rpg Fogrotten Realms. Wszystko co składa się z kolonizowania odległych "Planet X" i eksterminacji zasiedlających je i zupełnie przypadkowo bojowo nastawionych zielonoczerwononiebieskich kosmitów nawiązuje do / czerpie z / ostentacyjnie demonstruje odmienność od Starcrafta. I nawet ja, będąc nieulaczealnym rts-owym kaleką szanuję i lubię tę pozycję. Choćby w 5 minut mieli mnie zeżreć Zergowie.
[/b]6. TOMB RAIDER[b] - To dla odmiany seria, której nie lubię, uważając ją za wtórną i tendencyjną, a która po ostatniej części będącej tak potworną zżyną z Prince'a, iż nie sposób opisać to w kulturalnych słowach wywołuje we mnie odruch wymiotny. Niemniej nie zapomnę nigdy, jak siedziąc lata temu przed mistycznym artefaktem, jakim bylo dla mnie PSX drżałem ze strachu przed nietoprzem, który szarżował na mnie w jakini w pierwszej (i ostatniej) dobrej częsci tego cyklu. Mimo wszystko wymieniam Tomb Raidera na tej liście, gdyż był prawdziwym przełomem jeśli chodzi o połączenie gry akcji i myślenia, łamigłówki, zagadki oraz ilość straconych godzin i brzydkich wyrazów związanych z usiłowaniem wydostania się z jakiejś lokacji, labiryntu, jaskini itd. A największą satysfakcją było dla mnie zawsze odrzucenie od siebie Kompendium Wiedzy 3 "Secret Service" w którym znajdowały się wszelkie kody i solucje krok po kroku. "A co mi tam - wczytaj." Po raz 54.
[/b]7. DIZZY[b] - Nie znasz "Dizzy'ego"??? Nie gadam z Tobą...
[/b]8. DIABLO 2[b] - Mój mały elaborat na ten temat tutaj: http://forum.gexe.pl/index.php?showtopi...mp;#entry173318
[/b]9. MORTAL KOMBAT[b] - Tekken jest lepszy. Tekken jest bardziej realistyczny (jak na nawalankę). Tekken jest bardziej dynamiczny, grywalny, dopracowany. Ale wymieniam tu nie mego ukochanego Tekkena, na którym mając lat dwanaście uczyłem się co to znaczy nawalanka na automacie. Mortal Kombat było czymś absolutnie niezrównanym jeśli chodzi o klimat, bezpardonowe okrucieństwo, które po raz pierwszy stało się nie środkiem do celu, lecz celem gry. Nie zapomnę podniecenia, gdy grałem w MK2 po tym, jak zostało ono zakazane w Norwegii (jeśli dobrze pamiętam). Z ilością odsłon tej serii nie może równać się nic. No, może "Moda na sukces". Filmy, pop-kultura, seriale. Cóż z tego, że wiele z nich z groteski i mroku zmieniło się w kicz czy też badziew (jak choćby "MK vs. DC Universe"). Najważniejsze są godziny ćwiczeń nad fatalitem Sub-Zera, "Get over here!" Scorpiona, absurdalny gargantuiczny młot Raidena i nieśmiertelny, powracający niczym Elvis Shao - Khan. To coś, co uznać musi nawet takie arcydzieło jak Tekken (nie mówiąc o badziewiach w stylu "Virtua Fighter" ;p ;p ;p )
[/b]10. FINAL FANTASY[b] - Przyznam szczerze - nigdy nie pojąłem fenomenu tej serii. Części, które przypadły mi najbardziej to częsci od 1 do 5, w które grałem na swoim emulatorze Snesa (a mam oryginalne "FF - X2" na PS2). Niemniej nie da się zaprzeczyć, że to właśnie Final jako pierwszy powalił na kolana świat tym, co mieli rozkosz oglądać gracze na ekranie swych telewiozrów. Po raz pierwszy filmy fabularne i przerywniki stały się nagrodą dla gracza, celem jego gry. Po raz pierwszy rozgrywka okazała się tak monstrualnie rozbudowana, dynamiczna i wciągająca zarazem. Magiczna wręcz. Co zaś tyczy się samej magii i systemu walki ogółem - wie każdy. A kto nie wie, niech się wstydzi. I choć seria ta ma już -naście odsłon, to nadal pozostaje ciekawa, oryginalna, nie nudzi graczy kolejnymi częściami, które różnią się od siebie. Podobno. Bo tego akurat nie zauważyłem ;p
11*. CONTRA - Po namyśle dodaję tutaj jeszcze jedną pozycję. Dwóch facetów w niebieskich i czerwonych pantalonach biegnących w prawo i zbierających literki niczym w "Ulicy Sezamkowej" dla psychopatów - to było to! Godziny przed Pegasusem (moim zdaniem najlepszej konsoli jaka kiedykolwiek powstała), godziny z kolegami w trybie cooperative ( ), dziesiątki plansz i poziomów. I ta muzyka.... Druga część równie udana.