Trochę polemizuję z Lionelem
Drakensang przechodzę drugi raz. Za pierwszym podejściem nie dotrwałem do końca gry z powodu złej taktyki walki. Po roku wróciłem do gry. Jestem w ostatnich rozdziałach. Ostatnie nieprzyjemne doświadczenia ze światem Faerunu sprawiły, że Aventurię będę wspominał bardzo miło. Dla mnie system rozwoju postaci w Drakensangu jest idealny.
W NWN i BG opierających się na sztywnych klasach rozwój postaci jest mocno ograniczny. W Drakensangu tego nie odczułem. Archetypy postaci wyznaczają jedynie pewne premie i wartości startowe. Możemy je zmodyfikować i rozwinąć postać w zupełnie innym kierunku. I tak oto moja Gladys z łotra stała się mistycznym rycerzem który z daleka gromi wrogów piorunami, a z bliska rany rapierem.
System magii także zrobił na mnie dobre wrażenie. Ograniczenia dotyczące czarów i system EAs uniemożliwia nakładanie na maga tysiąca czarów ochronnych (sytuacja na serverze NWN2, gdzie przed walką magowie rzucają na siebie bo 15 zaklęć). Jedna postać używa kilku-kilkunastu czarów, które ROZWIJAMY zamiast wymieniać na lepszy model. Czary wyraźnie różnią się od siebie. Nie ma tu sytuacji z NWN gdzie mamy np. mniejsze związanie sfer, związanie sfer i większe związanie sfer.
Walka jest szybka i spokojna jednocześnie. Bez pauzy co dwie sekundy zwycięstwo jest nieosiągalne.
Satysfakcjonujący wybór czarów i ataków specjalnych daje szerokie pole do manewru. Denerwuje pasek skrótów, którego przewijanie jest niewygodne. Brakuje możliwości używania części przedmiotów bez przeciagania ich na pasek. Walki są ciekawe i o ile autorzy nie zmuszają nas do walki polegającej na ataku+ucieczce przed 50 pająkami ( rozdział Tallon jest pod tym względem irytujący) to nie narzekamy na nudę. Fatalnie zrobiono czary obszarowe. Trudne w użyciu, pojawiają się w połowie gry.
Fabuła ... jakaś jest. Trochę za bardzo polega na wysyłaniu bohatera po całej prowincji, bo "przypadkiem" akurat tam jest smok, nekromanta czy inne zhło.
Misje są różnorodne, czasem śmieszne. Dobrze zostały wplecione w rozmowę umiejętności drużyn, których jest sporo. Jestem graczem, który najpierw godzinę planuje drużynę a potem i tak: "Zapomniałem o targowaniu... OK wcisnę to Gladys". Umiejętności rozmowy zostały tak zaplanowane, by nie utrudniać rozwoju bojowego postaci, co jest ważne. (Dylemat z NWN2 Wiedza, czy blef?) Możemy zdolnościami społecznymi obciążyć całą drużynę, a nie tylko przywódcę, który w wielu grach musi się na to samemu poświęcać.
Muzyka niestety nie zapada w pamięć. Oprócz niektórych kawałków większość nawet się nie słyszy. Grafika jest za to wspaniała. Należę do graczy, którzy nie potrzebują niesamowitych widoków. To, co zobaczyłem w Drakensangu w pełni mnie zadowoliło. Niektóre tekstury są cudowne. Zbroje, chociaż jest ich niewiele, wyraźnie różnią się miedzy sobą i świetnie wyglądają. Przylapałem się na podziwianiu run i wzorów na elfiej zbroi skórzanej.
Drakensang nie ustrzega się też przed wieeeeloma wadami. Wspomniałem już fatalne zaklęcia obszarowe. Do tego dochodzi konieczność półgodzinnych spacerów np. na drugi koniec lasu by zakończyć misję (ćwiczymy logistykę
). Na szczęście odpowiedni mod+edytor postaci pozwala trochę przyśpieszyć tempo biegu (zamiast pół godziny - pół minuty + wpadanie co chwilę na drzewo). Niestety, kamera wariuje. W jaskiniach brakuje opcji "wyłączenia syfitu" i czasem kamera za mocno przytula się do postaci. Ekwipunek jest trochę ubogi. Drugi najlepszy rapier znajdujemy na początku właściwej gry.. Niektóre walki doprowadzają do szału.
Mimo wszystko Drakensang bardzo mi się spodobał. Już planuję zakup drugiej części z rozszerzeniem.