a ja zadanie z Fikraagiem lubie. Ale za to nie lubie wszystkich zadań (oprócz z Fikraagiem) w których są cienie mgły i te takie. Te istoty mnie wnerwiają.
[BGII] Znienawidzone zadanie w BG II
Hmm... ja nie lubię Lochów Irenicusa. Jest tam po prostu nudno. Kolejne zadanie, którego nie lubię to ratowanie Haer'dalisa z więzienia sfer. Te portale są wnerwiające. Bez przerwy na nie właziłem . Poza tym nie lubię zadań dla Mae'vara. Na szczęście potem się go zabija... hihihihi.
Najbardziej nie lubię zadań do których wykonania konieczne jest odwiedzenie kilku lokacji [i zwykle mi do nich zupełnie nie po drodze]. Jest to szczególnie boleśnie odczuwalne podczas pierwszego przechodzenia gry. A poniżej kilka szczególnie denerwujących:
- quest otrzymany z czaru "Ograniczone życzenie" - ze zdobyciem zasranego [dosłownie] gongu, już nawet nie pamiętam w ile głupich miejsc trzeba było się udać... Na pocieszenie jest to zadanie zupełnie marginalne, można pominąć bo to gra nie warta świeczki
- kula sfer - w sumie w środku jest nawet ciekawie, ale najpierw trzeba lecieć na Wzgórza Umar po Corthalę i do tego przyłączyć go do drużyny [w wersji dla dobrych]
- żołędzie! - te które dostajemy od driad w lochach Irenicusa... Ja tam wcześnie po Firkraaga się nie wybieram, a że na Wzgórza Wichrowych Włóczni nie da się wejść bez bycia zamieszanym w ten wątek - to latam z tymi irytującymi żołędziami przez połowę gry
- proces pozyskiwania Illitu - dzielnica świątyń -> rządowa -> promenada -> slumsy -> mostowa - jest, mamy illit, tyle że to jeszcze nie koniec zadania. Przynajmniej nie musieliśmy opuszczać samej Athkatli. Jak dla mnie zadanie ambiwalentne bo zakończenie mi się akurat podoba
- quest otrzymany z czaru "Ograniczone życzenie" - ze zdobyciem zasranego [dosłownie] gongu, już nawet nie pamiętam w ile głupich miejsc trzeba było się udać... Na pocieszenie jest to zadanie zupełnie marginalne, można pominąć bo to gra nie warta świeczki
- kula sfer - w sumie w środku jest nawet ciekawie, ale najpierw trzeba lecieć na Wzgórza Umar po Corthalę i do tego przyłączyć go do drużyny [w wersji dla dobrych]
- żołędzie! - te które dostajemy od driad w lochach Irenicusa... Ja tam wcześnie po Firkraaga się nie wybieram, a że na Wzgórza Wichrowych Włóczni nie da się wejść bez bycia zamieszanym w ten wątek - to latam z tymi irytującymi żołędziami przez połowę gry
- proces pozyskiwania Illitu - dzielnica świątyń -> rządowa -> promenada -> slumsy -> mostowa - jest, mamy illit, tyle że to jeszcze nie koniec zadania. Przynajmniej nie musieliśmy opuszczać samej Athkatli. Jak dla mnie zadanie ambiwalentne bo zakończenie mi się akurat podoba
POPIERAM !!! Wszelkie ciasne zadupia, z których nie da się wyjść przed ukończeniem z podziemiami Irenciusa na czele. Gościa, który wymyślił taki początek gry najchętniej bym obił. Łażenia od groma, nudno jak diabli, a całe towarzystwo z Imoen na czele gada w każdym pomieszczeniu do jakiego wlezie (oczywiście same dramaty), nic nie sprzedasz, nic nie kupisz - masakra...
Nie znosiłem i nie znoszę Wzgórz Umar, a dokładniej latania po ruinach świątyni. Irytujące cienie, które co chwila wysysały mi statystyki - niech je piekło pochłonie