Szacunek for all?

@ KRIX Stary ale my nie mówimy o biciu jako o sposobie wymierzania kary (mniej lub bardziej zasłużonej). W jednych rodzinach tak się robi, w innych nie. My mówimy o znęcaniu się nad dzieckiem. O biciu bez powodu, by odreagować albo w pijackim widzie. To DUŻA różnica.

Szacunek ma różne oblicza. Można kogoś nienawidzić i pogardzać ale jakieś tam elementarne zasady zachowania obowiązują. Ja tam mogę kogoś lubić ale gdybym się dowiedział, ze np. biję żonę za niepowodzenia w pracy to szybko bym z nim zerwał kontakt. Co nie znaczy, że bym się z nim nie przywitał czy nie podał ręki na korytarzu.

[Dodano po 2 minutach]

To nie są bzdury Matt.. poczytaj sobie trochę. Też byłem zdziwiony jak sięo tym dowiedziałem ale potem się okazało, ze w sumie czemu nie.
Odpowiedz
Badania, rozprawy naukowe i inne tego typu rzeczy nigdy nie zastąpią rzeczywistości. Nie zgadzam się z tym co napisałeś i tyle.

Poza tym nie rozumiem jak można pisać o swoich problemach rodzinnych czy życiowych na forum.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
No ale sam się zastanów nad tym. Jak 3, 4, czy 5 letnie dziecko może twierdzić, że nie kocha rodziców skoro oni są jedynym światem jakie ma? Jeśli się babcia wmiesza to może twierdzić, że ona je kocha bardziej niż rodzice i wtedy ma jakieś porównanie. Ale jeśli nie ma takiej alternatywy to co? Układ prawie idealnie odizolowany.
Odpowiedz
Nie czytałem niżej w sumie, więc nie wiedziałem, że gadacie o 3,4,5 latkach. W takim przypadku masz rację, ale też nie widzę sensu rozmawiania akurat o tym okresie życia. Wtedy dzieciak nie rozumie jeszcze znaczenia 90% słów, nie mówiąc o szacunku.
- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
Moja wypowiedź tyczyła się małych dzieci. A rozmawiamy ogólnie.
Odpowiedz
Ja nie pisałem o biciu jako o karze, tylko kilka razy zasłużyłem na wycisk od ojca ale obrywałem dość często, moi starzy byli alkoholikami i choć nie szanuje ich czynów to szanuje ich, trudno to wyjaśnić, po prostu mam do nich szacunek za to kim byli, ale wiem, że nie byli dobrzy. Z resztą tylko ja mam do nich szacunek jako ich dziecko wiele osób uważało ich za... nieważne.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Ekhtelion... Co powiesz o dzieciach, porzuconych i mieszkających w Domu Dziecka. O dzieciach znających swoich rodziców, o dzieciach które żyją 5-10 lat i nadal kochają swoich rodziców pomimo tego porzucenia? O dzieciach pamiętających smutek w swoim domu i nadal czujące łzy na policzku?
Odpowiedz
A jak myślisz ile z tego smutku by pozostało gdyby te dzieci trafiły do normalnych kochająych rodzin? Dopóki trwaja w zawieszeniu i w samotności to wspominają byłych rodziców jako coś dobrego. Ale jakby zaznają prawdziwej miłości i szacunku od nowej rodziny szybko, by zapomniały o swojej pierwszej rodzinie. Z resztą to straszne teoretyzowanie jest. Nie znam się na dzieciach, ani tym bardziej na takich sytuacjach więc nie wiem co jest możliwe. Pewnie i takie przypadki jak podałeś też są.
Odpowiedz

Cytat

szybko, by zapomniały o swojej pierwszej rodzinie.
Oj straaasznie się mylisz w tej kwestii.
I przecinek postawiłeś w złym miejscu.
Odpowiedz
Niestety muszę się zwijać na wyjazd i nie mogę teraz odpisać.

Proponuje, żeby każdy napisał co dla niego oznacza szacunek. Łatwiej będzie dyskutować niż meandrować tak .
Odpowiedz
Nigdy nie wypowiadałem się na ten temat publicznie, nigdy też nie miałem zamiaru... Ale cóż, jak już poruszyliście to, to mogę opowiedzieć wam moją historię.

Jestem żywym przykładem dyskusji o pijanym ojcu i bitych dzieciach. Owszem, miałem tak, gdy byłem jeszcze młodszy niż teraz jestem. Cóż... Nie pamiętam dokładnie ile miałem wtedy lat, ale był to okres zbliżony do 3-5. Takie rzeczy wymazuje się z głowy.
No więc tak: miałem brata, matkę i ojca. Ojciec był bardzo często zalany jak wór, przyłaził do domu i robił co mu się żywnie podoba, włączając w to upust żądzy walki. Nieważne, czy to ja, brat, moja mama, czy też babcia która przyjechała na "zwiad", w odwiedziny. Bywały różne skrajne przypadki, które ciągnęły się przez kilka dobrych lat. Zakończyło się jednak naszym jednym wyjazdem i rozwodem rodziców po kilku miesiącach.

Dlaczego nadal go szanuję? Dlaczego szanowałem i kochałem? Dlaczego matka znosiła to przez tyle lat? Dlatego, że gdy nie spędzał większości czasu w barze, tylko z nami, na trzeźwo - był świetnym facetem. Może i są gorsze sytuacje rodzinne, ale ja NADAL go szanuję i szanować będę. Nie każdy jednak ma silną wolę by kontrolować alkohol. On nie miał, choć próbował. I to było widać, jednakże... no cóż, nie wszystko w życiu wychodzi, a nałóg może zmienić wszystko.

Nie, to nie było wyżalenie się z moich problemów (prawdopodobnie dlatego, że już żadnych - związanych z tą sprawą - nie mam). Było, minęło, chciałem tylko przytoczyć sprawę o szacunku dla rodziców. Może nie jest bezwarunkowy, jednak świadomość ich rodzicielstwa daje im "dodatnie punkty".

Powiedziałem co wiedziałem Peace.
Odpowiedz
W moim przypadku początek jest podobny jak u Dabu. Pijany ojciec, późne powroty do domu. Żadnego bicia jednak nie było, a swoją agresję ujawniał rzucając w ścianę różnymi przedmiotami. Wszystko skończyło się po śmierci sąsiada, najczęściej będącego przyczyną awantur. Od tego czasu wszystko, powtarzam WSZYSTKO uległo zmianie i dziękuję Bogu, że akurat tu mogę żyć.
Tatuś nadal lubi się nerwować, zwłaszcza po wysłuchaniu złośliwych komentarzy mamy, ale po paru minutach wrzasków kończy się na śmiechu. Czy bym skoczył za nim w ogień? Dawniej nie, ale teraz bez zawahania bym to uczynił. Zwłaszcza, że często lubimy sobie pożartować i pooglądać razem filmy... jak ojciec z synem.
Dodam jeszcze, że szanuję nie tylko jego, a wszystkie bliskie mi osoby. Wszyscy z nich cechują się czymś innym. Czymś pozytywnym.
Odpowiedz
← Karczma

Szacunek for all? - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...