Powiedziałem, że zajrzę, co też czynię.
Nieznajoma
Już na samym początku rzuciła mi się w oczy pewna kwestia. Przyzwyczajony jestem do płynnej akcji, stąd też może ta uwaga nie ma większego znaczenia. Niemniej przeszkadza mi coś takiego: Ktoś strzela i po chwili obrywa. Wiem, że tak kończy się strzał, ale brak mi opisu - jak pocisk wylatuje tnąc taflę powietrza, jak szybko i nieubłaganie zmierza do celu, jak wbija się w ciało. Tutaj mamy sytuację, iż owa kobieta sobie podróżuje, a tu nagle wypada potwór. Często mi to przeszkadza i jest to dość trudne do napisania, ale jednak powinny być jakieś oznaki ataku - jak nie dla niej, to dla potwora. Przydałoby się parę linijek jego oczyma, jak się skrada i atakuje. Sam jego opis jest nieco dziwny - wpierw mówisz co to jest, a potem to opisujesz. Moim zdaniem kolejność powinna być odwrotna.
Moce Nieznajomej są nieco dziwnie opisane. Zauważyłem to przy opisie domostwa - wie, że coś jest nie tak i używa superwzroku dostrzegając złego faceta - brak tu takiego opisu, że wyczuwa zagrożenie, więc rozgląda się, aż jej wzrok nagle zatrzymuje się na tym złym.
W kwestii słownictwa niewiele mam do zarzucenia, niemniej odniosłem wrażenie, iż czasem silisz się na ciekawy, nieco poetycki styl, a potem nagle gasisz go takimi prostymi stwierdzeniami.
Narrator jest zbyt wszystkowiedzący. Przeszkadzają mi zwroty, gdy mówi" Taki upadek zawsze kończy się śmiercią". Osobiście wolę sam dociekać, czy tak w istocie będzie. Pojawia się to chyba na drugiej stronie w zbyt dużym zbliżeniu, przez co źle to wygląda.
Nie sądź, że mi się nie podobało. Sam fakt, że ściągnąłem to sobie na dysk też o czymś świadczy.
Książę Złodziei
O wszechwiedzącym narratorze już wspominałem, więc nie ma co się powtarzać. Opis gońca natomiast jest trochę zbyt... wymuszony. Napisałbym, iż w tej okolicy nie często widywało się biel rządzącego rodu, zaś twarz nosiła zmarszczki z jakiegoś powodu - choćby wieku, czy charakteru wykonywanej pracy.
Słownictwo. Tyłeczek, żarcie - to są słowa fajne, ale jakoś mi tu nie pasowały. Żarcie zawsze można było nazwać jadłem - skłaniałem się raczej ku epoce średniowiecza, więc jeśli zamysł był inny to zarzut ten jest bezpodstawny

Mniej mi się podobało niż to powyżej - pomimo tego, że było krótsze.
Wcale nie zamierzam reklamować własnej twórczości, ale zawsze sądziłem, iż autor tematu winien się wykazać wdzięcznością i skomentować dzieła swoich krytyków choćby po to, by stworzyć swego rodzaju łańcuch i pomagać podnosić kwalifikacje nie tylko swoje