Użytkownik Khelgrin Krwawy dnia czw, 07 sie 2008 - 21:54 napisał
A po co sie tak męczyć
zabijasz po kolei i tyle. Wtedy walczysz z pojedynczymi sztukami a nie z dwoma na raz. Po prostu atakujesz delikwenta bez zabierania rzeczy z posągów a kumple po fachu mu nie pomogą ;p
No tak ale wydaje mi się to takie mało bohaterskie.... Towarzysze golema patrzą na śmierć kolegi i czekają na własną, troche głupio...
Użytkownik Khelgrin Krwawy dnia czw, 07 sie 2008 - 21:54 napisał
Szczerze? Najpierw przeszedłem całe BG2 bo w jedynce utknąłem w siedzibie Tronu i ni kija nie mogłem przejść dalej (ale w końcu se poradziłem) więc zająłem się druga częścią.
wow, ja jakoś słabo to widze jak bym pierwszy raz grał magiem
może dlatego że BG to był mój pierwszy rpg.
Użytkownik Khelgrin Krwawy dnia czw, 07 sie 2008 - 21:54 napisał
Racja w jedynce dominują i jeden mag na drużynę był całkowicie wystarczający. Ale w BG2 potęga magów wzrosła zatrważająco i bez ich wsparcia wojownik(czysty) jest w sumie niczym
I nie mówię tu o kensaiu bo to szczególny przypadek
To zależy jak się gra. Np. ja, grając główną postacią wojem, jakoś słabo wykorzystuję potencjał maga, najczęściej służy do "przeciwmagii", czyli do wyłomów, obniżanie odporności na magie itp. (ew. kulka ognia poza zasięg widzenia
). Tak przynajmniej w pierwszej części dwójki, bo później to się czary całkiem użyteczne pokazują