Słów kilka o zasadach: Tym oznaczam dialog. To chyba wiadomo Tym oznaczam sprawę nie związaną z światem sesji. Upomnienie np ;p
Tym będę oznaczał tekst wyłącznie dla Matta Tym będę oznaczał tekst wyłącznie dla Tara.
Odpowiadacie jeden po drugim, jeśli sytuacja będzie tego wymagała możecie napisać kilka odpowiedzi lub jeśli będziecie powadzili np dialog. Proszę jednak żeby nie robić sobie czatu i się nie zapędzać ; ]
Myślę że to tyle, reszta wyjdzie w praniu.
Lekki wiatr smagał wasze twarze, trzeźwiąc was. Obydwoje leżeliście na drewnianej platformie. Zdążyliście zauważyć iż znajdujecie się na dworze, do tego wschodzące słońce świeciło za murów miasta. Do waszych uszu dobiegł szmer ludzi otaczających platformę. Zauważyłeś swoich dręczycieli, stali nad tobą przyglądając się tobie, lecz niedaleko od ciebie zauważyłęś, można by powiedzie klony ów postaci. Tak samo ubrani, ich twarze skrywały kaptury. Lecz w odróżnieniu od 'twoich' tamci ślęczeli nad jakimś nieszczęśnikiem. Pierwsze co zauważyłeś po powrocie do 'świadomości' to dwie postacie przyodziane w biel. Spod ich kapturów było widać niecne uśmieszki. Stali tak nad tobą i jakby na coś czekali. Chwilkę później zauważyłeś podobną scenę kilka metrów obok. Dwie podobne postacie stało nad jakimś człowiekiem.
- Co jest... gdzie ja jestem?!
Warknął, czując, jak wzbiera w nim gniew. Miał powoli dość całej tej sytuacji, chyba lepiej było by po prostu zdechnąć. Nie zwrócił nawet uwagi na drugiego nieszczęśnika leżącego odrobinę dalej. Bardziej koncentrował się na otoczeniu i na ewentualnej możliwości ucieczki od tych białych wariatów.
- Aaaaaaaaaabraaaaaaaa kaaaadaaaaaaaaa...
Urwał inkantację albowiem zauważył, że coś się zmieniło. Nie coś. Wszystko.
No i w dodatku trudno się rzucało zaklęcia na leżąco...
Rozejrzał się. Zobaczył swoich przeciwników klęczących nad nim. - Cześć buraki. Coście zrobili?
Wokół platformy zaczęli zbierać się ludzie, szepcząc pokazywali palcami. Kiedy zgromadził się już dość pokaźny tłum, jeden z magów powiedział do was:
- Wstawać ścierwa - Po czym rozkazał innym magom aby was postawili.
Kiedy to mówił, tłum nagle zrobił przejście dla zbliżających się ludzi. Było to kilku zbrojnych oraz kilku oficerów.
- Pięknie.
Mruknął pod nosem, wciąż łypiąc wzrokiem na prawo i lewo. Zabrali mu cały jego ekwipunek, ale przecież miał od czegoś pięści, nogi i zęby. Już nawet wypatrzył sobie jednego z Magów z najbardziej tępym wyrazem twarzy, gdy z tłumu wyłoniła się nowa grupka.
- Co to za cyrk?
Jęknął, chyba bardziej sam do siebie.
Túrë wstał i się rozejrzał. - Cyrk z cyrkiem i cyrkiem pogania... na brodę dziadunia to po co cała ta szopka w loszku? Hę? - Zwrócił się w tym momencie do maga z którym jeszcze przed chwilą walczył.
Czuł jeszcze metaliczny smak magii w ustach, skórę także miał wyraźnie wychłodzoną. Popatrzał na maga i jego ręce...
- Szybko ci to nie przejdzie. W gruncie rzeczy do końca życia będziesz mieć reumatyzm.
W tym momencie zauważył, że podchodzi do nich grupka jakiś klaunów oraz zakutych pał.
Przecież nie zawsze wszystko musi iść wedle planu dokładnego planu... to jest właśnie urok sesji, nieprzewidywalność. I MG zawsze powinien sobie z tym poradzić. ;p No ale zmuszać Cię przecież nie będziemy.
A Ven jak myślał, tak myśli. Jeśli nadal jest coś do przemyślenia, a panowie wciąż chcą grać, a Ven nie ukręci mi głowy za iście damskie podejście, to mogę się z wami pobawić.