Użytkownik Lionel dnia wtorek, 6 lipca 2010, 10:05 napisał
Pytanie: Dlaczego Lolth/Lloth? A nie inne drowie bóstwo?
Z prozaicznego punktu widzenia należy wspomnieć, iż to właśnie Wojna Pajęczej Królowej, a dokładniej Upadek, zafascynowały mnie światem FR. Tak odkryłem Pajęczą Matkę i pozostaje jej posłuszny aż do dziś. Dlaczego? To powinno być dość oczywiste.
Lolth uosabia w sobie siłę i piękno. Jej okrutność przypomina mi codziennie, że dzisiejsi ludzie (w dużym uproszczeniu) mogliby wyznawać to bóstwo. Docenia siłę i doskonałą intrygę, nie toleruje niepowodzeń i wyznaje zasadę, że przeżyje najsilniejszy. Zarazem chaos sprawia, że przestają się liczyć standardowe schematy. W ten sposób system np. z Menzoberranzan nie sprawdziłby się w dzisiejszym świecie, ale zarazem intryguje. Wrócę jednak do tematu. Lolth została zdradzona, gdy chciała sięgnąć po należną jej siłę. W nowej odsłonie i po Wojnie Pajęczej Królowej pokazała, że nie jest bezmyślną kretynką, która napuszcza na siebie swoich wyznawców i tym samym osłabia się. A może po prostu lubię silne kobiety, które w przypadku zdrady obedrą mnie ze skóry i wrzucą do jaskini pełnej jadowitych pająków? Któż to może wiedzieć...
Co do innych bóstw, względnie cieplejsze podejście mam do Kiaransalee. Podoba mi się jej umiłowanie zemsty, przygotowywanie planów latami i pełna bezwzględność. Jest jednak bóstwem słabym, zdolnym do wymyślania krzywdy i w gruncie rzeczy obłąkanym do tego stopnia, że nie potrafi stworzyć silnej i zwartej hierarchii własnego kościoła. Efektem była śmierć i wywalenie z drowiego panteonu. Zemsta cie dopadła, Biała Banshee.
Vhaeraun jest zbyt jednowymiarowy, przez to kompletnie nudny. Ghaunadaur to jakieś nieporozumienie - nie kręci mnie bóg zielonych galaretek, puddingów i innych ciepłych kubków a'la Knorr. Selvetarm to sługa Lolth, a więc nie będę czcić kogoś, kto robi to, co ja. Do tego nie ma problemu - on też nie żyje. Zinzireny nie miałem okazji poznać, podobnie jak Toroga, ale pierwsza nie żyje od dawna a drugi pan właściwie chce się z Podmroku wydostać i cznia swoich wyznawców. Eilistraee jest jak Drizzt - cukierkowo dobra, mdła i niestrawna ze względu na swoje "dobre drowy". Widać, jak to się kończy - ona też nie żyje w 4 edycji D&D.
Użytkownik Lionel dnia wtorek, 6 lipca 2010, 10:05 napisał
A i która wersja bardziej poprawna Lolth czy Lloth? O znawco.
Nie tłumaczyłem tego nigdzie wcześniej? Wydawało mi się, że tak... no ale może to nie było na tym forum. Od samego początku była Lolth. Tak zapisywano to imię w oficjalnych materiałach (podręcznikach i dodatkach do nich) oraz literaturze. Aż tu pewnego jasnego dnia pojawiła się pewna pisarka i jej ukochana Liriel, która romansowała z berserkerem (uhh) przez trzy tomy. Tam też pojawiła się.. Lloth. Mała konsternacja trwała od 1995 do 1998, kiedy to ukazała się
ta książka. Oficjalnie rozwiązano to tak, iż "Lloth" to Lolth ale nazwa ta jest regionalnym dialektem dla Menzoberranzan i Uluitur. Także w Świecie Nad używa się wyłącznie Lolth.