Życie - Co to do cholery jest? - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Ellesis,
O! Widzę, że udało pociągnąć się tą wajchę, na której mało co się nie powiesiłem
Strażnik,
Ja także coś tu napiszę, ale później.
MiridiusHazentoff,
Ja tam się nie przejmuje zupelnie niczym.
Pały w szkole, śmierci zwierzątek, straty, zyski...Cholera z tym.
Nie wiem czemu tak mam...Poprostu mam wszystko gdzieś.
CO było nie ważne, bo było. Co będzie, nie ważne bo jest dopiero przede mną, niedługo będzie obecne a potem...Nada się do kategorii bylo. Obecnie? Co mam z tego co sie dzieje obecnie? To ze za dosłownie minutę nada się do kategorii...Było?

Śmierć? W zasadzie w śmierci boję się tylko tego że zawiodę tych, co uważają się za moich bliskich.
Narodziny? Uważam to za zbedny dodatek, coś, co dodaje ci to życia smędzących starych.

Dziendobry.

Pogląd by Mirek.
Ellesis,
Aj tam...moja wyobraźnia pozwala mi na takie akcje, że jestem o nią spokojny (głównie na Fae to się odbija )
Ekhtelion,

Cytat

Ja widzę siebie dopasowującego się do pogoni za pieniędzmi - garniak i znudzona mina człowieka wyzutego z uczuć


Współczuje ci zatem wyobraźni .
Ellesis,
Ale to miał być kącik filozoficzny a nie miejsce, gdzie każdy uświadamia mnie jakie smarkate mam podejście do życia Nie nazwałem tematu "Ellesis'a dywagacje nad egzystencją".

No ale cóż...może to wina tego, że od pewnego czasu piszę, nie zastanawiając się nad konsekwencjami i czy ja tak naprawdę myślę (w sensie czy są to moje poglądy). Na pewno trudno mi coś przedstawić na klawiaturze niż w dłuższej rozmowie.

Cóż...trza się jakoś wybronić.

Ishta'o - mogłem coś pogmatwać. Oczywiście, że można żyć szczęśliwie, ale często też zniechęca do siebie. Ja widzę siebie dopasowującego się do pogoni za pieniędzmi - garniak i znudzona mina człowieka wyzutego z uczuć Nie jest bez znaczenia. Nie umiem tego opisać.

Diego de Gallin'ie - Tak wierzę w Boga. Wolałem nie poruszać spraw religijnych, bo każdy ma inne spojrzenie. Nie wiem jak jest z tą selekcją Niebo-Piekło naprawdę. Nie uważam życia za sprawdzian, ale staram się godnie postępować, co oczywiście nie zawsze wychodzi.

Ekhtelion'ie -
1) Aha...wybacz, nie zauważyłem

2) No cóż...nie ma idealnej recepty. Właściwie wpakowałem się w bagno za głębokie dla moich umiejętności przedstawiania poglądów, za co serdecznie przepraszam. Ale ja nie zamierzam robić z siebie męczennika na pokaz! Chcę po prostu sobie żyć, nie wadząc nikomu. Nie rozumiem - gdzie sugerowałem popadanie w alkohol? Napisałem to odnośnie czegoś zupełnie innego - spędzania wolnego czasu, odprężenia się. Nauka często jest przyjemnością...o ile jej się nie narzuca, nie podaje terminów.

3) Nie, nie miałem żadnych. Cieszę się z tego, jakim jestem i nie zamieniłbym się z nikim, podobnie z rodziną. Mimo, że występuje parę komplikacji. Nie. Chciałem po prostu wskazać, że nigdy nie mamy na to wpływu, co nie znaczy, że mi się to nie podoba.
Ekhtelion,
Brawo Ell... Szkoda tylko, że nie zauważyłeś, że już ci wydzieliłem temat z tamtą twoją dywagacją.

Tamten kasuje, a ten przeczytam i wypowiem się w nim... później.

[Dodano po chwili]

Przeczytałem i w sumie mogę napisać to co napisałem tam:

Generalizujesz El strasznie. Równie dobrze mógłbys napisać: "Najpierw się rodzimy, a potem tylko umieramy." Niby też prawda ale pewnie nie jeden, zaporotestował słysząc te słowa.

Twoje życie, twoja wola jak je przeżyjesz. Obejrzyj sobie film "Into the wild" - http://www.osloskop.net/r/39949.html - obecnie w kinach. Młody chłopak kończy właśnie szkołe, świetnie się zapowiada. Jest oczkiem w głowie rodziców. I co robi? Pali swoje oszczędności, tnie polise na życie, rezygnuje z wozu jaki chcieli mu kupić i rusza w dwuletnią włóczęgę USA po to by w końcu trafić... gdzie? A obejrzyj film . Aha, nakręcony na faktach autentycznych.

Nauka może być przyjemnością i zaspokajaniem ciekawości świata. Zalożenie rodziny nie jest obowiązkiem. Pogoń za pieniędzmi również. Popadać w alkohol też nie musisz... itd. itd. Tylko, że do tego musisz mieć odwagę.


Natomiast zastanowił mnie szczególnie pierwszy akapit:

Cytat

o trzeba się urodzić, ok. To jak loteria. Nie mamy wpływu na to, czy będziemy kobietą, czy mężczyzną. Jaki będziemy mieli kolor skóry, oczy, dolegliwości i posturę. Rodziców także sobie nie wybieramy. Nie zawsze trafia się wedle oczekiwań, które stawiamy sobie, gdy dorastamy i gdy jest naturalnie na to za późno.


Piszesz tutaj tak jak byś miał jakies oczekiwania co do swojego życia jeszcze przed urodzeniem. To wlaśnie rodzice i otoczenie na które nie mamy wpływu kształtują nasze oczekiwania.
Diego de Gallin,
Mam pytanie do Ciebie Ellesis, czy wierzysz w boga? Jak tak to dziwi mnie twoja wypowiedź, powinieneś wierzyć w życie poza grobowe i te sprawy i myśleć że ziemia to taki sprawdzian. Natomiast jeśli nie wierzysz to nie powinieneś się martwić jutrem, po prostu trwać i nie zastanawiać się nad istnieniem świata, to nie ma sensu, po prostu iść na przód bo po co stać w miejscu.

Ty natomiast powinieneś używać słownika forumowego... Uprzejmie proszę o poprawienie literówek (bo jedna z nich wygląda wręcz komicznie) - Tokar
Ishta,
Trochę to wszystko podkolorowałeś. Wnioskując z tego co napisałeś można pomyśleć że teoretycznie *da sie* naprawdę żyć, szczęśliwie, ze spełnieniem, itp. A tak na prawdę, po śmierci i tak niczego z życia pamiętać nie będziemy więc co za różnica jakie to życie będzie?? Owszem dopóki istniejemy, ma to jakiś sens, ale w końcu, to bez znaczenia.
Ellesis,
Powodowany swoją dłuższą wypowiedzią na Shoutbox'ie i namowami (albo prześmiewkami, nie wiem ) Postanowiłem założyć temacik o życiu i o tym, jak je postrzegamy, co od niego oczekujemy i czy w ogóle warto.

Może ja zacznę, rozwijając tekst z SB:

No dobra czym jest dla mnie życie?

Na pewno coś, co nie trwa wiecznie i opiera się w granicach random(100)+1


No trzeba się urodzić, ok. To jak loteria. Nie mamy wpływu na to, czy będziemy kobietą, czy mężczyzną. Jaki będziemy mieli kolor skóry, oczy, dolegliwości i posturę. Rodziców także sobie nie wybieramy. Nie zawsze trafia się wedle oczekiwań, które stawiamy sobie, gdy dorastamy i gdy jest naturalnie na to za późno.

Po wylosowaniu numerka przychodzi nam dorastać, trując wszystkim naokoło jazgotem i falą pytań i zmuszając do chwalenia jakie piękne z nas dzieciątko. No trza się przygotować na przyjęcie wiedzy podstawowej. Idziemy do swej pierwszej szkoły. Tu kreują się charaktery, które towarzyszą nam do okresu "dojrzewania" (czyt. zmiana kilku poglądów i zauważenie jakie to życie jest ch***, niekoniecznie dojrzewania w dosłownym tego słowa znaczeniu, chyba, że o zmiany fizjonomiczne chodzi, które są rzeczą naturalną i kolejną loterią)

Dalsza styczność z nastolatkami w czasach gimnazjalnych, którzy ścierają się z burzą hormonów, która często może im zrobić wodę z mózgów. Zaczyna się wpajać więcej "nauk". W domu dowiaduje się o ukrytych tajemnicach rodziny, pierwsze bunty będące zdrową odpowiedzią na zderzenie z nieznaną dotąd rzeczywistością, którą stara się w taki, czy inny sposób zrozumieć.

Szkoła średnia. Jest wiele kierunków, więc ogólnikowo trza tu pisać. Skupiłbym się na LO. Pogoń za edukacją i fajnym wykształceniem, którym można się potem pochwalić ziewającym znajomym, którzy ledwo skończyli podstawówkę i jeżdżą nowym Ferrari (wyolbrzymione porównanie). Wpajanie wielu niepotrzebnych informacji, które w tej resztce naszego życia nie zdadzą się na nic. Chcemy się skupić na jednym kierunku i upatrzyliśmy sobie odpowiednie studia. Po cholerę zawracać sobie głowę rzeczami o których zapomnimy po roku, czy dwóch?

Ale edukacja to mała część nastoletniego życia. Dalsze stresy podstawiane niczym kłody pod nogi. Problemy prywatne...jedni mają ich więcej, inni mniej. Bardziej się przejmują lub nie przejmują wcale. Faktem jest, że często wiele mogą obrzydzić i zdystansować do pewnych aspektów życiowych. Imprezy to częsty sposób na oderwanie się od codzienności. Oczywiście są tysiące innych sposobów. Osobiście nigdy nie lubiłem hucznych zabaw i chlania do rana, co nie znaczy, że nie aprobuję tego i uważam to za coś złego (cholera...ja już jak moher trochę, nie?)

Dobra kończymy technika, licea, studia, wojsko, *** muje no i co teraz? Ja jestem zniszczony i zobojętniały. Chcę kasy i dachu nad głową. Jakąś satysfakcjonującą robotę i czas na twórczość. Kota albo psa. Spokoju...Stop! Już proszę o zbyt wiele. No ale dobra. Spoconymi ze zdenerwowania dłońmi trzymać się kurczowo banknotów. Tak tych cholernych kawałków śmierdzącego papieru, którym zawdzięczamy wiele, ale są powodem nieustającej wizji pustej i szarej egzystencji. Wszyscy gryzą się o pieniądze. Pieniądze to władza i tak dalej, robimy łańcuszek. No i chyba będę czekał, aż w końcu sczeznę. Rodzina? Cholera wie...wszystko się przesłodzone wtedy robi, ale pewnie okoliczności w przyszłości mnie zmuszą, albo zachęcą. Nie wiem.

No...przydałoby się podsumować, bo się rozpisałem. I tak strasznie koślawo to przedstawiłem. Jak Ktoś napisał "Pisanie nie jest przelewaniem myśli na papier". Pewnie jak to przeczytam drugi raz dojdę do wniosku, że nie o to mi chodziło i pominąłem najważniejsze sprawy, ale mniejsza To zarys bardzo ogólny. Co do edukacji to oczywiście, że jest potrzebna. Nie było by bez niej wielkich ludzi wynalazców. Przedstawiłem to z punktu widzenia ot, szarego chłopka jakim jestem. Dobra...co tam jeszcze. A, rzecz ważna! Gdy pisałem zauważyłem, że moje poglądy mogą podpasowywać pod poglądy mas. Otóż nie. Nie należę do żadnych organizacji, sekt, subkultur czy kółek plastycznych. Pisałem to z własnego punktu widzenia i nie chcę tym nikomu zaszkodzić, ni obrazić czyjejś osoby...to chyba tyle. Jakbym miał przedstawić cenione wartości w porządku chronologicznym...hmmm...dynamicznie się zmieniają, ale na chwilę obecną: Przyjaźń, Pieniądze, Kreatywność, Nauka, Miłość, srutututu...jeszcze trochę tutu...władza (władzy szczególnie nie cierpię, bo błaźni, ogłupia i oferuje jedynie szybką utratę w niedługim czasie. Wolę, by ktoś rządził i się z tym ścierał, niż żebym ja to robił)

A co tam jeszcze miałem...co do moich upodobań, czy poglądów to jak z muzyką - wszystko, co mi się spodoba. Może to być Gangsta rap, przez Death Gothic Metal, aż po Disco Polo. To takie porównanie

Zapraszam do wylewania swoich żali i poglądów na ten parszywy odcinek egzystencji. Wiele spraw nie poruszyłem

Tak, mam naryte do bani.
Wczytywanie...