Tar - Początek - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Ven'Diego,
[
Jak tu mam prowadzić sesję, jak ty robisz to co chcesz
Powiem to jeszcze raz.
Nie możesz wyskakiwać z akcjami typu 'ziarenka sie odrywaj i ogień znika' Możesz conajwyzej powiedziec 'Próbuje przywołać wir który zagłuszy ogień i oderwie ziarenka'
A co do laski. To że laski magów zazwyczaj mają moc, nie znaczy że też ją mają. Mógłbyś tak sądzić gdybym napisał 'z laski wyłaniała się przedziwna magiczna aura' czy coś w ten deseń ]


Probowałeś rzucić zaklęcie wiru, lecz dziwna magiczna siła w ciągła cię w środek płomieni. Poczułeś przedziwne ssanie w brzuchu. Przed twoimi oczami pojawiła się niezwykła jaskrawa światłość. Lecz tylko przez chwilę. Po chwili zmaterializowałeś się na drewnianej podłodze obok ciebie stało dwóch magów, oraz dwóch innych, również odzianych w biel. U ich stup leżał mężczyzna. Lekki wiaterek smagał twoją twarz.



Nie odpowiadaj tutaj, zaraz stworze temat.
Taramelion,
[Tak mi się zdawało, że laski magów mają moc. Dziwne, prawda?]


Túrë szybko rzucił zaklęcie powietrznego wiru, które zaczęło ogarniać całą komnatę.
[Mogę jeszcze, czy już mnie "uniemagicznili"?]
Ziarenka zaczęły sie powoli odrywać od ciała elfa i krążyć wokół wszystkich postaci, a niektóre poczęły krążyły blisko wrogich magów. Wir, szybko ugasił płomienie które zajęły komnatę.
Ven'Diego,
[Jaka moc?!]

- Hahahah - zaśmiał się wolny mag - i co zamierzasz z tym zrobić? - Kpił mężczyzna, po czym wyciągnął przed siebie dłonie zamachnął nimi w przedziwnej inkantacji.
- Koniec tej błazenady - Dodał już na poważnie. Następne wydążenia działy się tak szybko, że ledwo mogłeś je zarejestrować wzrokiem. Z dłoni maga wystrzeliły białe płomyki, które roztopiły i przegnały grad. Jednocześnie, jakaś część ognia ogarnęła wasz wszystkich.
- A teraz i grzecznie cię uniemagicznimy - Powiedział oswobodzony mag po czym sypnął w ciebie małymi ziarenkami, które przyległy do ciebie i zaczęły się łączyć w jedno.
Taramelion,
- A tys niekulturalny buc, mości panie!
Krzycząc te słowa Ture rzucał na drugiego maga zaklęcie Gradobicia.
Po inkantacji, popchnął unieruchomionego po części maga na swoje leże. Podniósł jego laskę i poczuł jej moc. Spróbował ją ujarzmić, kontrolować. Nigdy czegoś takiego nie czuł, miał jednak wrażenie że może mu sie to udać.
Ven'Diego,

Cytat

Pamiętasz, że podłoga jest oblodzona? Udało mu się?


Widać ma buty antypoślizgowe, a może to jakaś mhroczna magia? ; ]
Taramelion,

Cytat

Ture wyciągnął w stronę drugiego maga swoją laskę w celu przywołania jej..
Nie czaje tego zdania ;p


Aj waj... kazałeś edytować posta i tak się porobiło... chciałem przywołać do siebie jego laskę.

Cytat

Drugi mag puścił cię ze swojego uścisku i odskoczył od ciebie.

Pamiętasz, że podłoga jest oblodzona? Udało mu się?
Ven'Diego,
...


Możesz nie decydować co się dzieje z magami?
Możesz co najwyżej powiedzieć 'Próbuje go zamrozić'

Wymedytuj posta.
...



[Dodano po 6 godzinach]

(life is brutal... to są plusy gm'a... Poza tym nie robie z tobą co zechce tylko daję ci zawsze kilka możliwości)

Ture wyciągnął w stronę drugiego maga swoją laskę w celu przywołania jej..
Nie czaje tego zdania ;p


Zaatakowany lodem Mag, krzyżował swoje ręce w obronnym geście. Jego dłonie pokrył szron, który powoli zmienił się w lód. Mag jednak się nie poddawał. Wytężył swój umysł do granic możliwości. Nie był przygotowany na tego typu atak, jednak jakimś cudem zlodowacenie się zatrzymało, unieruchamiając jego ręce.
Drugi mag puścił cię ze swojego uścisku i odskoczył od ciebie.
- Niewierna świnia, i do tego chojrak - Zadrwił mag - Powinni cię od razu zarżnąć nie czekając na Oczyszczenie.
Taramelion,
Ture się skoncentrował. Ręka postaci która go trzymała momentalnie skostniała.
Aura Turego oraz postaci która stała bliżej jego po zetknięciu zaczęła pulsować i wydawać wysoki dźwięki. W powietrzu można było dostrzec wyładowania elektryczne..
Ture nagle zaatakował - spróbował zamknąć jednego z magów w wielkiej bryle lodu. Powierzchnia podłogi w całej komnacie została oblodzona. Ture wyciągnął w stronę drugiego maga swoją laskę w celu przywołania jej..

- Rozmawiajcie ze mną jak z równym. - telepatycznie Ture zażądał od magów...

(to niesprawiedliwe... Ty ze mną robisz co chcesz... ;/)
Ven'Diego,
- Niewierny! - Powiedziała jedna z postaci, robiąc krok naprzód. Słowo te odbiło ci się echem w głowie. Pierwsze co pomyślałeś to skulić się do ich nóg i błagać o litość. Był to głos przenikniony mocą.
Druga postać szybko podeszła do ciebie chwytając za ubranie pociągnęła cię do góry. - Twoje dni są już policzone - Powiedziała - Teraz od ciebie zależy czy odejdziesz w pokoju.
Taramelion,
O w morde... mówili mi o nich... ale nie tylko oni znają takie sztuczki.... - pomyślał
Ture zaczął inkantować zaklęcie i w momencie gdy tylko wypowiedział trzy pierwsze słowa i jego zaczęła otaczać aura. Była to aura zimna, i śmierci. Aura wolności i nieba. Oczy maga lodu zaiskrzyły się. Po zakończeniu inkantacji szybkim ruchem przywołał swoją laskę, która momentalnie pojawiła się w jego ręku. Gdy dotknął laską podłogi zmroził ją całą, nie było miejsca gdzie nie było by lodu.
Ture podszedł Białych i spojrzał im prosto w oczy.
- Witajcie.
Ven'Diego,
Raczej nastraszyć

Odpowiadaj ; ]
Taramelion,
Czyżbyś za wszelka cenę próbował mnie uśmiercić...? ;p
Ven'Diego,
Zamek oraz rygiel w drzwiach szybko został otwarty. Dało się słyszeć cichy trzask oraz przesunięcie belki. Po kilku sekundach klamka powoli opadła na dół otwierając drzwi na oścież. W drzwiach pojawiło się dwóch jegomości przyodzianych w biel, dzierżących białe laski. Ich twarze skrywały kaptury. Otaczała ich aura jaskrawego światła, która raniła twe oczy, a także stopiła twoją pułapkę.
Taramelion,
Ture zaczął się szybko przygotowywać: zamroził wodę pod drzwiami oraz wodę, która do tej pory się uzbierała w innym miejscu komnatu. Chciał jej użyć jako pocisków aby zmylić przeciwników... teraz tylko czekał na rozpoczęcie tej tej rozpaczliwej próby ucieczki.
Ven'Diego,
Oczekiwałeś w milczeniu długą chwilę. Czas dłużył się niemiłosiernie. Już myślałeś że zapomnieli o tobie, kiedy pod drzwiami dało się słyszeć jakąś rozmowę. Prowadziło ją prawdopodobnie paru mężczyzn. Szmer butów oraz postukiwanie zbroi to jedyne odgłosy, nie licząc słów.
Taramelion,
Po dłuższym namyśle Ture postanowił poczekać na to aż przyjdzie pomocnik elegancika z kolegami. Teraz kiedy jestem wolny, powinno mi pójść łatwo...
Rozejrzał się w poszukiwaniu wody.. Jest! Doskonale... kapie w rogu.. Ture szybko przeniósł wodę na kamienną podłogę niedaleko drzwi, tak aby każdy mógł wejść w kałużę po wejściu.
Ven'Diego,
Komnata była całkowicie pozbawiona rzeczy łączącą ją z światem zewnętrznym, jeśli nie licząc drzwi. Które nawiasem mówiąc nie miały nawet kratki przez którą mógłbyś spojrzeć. Jedynie mała płonąca pochodnia dawała światło. Widać strażnicy nie przewidzieli że możesz się uwolnić i ją zostawili.
Taramelion,
Ture usiadł na słomie i zaczął się zastanawiać co zrobić. Skoro nie jest z zwykłym lochu znaczy to, że jest traktowany poważnie. A to mu się nie za bardzo spodobało.
Rozejrzał się po komnacie w poszukiwaniu okna.

Jest tu takowe?
Ven'Diego,
Komnata byłą dość ciasna. Nie było w niej nic prócz kupki słomy w rogu. Można było ją raczej nazwać ekskluzywnym lochem, gdyż wyglądał podobnie, lecz była o wiele czystsza.
Nasłuchując odgłosów na korytarzu, usłyszałeś tylko rozmowę strażników, lecz nie zrozumiałeś sensu słów.
Gość_taramelion*,
Gdy obydwaj oprawcy wyszli z lochów Ture szybko doprowadził swoją osobę kilkoma szybkimi zaklęciami a następnie zaczął wzmacniać organizm. Rzucił na siebie zaklęcie odporności a mróz a następnie mroził krępujące go sznury, tak iż dały się z łatwością rozerwać. Podszedł do drzwi przystawił ucho do szpary nasłuchując czy nikogo nie ma na zewnątrz.

Opisz mi komnatę.[b][/b]
Wczytywanie...