Za nami premiera trzeciego dodatku do sieciowej gry MMO "Guild Wars 2", czyli "End of Dragons". Wzorem poprzednich rozszerzeń, czekało nas długie pobieranie danych, następnie błędy techniczne wynikające z przeciążenia serwerów lub niedostatecznych testów, by w końcu, po dwóch sporych aktualizacjach, Kintaj bezproblemowo otworzył swoje podwoje przed podróżnikami z kontynentu.
Tak jak w przypadku "Herat of Thorns" oraz "Path of Fire", po zakupie możemy od razu rozpocząć nową linię fabularną, która wzywa nas do Oka Północy na rozmowę z Aurene. Przebywająca tuż obok Taimi odkryła coś nowego i zarazem niepokojącego, zaś przywódca Dragon's Watch nigdy nie zostawia przyjaciół w potrzebie.
Dodatek oferuje przede wszystkim nowe obszary na południe od Elony, stanowiąc pewną nostalgiczną podróż do miejsc, które fani "jedynki" pamiętają przy okazji samodzielnej kampanii "Factions". Sęk w tym, że Kintaj przez ponad sto lat był odizolowany od reszty świata, zaś tamtejsze Cesarstwo uporało się zarówno z Ministerstwem Czystości, jak też dwoma zwaśnionymi klanami Kurzicków oraz Luksonów. Efektem tych działań jest państwo silne zarówno militarnie oraz technologicznie.
Dla nas oznacza to przede wszystkim nowa specjalizacja dla każdej z klas postaci, jak też nieznane wcześniej Masteries, wśród których najciekawsze są te pozwalające korzystać z mocy jadeitu. Choć nie zyskamy nowych poziomów, zaś nawet piękne widoki pokazują, że silnik graficzny ma na karku kilka ładnych lat, to miłośnicy azjatyckiej kultury poczują się jak w domu.
"End of Dragons" możecie zakupić na stronie producenta w jednej z trzech wersji. Najtańsza z nich to wydatek niespełna 30 euro.