I, the Inquisitor – zdradzono informacje o protagoniście, fabule i rozgrywce - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Tokar,

I, the Inquisitor

Studio The Dust powoli odkrywa karty odnośnie growej adaptacji cyklu inkwizytorskiego na kanwie prozy Jacka Piekary. Developerzy postanowili zdradzić, w kogo skórę wcielimy się podczas rozgrywki, gdzie zawieją go wiatry przygody i gorliwego tępienia przejawów herezji, a także na ile godzin rozgrywki możemy się nastawiać.

Jakimś szczególnym zaskoczeniem nie jest, że głównym bohaterem gry został Mordimer Madderdin, czyli protagonista książkowych przygód. Widać tutaj podobny schemat jak w przypadku serii wiedźmińskiej, gdzie CD Projekt RED także zastanawiało się nad anonimowym łowcą potworów, ale doszło do słusznego wniosku, że większość chciałaby zagrać Geraltem.

Jest postacią, która ma nadrzędny cel, a jeżeli jego realizacja wiąże się z tym, że trzeba wywlec z chaty staruszkę i wytarzać ją w błocie – zrobi to.

I, the Inquisitor

Gra zaplanowana jest na 20 godzin i ma w całości rozgrywać się w nadrzecznym mieście Koenigstein. Miejscowość może nie należy do największych, ale za to śmiało można ją określić jako zamożną. Słynie ona z usług tkaczek i jest ważnym punktem na szlaku handlowym. Mordimer początkowo przyjedzie tutaj, aby spotkać się z “jedną z dam, którą często ratował z opresji”. Jednak podczas wizyty inkwizytor trafi na trop enigmatycznych morderstw, które wskazują na działania mrocznych kultów.

Fabuła ma być autorską kreacją studia, lecz jest stale konsultowana z ojcem uniwersum, Jackiem Piekarą i została umiejscowiona zaraz po wydarzeniach zawartych w “Łowcach Dusz”. The Dust stawia na mroczny i brudny realizm.

Na pewno jednak zaadaptujemy świat, który stworzył Jacek i jego rozumienie religii w tym świecie. Filarem wciąż pozostaje wizja Chrystusa, który zszedł z krzyża i zaczął mścić się na niewiernych. Motorem napędowym fabuły ma być dualistyczna i niedopowiedziana wizja Chrystusa; część wiernych wyznaje Chrystusa Mściwego, druga część: Chrystusa Miłosiernego.

I, the Inquisitor

Tak, jak można było wywnioskować po pierwszej prezentacji – gra nie będzie cRPG. Twórcy są świadomi swoich ograniczeń (zespół składa się obecnie z 25 osób) i starają się tonować nastroje. Tytuł ma przypominać stylem produkcje Quantic Dream i skupić się na opowiadaniu historii. Nie zabraknie za to akcji i potyczek – przedstawiciele studia opisują ją jako swoiste połączenie tego, co widzieliśmy w pierwszych grach z serii “Assassin’s Creed” oraz “Batman Arkham”.

The Dust nigdy nie komunikowało I, The Inquisitor jako RPG-a, natomiast media porównywały grę do Wiedźmina. Widzimy w tym kierunku potencjał… ale pilnujemy się, trochę podcinamy sobie skrzydła, żeby nie przedobrzyć. Często rozmawiam z Damianem, że, kurczę, fajnie byłoby zrobić taką mechanikę albo dodać coś tam… ale Damian zawsze mi mówi: no, fajnie. W drugiej części.

zdradza prezes Jakub Wolff

Gra ma być bardzo brutalna i pieprzna, choć projektanci nie chcą tutaj zbytnio przegiąć i raczej nie możemy oczekiwać tak hardcorowych wydarzeń jak na kartach książek.

Nie możemy pokazać bohatera tak hardkorowo, jak robi to Jacek, który sam o sobie mówi, że jest "walcem nadciągającym z prawej". Choć działa jako brutalny przedstawiciel Świętego Oficjum, to człowiek wychowany w bogatym domu, otoczony najlepszą możliwą opieką, z dostępem do najlepszej edukacji. Jego wyczulony węch sprawia, że przeżywa podczas swojej pracy, pełnej krwi i fekaliów, osobiste męki. Cierpienia też nie lubi zadawać, choć musiał się tego nauczyć, bo ból jest jednym z instrumentów jego pracy.

I, the Inquisitor

Gra ma być mocno oparta na emocjach głównego bohatera i to, w jaki sposób wpływają one na otaczający go świat. Można będzie sięgnąć po miecz, lecz także po gałązkę oliwna i sztukę dyplomacji. Nie zabraknie również, a jakże, tortur.

Core komunikacji z enpecami chcemy oprzeć na operowaniu widocznymi w oknie dialogowym emocjami. Da się dzięki nim wzbudzić przychylność i dopiąć interes, albo wzbudzić agresję i wszcząć bójkę. Konwersacje, które w świecie Jacka są ładnie nazywane «przesłuchaniami kwalifikowanymi», bo też są połączone z torturami.

Mordimer może próbować być w ich czasie racjonalny, drążyć temat, który go interesuje… ale warto mieć z tyłu głowy, że przesłuchiwany łatwo będzie mógł go wtedy okłamać. W którymś momencie inkwizytor musi złamać osobę. Na jednego zadziała zastraszanie, ale kto inny się zablokuje, a jeszcze kto inny wejdzie w stan egzageracji, zacznie opowiadać niestworzone historie, byle Mordimer skończył się nad nim pastwić. Zadaniem gracza będzie wyczucie odpowiedniego balansu. Jeśli gracz pójdzie w sadyzm, szybko się przekona, że nie jest to dobra ścieżka. Bo co z tego, że doprowadził kogoś na skraj szaleństwa, skoro niczego się nie dowiedział, a przesłuchania nie da się kontynuować?

Ale tak, tortury, to oczywiste zagrożenie. Jedno z wielu. Wchodząc w świat inspirowany średniowieczem (czy może schyłkiem średniowiecza, przechodzącego w renesans) dotykamy mnóstwa kontrowersyjnych materii. Nie możemy jednak pominąć kwestii traktowania w tamtych czasach kobiet albo tego, że nie istniały wówczas prawa człowieka. Świat straciłby wtedy na autentyczności. Musimy natomiast przedstawić to wszystko w taki sposób, który nie spotka się z gigantycznym protestem i zarzutem przekroczenia granic dobrego smaku.

Obecnie zespół zastanawia się, na ile czerpać z książek, a jak wiele postawić na autorskie wariacje. Pytanie jest znamienne, bo będzie to miało ogromne znaczenie przy późniejszej promocji gry, a także tego, do kogo zostanie ona zaadresowana.

Wczytywanie...