1. Nie mają pomysłu na tego bohatera - wizja Reynoldsa jest wulgarna, więc sprzeczna z disneyowskim wizerunkiem marvelowskiego uniwersum (gdzie masz bajkę totalną). On by tam odstawał, byłby czymś nienaturalnym. Żeby film się sprzedał tak dobrze jak poprzednie części musi być +18, krwiście i po bandzie.
2. Fani nie przyjęliby ugrzecznionej wersji zbyt dobrze, więc po co Disneyowi problemy lub ewentualna wpadka finansowo-wizerunkowa? Jedna wtopa z "Inhumansami" im wystarczy na kolejną dekadę.
3. Po co mają grzebać w czymś na co nie mają pomysłu, skoro mają teraz całą bibliotekę bohaterów, na których ten pomysł posiadają i gwarantuje to im instant kasę?
Jasne, mogliby komuś odsprzedać prawa i dać wolną rękę w tworzeniu deadpoolowskiej serii (tym bardziej, że Reynolds i ekipa pokazali, że potrafią klecić fajne historie z trzecioligowymi bohaterami). Tyle że Disney nie lubi się dzielić i nie chce wypuszczać z rąk potencjalnie dochodowego bohatera, który może im się kiedyś przydać. Bardziej woli go zahibernować. A to, że zabijają pomysł na epicką serię, o czym napomknął Liefeld, to mają w nosie - typowa logika korporacji.
[Dodano po 3 minutach i 29 sekundach]
Dodaj do tego, że uniwersum Marvela to wzajemnie ze sobą powiązana sieć i każda decyzja wpływa na kształt kolejnego filmu z uniwersum. A teraz do tej sieci dołączają seriale z Disney+. To nie obecne filmowe uniwersum DC, gdzie mogliby dać Reynoldsowi artystyczną pełnie praw, jakichś zbędnych herosów i antagonistów, a potem "RÓB PAN SOBIE CO TAM CHCESZ".