Cześć , przeczytałem tylko parę wpisów ale sądzę że znalazłem rozwiązanie problemu który tu się przewija.
Otóż osoba zafascynowana fantastyką , patrzy przez jej pryzmat , wyraża się przez nią i spędza swój czas w jej "cieniu" (wypoczywa) , zupełnie jak matematyk zafascynowany matematyką , patrzy na świat - trochę stereotypowo bo nie zawsze tak musi być - w sposób ścisły , przez pryzmat tej dziedziny nauki i uważam że to jest normalne. Z biegiem czasu ludzie często znajdują swój sposób na koegzystowanie z otaczającym ich światem , jak architekt po prostu ma głowę wypełnioną swoją branżą i przez pryzmat zdobytej wiedzy postrzega świat pod kontem swojego zawodu.
Grzech jaki może tu powstać to , nawiązuje do ST , ulanie sobie cielca w momencie kiedy Bóg jest "czymś innym" zajęty , a człowiek zostawiony samemu sobie (można to pod katolickie rozumowanie wiary podciągnąć - czas próby) , zapełnia przestrzeń swojego sacrum , jakimś bożkiem bo taka natura człowieka zawsze w coś wierzy choćby i w ateizm i nihilizm a może w polinezyjską manę , sęk to wybrać Boga nawet jak rządca tego świata oferuje nam cały świat.
Uściślę i już przechodzę do puenty , matematyk zaczyna nazywać swoją matematykę "Królową nauk" i w nią "wierzyć" , fantasta zagubia się bez końca w swoich fantasmagoriach i w nich poszukuje swojego szczęścia , a architekt już myśli tylko o swojej pracy. Budują na piasku swoje życie , do czasu aż przyjdzie słynna biblijna zawierucha i ich zwerfikuje.
Otóż wystarczy zauważyć że to nie fantastyka nas nauczyła być "dobrym człowiekiem" (hehe "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg" - Jezus z Nazaretu Łk 18 , 19 , Jezus nawet sam siebie nie nazywa dobrym) , tylko Bóg przemawia do nas przez naszą dziedzinę i ludzi i nas poucza , gdyby tak nie było to zbawionymi mogli by być chyba tylko zawodowi księża , a przecież Bóg dzieli się swoją mądrością i błogosławieństwami nie tylko z kastą kapłańską , którą resztą często srogo każe , wiele historii ze ST jest o tym a współcześnie..? , ale z policjantem i murarzem , bez mądrości od Boga , ludzie zwierzęcej , przykład to Nabuchodonozor który stwierdził że osiągnął wszystko swoją mocą , podczas gdy tylko Bóg odebrał mu mądrość którą go wypełnił - tak ten zaczął jak kózka skubać trawkę aż miło , dla uratowania go przed pychą.
Jednak kiedy w czyimś życiu fantastyka, matematyka, gry komputerowe , architektura , zawód , wyprzedzają w sercu człowieka - Boga , ba zaczyna się pysznić zamysłami swego serca , wychwalać się tym jaki nie jest bogaty (przenośnia) i ilu mu to nie przyniosło , zaczyna się upadek , pycha początkiem grzechu , bożek staje się pierwszy , mamy bałwochwalstwo i razem z nim przychodzi pycha w sercu człowieka , zaczyna się upadek.
Ja sam bardzo lubię gry komputerowe , szczególnie historyczne , ale nigdy - a przynajmniej staram się - nie zapominać o bojaźni bożej i o tym że to nie gry komputerowe mnie uczą , tylko łaska boża wypełnia mnie mądrością by dobrze z nich korzystać , a nie one same w sobie coś robią , jak mogą uczyć - nie żyją , prędzej to Bóg stawia przed nami konkretne przykłady, daje ducha, zwraca naszą uwagę , pozwala zrozumieć to co jest nam potrzebne.
ST - bożek jest martwy , niema w nim życia , jest martwy i bezradny , jednak jego czciciele , staną się na jego wzór martwi tak jak on , nie pamiętam księgi chodziło dosłownie o zdobiony na wzór bożka kawałek drewna , tym samym jest jednak każdy inny twór w który ludzie zaczynają wierzyć i przyozdabiać go swoimi zamysłami , a staja się martwi wewnętrznie jak ten zdobiony kawałek drewna w który wierzą , jak ich idol który zajął pierwsze miejsce w sercu , z taką pewnością jak grawitacja ściągająca jabłko z drzewa , takie jest prawo.
Pozdrawiam.
Ps. Uważam za straszną głupotę potępianie przez ludzi , tak się złożyło że ludzi kościoła, całych rzesz ludzi przez ich zainteresowania , fantastyką , D&D, grami komputerowymi , tak jak mówiłem dopóki dostrzegamy w tym Boga jest ok , bo to on nas kształtuje , widze w swoim życiu że potrafi się posłużyć dosłownie wszystkim , czasem nawet wiedza jakaś demoniczna może się człowiekowi przydać , ale mówię o pobożnym wymierze rozeznawania jak działa zło i tego też może Bóg nauczyć przez różne przypadki , ale trzeba pamiętać że to Jezus jest Panem (w Trójcy Świętej) i Jemu ufać , a jednak najlepiej nie mieszać się w rzeczy które noszą choćby pozór zła.
Otóż osoba zafascynowana fantastyką , patrzy przez jej pryzmat , wyraża się przez nią i spędza swój czas w jej "cieniu" (wypoczywa) , zupełnie jak matematyk zafascynowany matematyką , patrzy na świat - trochę stereotypowo bo nie zawsze tak musi być - w sposób ścisły , przez pryzmat tej dziedziny nauki i uważam że to jest normalne. Z biegiem czasu ludzie często znajdują swój sposób na koegzystowanie z otaczającym ich światem , jak architekt po prostu ma głowę wypełnioną swoją branżą i przez pryzmat zdobytej wiedzy postrzega świat pod kontem swojego zawodu.
Grzech jaki może tu powstać to , nawiązuje do ST , ulanie sobie cielca w momencie kiedy Bóg jest "czymś innym" zajęty , a człowiek zostawiony samemu sobie (można to pod katolickie rozumowanie wiary podciągnąć - czas próby) , zapełnia przestrzeń swojego sacrum , jakimś bożkiem bo taka natura człowieka zawsze w coś wierzy choćby i w ateizm i nihilizm a może w polinezyjską manę , sęk to wybrać Boga nawet jak rządca tego świata oferuje nam cały świat.
Uściślę i już przechodzę do puenty , matematyk zaczyna nazywać swoją matematykę "Królową nauk" i w nią "wierzyć" , fantasta zagubia się bez końca w swoich fantasmagoriach i w nich poszukuje swojego szczęścia , a architekt już myśli tylko o swojej pracy. Budują na piasku swoje życie , do czasu aż przyjdzie słynna biblijna zawierucha i ich zwerfikuje.
Otóż wystarczy zauważyć że to nie fantastyka nas nauczyła być "dobrym człowiekiem" (hehe "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg" - Jezus z Nazaretu Łk 18 , 19 , Jezus nawet sam siebie nie nazywa dobrym) , tylko Bóg przemawia do nas przez naszą dziedzinę i ludzi i nas poucza , gdyby tak nie było to zbawionymi mogli by być chyba tylko zawodowi księża , a przecież Bóg dzieli się swoją mądrością i błogosławieństwami nie tylko z kastą kapłańską , którą resztą często srogo każe , wiele historii ze ST jest o tym a współcześnie..? , ale z policjantem i murarzem , bez mądrości od Boga , ludzie zwierzęcej , przykład to Nabuchodonozor który stwierdził że osiągnął wszystko swoją mocą , podczas gdy tylko Bóg odebrał mu mądrość którą go wypełnił - tak ten zaczął jak kózka skubać trawkę aż miło , dla uratowania go przed pychą.
Jednak kiedy w czyimś życiu fantastyka, matematyka, gry komputerowe , architektura , zawód , wyprzedzają w sercu człowieka - Boga , ba zaczyna się pysznić zamysłami swego serca , wychwalać się tym jaki nie jest bogaty (przenośnia) i ilu mu to nie przyniosło , zaczyna się upadek , pycha początkiem grzechu , bożek staje się pierwszy , mamy bałwochwalstwo i razem z nim przychodzi pycha w sercu człowieka , zaczyna się upadek.
Ja sam bardzo lubię gry komputerowe , szczególnie historyczne , ale nigdy - a przynajmniej staram się - nie zapominać o bojaźni bożej i o tym że to nie gry komputerowe mnie uczą , tylko łaska boża wypełnia mnie mądrością by dobrze z nich korzystać , a nie one same w sobie coś robią , jak mogą uczyć - nie żyją , prędzej to Bóg stawia przed nami konkretne przykłady, daje ducha, zwraca naszą uwagę , pozwala zrozumieć to co jest nam potrzebne.
ST - bożek jest martwy , niema w nim życia , jest martwy i bezradny , jednak jego czciciele , staną się na jego wzór martwi tak jak on , nie pamiętam księgi chodziło dosłownie o zdobiony na wzór bożka kawałek drewna , tym samym jest jednak każdy inny twór w który ludzie zaczynają wierzyć i przyozdabiać go swoimi zamysłami , a staja się martwi wewnętrznie jak ten zdobiony kawałek drewna w który wierzą , jak ich idol który zajął pierwsze miejsce w sercu , z taką pewnością jak grawitacja ściągająca jabłko z drzewa , takie jest prawo.
Pozdrawiam.
Ps. Uważam za straszną głupotę potępianie przez ludzi , tak się złożyło że ludzi kościoła, całych rzesz ludzi przez ich zainteresowania , fantastyką , D&D, grami komputerowymi , tak jak mówiłem dopóki dostrzegamy w tym Boga jest ok , bo to on nas kształtuje , widze w swoim życiu że potrafi się posłużyć dosłownie wszystkim , czasem nawet wiedza jakaś demoniczna może się człowiekowi przydać , ale mówię o pobożnym wymierze rozeznawania jak działa zło i tego też może Bóg nauczyć przez różne przypadki , ale trzeba pamiętać że to Jezus jest Panem (w Trójcy Świętej) i Jemu ufać , a jednak najlepiej nie mieszać się w rzeczy które noszą choćby pozór zła.