Mass Effect – niewielu graczy chciało grać Shepardem-skurwielem - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Swoim rozczarowaniem tym stanem rzeczy postanowił podzielić się John Ebenger, jeden z twórców pracujących nad shepardowską trylogią na przestrzeni lat. Okazuje się, że około 92% graczy zdecydowało się na idealistyczną ścieżkę, a tylko pozostałe 8% wybierało drogę Renegata w kontekście historii dziarskiego komandora. Developer ubolewa nad takim stanem rzeczy tym bardziej, że studio wkładało naprawdę wiele serca i wysiłku, projektując niegodziwe oraz dyskusyjne moralnie wyjścia z sytuacji.
class="lbox">Czym to jest spowodowane? Prawdopodobnie tym, że komputerowe gry fabularne na przestrzeni wielu lat nauczyły nas, że granie “tym dobrym ziomkiem” jest najzwyczajniej w świecie zdecydowanie bardziej opłacalne. Wszyscy wtedy witają nas z szacunkiem i otwartymi ramionami (przykładowo – łatwiejszy handel, rabaty w sklepach, nie dybią na nas strażnicy), dostajemy lepsze nagrody (chociażby więcej punktów doświadczenia) czy, co jest chyba najważniejsze, zdecydowanie rzadziej zamykamy sobie dostęp do poszczególnych atrakcji (choćby – zadania poboczne) tudzież możliwości rozwiązania danej sytuacji. No i te wyrzuty sumienia…
Jeżeli chodzi o serię “Mass Effect” to pamiętam, że ścieżka Renegata prowadziła do bezwzględności oraz cynizmu, co niekoniecznie oznaczało, że byliśmy źli sensu stricte – w końcu mieliśmy ratować galaktykę, a nie dolewać benzyny do trawiącego ją płomienia. Niektóre scenki były naprawdę smaczne, ale koniec końców całość okazywała się raczej bezsensowna a nasze wybory, z grubsza, iluzoryczne.
W chwili obecnej status reputacji szczęśliwie powoli przechodzi do lamusa, a twórcy skupiają się zdecydowanie bardziej na naturalnych instynktach gracza zamiast podpisywania co jest dobre, a co już niekoniecznie. Chwała im za to, bo gry powinny iść w stronę intymnych odczuć i personalnych wyborów, a nie ślepego kolekcjonowania punktów statusu. Świetnym przykładem są chociażby odsłony serii “Pillars of Eternity”, gdzie w danej sytuacji lepiej sprawdzi się tępy osiłek walący kogoś po mordzie niż ktoś dobrotliwie złotousty, a w jeszcze innej coś co nam się wydaje z grubsza moralne może prowadzić do nieprzyjemnych konsekwencji w przyszłości. Można też wspomnieć klasyczny “Alpha Protocol”, gdzie zamiast skupiania się na byciu dobrym lub złym bohaterem, do udanej konwersacji trzeba było raczej wyczuć charakter rozmówcy, aby na coś liczyć.