Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi"!
Gdy w 2012 roku świat obiegła informacja, że Disney kupił Lucasfilm za bagatela 4 mld dolarów, było wiadomo, że kwestią czasu będzie powstanie nowych filmów umieszczonych w uniwersum wykreowanym przez George'a Lucasa – w świecie Gwiezdnych wojen. Trochę trzeba było czekać na powstanie „siódmej” części jednej z najwspanialszych przygód w historii, bo wiadomo, że nie po to wydaje się gruby szmal, aby zabić kurę znoszącą złote jaja. W 2015 roku do kin wypuszczono „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy”, produkcje opowiadającą już nie o złowrogim Imperium, a o Najwyższym Porządku, organizacji dowodzonej przez Najwyższego Władcę, Snoke'a. Ich cel? Ten sam co poprzedników – zgładzić rebelię i objąć władzę nad galaktyką. Disney postanowił ich plany pokrzyżować dzięki zupełnie nowym bohaterom: tajemniczej Rey, zawadiackiemu Poe i buntownikowi Finnowi. A przy okazji oprócz uratowania galaktyki, wskrzesić dawno zapomniany Zakon Jedi. Tyle do zrobienia, a tak mało czasu. To co? Wskakujemy w nadprzestrzeń? Może uda nam się to pokonać w 12 parseków (będziemy lepsi od Ciebie, Solo!).... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!