class="lbox">
Minęło już dziewięć lat od wydania książki "Harry Potter i Insygnia Śmierci" oraz pięć od wypuszczenia ostatniej części filmowej serii przygód o Chłopcu, Który Przeżył. To całkiem spory okres, podczas którego "Potteromania" mogła na dobre wygasnąć – przynajmniej w mass mediach. J.K. Rowling nie daje jednak o sobie tak łatwo zapomnieć. "Harry Potter i Przeklęte Dziecko", czyli scenariusz teatralnej sztuki, to najnowsze dzieło, w którym możemy powrócić do życia dorosłego absolwenta Hogwartu. Mimo że skrypt rozczarował wiele osób i nie zbiera tak pochlebnych opinii, jak oryginalny siedmioksiąg, nie mógł zostać wydany w lepszym momencie dla "Fantastycznych zwierząt i jak je znaleźć". Seria o Harrym Potterze zawsze cieszyła się olbrzymią popularnością, a ponowne rozgrzanie emocji kolejnym tomem przygód czarodzieja zrobiło dobry piar filmowemu spin-offowi z tego uniwersum. Chociaż produkcja Davida Yatesa rozgrywa się w zupełnie innych czasach, niż cykl o rządach Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, wydaje mi się, że zainteresowanie nią jest bardzo podobne. Czego możemy się więc spodziewać?