@ Courun
Szczerze mówiąc, to dla mnie właśnie sytuacja, w której każdy romans wiązałby się z subquestem i dodatkowym expem byłaby nienaturalna i wymuszona.
@ Tokar
Prawdę mówiąc, gdyby odnosić growe romanse do realnego życia, to wyszłoby, że nie tyle brak jest górnolotnych, egzaltowanych historii, co takich "nudnych i przyziemnych" związków, bo to one najczęściej występują w realu. Bez angstu&dramy, bez stawiania czoła demonom przeszłości i psychoanalizy, bez ratowanie sobie życia w ramach subquestów. Bardziej coś na zasadzie "Spędzamy ze sobą dużo czasu, mamy ze sobą dużo wspólnego, jakoś tak naturalnie wychodzi, że zostajemy parą". Coś takiego pojawiło się np w Arcanum. Przez zdecydowaną większość "romansu" postać gracza i love interest w ogóle nie są parą. Mamy tylko sugestie, jak np kiedy LI troszczy się o gracza i go uzdrawia, czy kiedy okazuje zazdrość słysząc o jego rozmowie z inną żeńską postacią itd Z kolei "zaloty" gracza ograniczają się do prawienia niewinnych komplementów i po prostu bycia miłym. Dopiero pod koniec gry, niedługo przed starciem z finalnym bossem może dojść do wyznania miłości na zasadzie "za chwilę możemy nie żyć, teraz albo nigdy". Dla niektórych to może być sztuczne i naciągane, bo "eeee wcześniej tylko jakieś aluzje a tu nagle na sam koniec BUM wielka miłość", ale dla mnie to było całkiem zgrabnie i właśnie naturalnie i bezpretensjonalnie przeprowadzone.
Mało wyeksploatowanym tematem jest miłość pomiędzy złymi postaciami. Nie romans z dwuznacznie moralną postacią typu "uroczy łotrzyk", nie nawracanie siłą miłości postaci, która jest zła, bo ją skrzywdzono, tylko prawdziwa "evil love". Przecież źli ludzie też są kochają. Czasem nawet mocniej, niż dobrzy, bo ich miłość staje się egoizmem we dwoje, jak to śpiewał pewien emo piosenkarz "kiedyś kupię nóż i pozabijam wszystkich, zostawię tylko dwoje, tylko ty i ja". To jedna z możliwych postaci. Albo cyniczna "miłość" dwójki intrygantów na zasadzie "Dobrze nam ze sobą, ale gdyby miał z tego odnieść naprawdę wielki zysk, to poświęciłbym cię bez wahania... choć z pewną przykrością. Wiem, że nie masz mi tego za złe, bo zrobiłabyś to samo". Albo syndrom stochkholmski czy też odwrócenie typowego motywu "nawrócenia" i uwiedzenie dobrej postaci w celu przeciągnięcią ją na ciemną stronę.
Szczerze mówiąc, to dla mnie właśnie sytuacja, w której każdy romans wiązałby się z subquestem i dodatkowym expem byłaby nienaturalna i wymuszona.
@ Tokar
Prawdę mówiąc, gdyby odnosić growe romanse do realnego życia, to wyszłoby, że nie tyle brak jest górnolotnych, egzaltowanych historii, co takich "nudnych i przyziemnych" związków, bo to one najczęściej występują w realu. Bez angstu&dramy, bez stawiania czoła demonom przeszłości i psychoanalizy, bez ratowanie sobie życia w ramach subquestów. Bardziej coś na zasadzie "Spędzamy ze sobą dużo czasu, mamy ze sobą dużo wspólnego, jakoś tak naturalnie wychodzi, że zostajemy parą". Coś takiego pojawiło się np w Arcanum. Przez zdecydowaną większość "romansu" postać gracza i love interest w ogóle nie są parą. Mamy tylko sugestie, jak np kiedy LI troszczy się o gracza i go uzdrawia, czy kiedy okazuje zazdrość słysząc o jego rozmowie z inną żeńską postacią itd Z kolei "zaloty" gracza ograniczają się do prawienia niewinnych komplementów i po prostu bycia miłym. Dopiero pod koniec gry, niedługo przed starciem z finalnym bossem może dojść do wyznania miłości na zasadzie "za chwilę możemy nie żyć, teraz albo nigdy". Dla niektórych to może być sztuczne i naciągane, bo "eeee wcześniej tylko jakieś aluzje a tu nagle na sam koniec BUM wielka miłość", ale dla mnie to było całkiem zgrabnie i właśnie naturalnie i bezpretensjonalnie przeprowadzone.
Mało wyeksploatowanym tematem jest miłość pomiędzy złymi postaciami. Nie romans z dwuznacznie moralną postacią typu "uroczy łotrzyk", nie nawracanie siłą miłości postaci, która jest zła, bo ją skrzywdzono, tylko prawdziwa "evil love". Przecież źli ludzie też są kochają. Czasem nawet mocniej, niż dobrzy, bo ich miłość staje się egoizmem we dwoje, jak to śpiewał pewien emo piosenkarz "kiedyś kupię nóż i pozabijam wszystkich, zostawię tylko dwoje, tylko ty i ja". To jedna z możliwych postaci. Albo cyniczna "miłość" dwójki intrygantów na zasadzie "Dobrze nam ze sobą, ale gdyby miał z tego odnieść naprawdę wielki zysk, to poświęciłbym cię bez wahania... choć z pewną przykrością. Wiem, że nie masz mi tego za złe, bo zrobiłabyś to samo". Albo syndrom stochkholmski czy też odwrócenie typowego motywu "nawrócenia" i uwiedzenie dobrej postaci w celu przeciągnięcią ją na ciemną stronę.