Kto jest z nami nie od dziś, na pewno zauważył tu i ówdzie wizerunki wielkiego, włochatego stwora z uroczą parasolką. Tak, to kultowa postać świata animacji. Może niemowny, ale jego przygody podbiły serca nie tylko dzieci, ale także dorosłych. Naszym redakcyjnym wielkim miłośnikiem Totoro jest nie kto inny, jak Medivh, który od lat próbuje zarazić nas wszystkich totoromanią (podobnie jak Courun wiarą w Pajęczą Królową).
I nikt nie odważyłby się skraść mu możliwości zrecenzowania "Mojego sąsiada Totoro". Ale nie bójcie się, nie jest to lukrowany tekst, autor widzi niedociągnięcia i wady produkcji, więc warto zapoznać się z punktem widzenia maniaka charakterystycznego stwora, jakim jest Totoro.
(...) Harcowanie dziewczynek z leśnymi stworkami jest pełne magii oraz niewysłowionego ciepła. Rozpaczające dzieci bez problemu znajdują ukojenie w puchatym futrze Totoro i śmieją się, gdy ten szczerzy olbrzymią paszczę czy wydaje radosne porykiwania. Najlepszą i najbardziej rozpoznawalną sceną filmumój sąsiad totoro jest ta rozgrywająca się na przystanku autobusowym. Dziewczynki czekają w solidnym deszczu na przyjazd busa z tatą, lecz ten się spóźnia. Obok zmęczonych panienek staje po chwili Totoro. Satsuki pożycza mu szybko parasol, a jej wielki przyjaciel początkowo nie za bardzo wie, co z nim zrobić.