[Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Thorot,
Lionel takie "magiczne akcje z artefaktami" były częste w sadze komiksowej którą Disney anulował.
Co do szturmowaca

SPOILER
Finn doznaje szoku psychicznego widząc martwego towarzysza który kładzie mu rękę na głowie, był to impuls który spowodował "wybudzenie się z głębokiego snu". Przyuważ że zachowuje się jakby nie wiedział co się dzieje i ujrzał pole bitwy pierwszy raz. A SNoke rzeczywiście trąci disneyowym złym .
Lionel,
Dla mnie ta część jest nieudana. Kompletnie. Oczywiście są ciekawe watki i miło odnajdywać nawiązania do starych części, ale to nie wystarczy, by nadrobić wszelkie niedociągnięcia. Na pierwszy plan wychodzi to, że film całkowicie zamienił się w amerykańską, disney'owską produkcję. Co chwila raczeni jesteśmy rzekomo śmiesznymi komentarzami bohaterów, docinkami i powiedzonkami. Byłoby to nawet znośne, gdyby nie fakt, że dzieje się to dosłownie przez cały film. Cały! Nie ma chwili na poważniejsze momenty, dłuższe, głębokie dialogi czy widoczną walkę postaci z wewnętrznym dobrem-złem. Wszystko jest komiczne, a wzniosłe mowy niektórych postaci od razu trącą Disney'em, tą złą jego wersją. Brak tu kompletnie polityki, dłuższych scena zadumy i myślenia, co było dla mnie największą zaletą sagi. Bo właśnie o to w niej chodziło - o te intrygi polityczne, o wewnętrzną walkę postaci, o to, że nic nie jest białe-czarne. A tu otrzymujemy współczesne kino akcji z mnóstwem gagów i mało logicznych posunięć. Bo jak to się nagle dzieje, że Szturmowiec się buntuje, skoro od dzieciństwa jest szkolony i indoktrynowany dla służby Imperium. I jest na tyle głupi, by próbować przeciwstawić się władającemu Mocą. Czyżby nagle system edukacyjny Imperium był wadliwy i nie potrafił eliminować słabych jednostek zawczasu? Co więcej, wątek miłosny jest przedstawiony w typowy, nastolatkowy sposób - głupie teksty, miny i kompletny brak polotu. Wątek Rey również nie powala. Okay, może być przyszłym adeptem Mocy, ale te wizje po dotknięciu miecza? Jakieś paranormalne projekcje? Jakoś to całkowicie wydaje mi się oderwane od sagi, gdzie znaczna część zdarzeń miała logiczne wyjaśnienie. I jeszcze ten wątek Kylor Ren, który mógłby być dobry, gdyby lepiej rozplanować postać. Bo niedojrzały adept Mrocznej Mocy to dobry ruch, ale nie widać w filmie tej zapalczywości, prawdziwego gniewu, frustracji i wewnętrznej walki. W ogóle trochę spartaczyli ten wątek, zwłaszcza że ukazali jego twarz, rujnując całą otoczkę intrygi wokół tej postaci. A scena finalna z Hanem Solo kompletnie została pozbawiona napięcia, bo wszyscy wiedzieli, jak to się skończy. A co ważniejsze, nie było w tym filmie ścieżki dźwiękowej. Oczywiście pojawiały się jakieś pobrzdąkiwania, ale nic na miarę Marszu Imperialnego, by jeżyć włos na głowie.
I to nie są tylko moje zażalenia, ale także znajomych, którzy ze mną byli w kinie, a nie wszyscy są wielkimi fanami sagi, wiec coś w tym filmie jest nie tak.
Hrywi,
Thorocie! Ukryłem część Twojej wypowiedzi jako spoiler. Naprawdę nie tak ciężko jest to oznaczyć, nie każdy widział film, Ty miałeś okazję się nim cieszyć, to zapewnij to samo innym. Zachęcamy do dyskusji, ale bierz przykład z naszej recenzji - bez spoilerów. Upominam, następnym razem dodam punkty.
Thorot,
SPOILER
Przebudzenie mocy = Nowa nadzieja
Stary lubiany weteran mentor który ginie z rąk kogoś kogo kochał Stary Han Solo = Ben Kenobi
Stary smutny Mentor Jedi na wygnaniu Joda = Luke
Stary brzydki zdeformowany pojawiający się tylko na hologramie władca Imperator Palpatine = Snoke (kim on do cholery jest i skąd się wziął?)
Gość który chce uciec ale wraca i pomaga rebelii Młody Han Solo = Finn
Generał Rebelii Staruszek generał = Generał Leia
Mroczny czempion zła rozdarty przez uczucia Vader = Kylo
Włochacz Chewbacca = Chewbacca
Mały zaradny droid R2-d2 = BB kulka
Młodzieniec do którego wszyscy mamy oczekiwania Luke = Rey (która tu jest fuzją Luke, Anakina i Lei)


Do wad filmu zaliczę twarz Kylo (wyglądał jak gimnazjalista fanboy) i wszędzie te płaczliwe smutne spojrzenia. (◕^◕) każdy miał taką twarz. Do tego Długie niezręczne milczenie i kamera na kolejce. Brakuje mi wytłumaczenia kim jest Snoke i skąd się wziął. Szkoda też że kilka ciekawych postaci nie miało więcej do powiedzenia jak np. Pani kapitan szturmowców i ta kulka. Do reszty odnoszę się neutralnie. Ciężko powiedzieć czy mi się podobało czy nie. Dopiero jak saga się zakończy będę mógł powiedzieć. Ciekawi mnie kim jest Rey, wydaje mi się że córką Luke.
Nilson,
Zgodzę się, że "The Force Awakens" nie można porównać do poprzednich części. Jeszcze nie. Jest zbyt wcześnie dla neo-Kina Nowej Przygody by móc stwierdzić, że jest lepsze lub gorsze od pierwowzoru. Okropnie trudno jest chłodno podejść do ostatnio modnej maniery rebootowania starych serii, kiedy jedynie wymieniony przez Ciebie Mad Max może aspirować do miana tytułu, który ogląda się bez uczucia "ten film psuje to co kocham".
Skupię się natomiast na tym, co niejednokrotnie już usłyszałem od wielu fanów/ recenzentów - TFA to zerżnięcie Nowej Nadziei. Nie można powiedzieć, że tak nie jest, natomiast nie uważajmy tego w żaden sposób za ujmę. Biorąc pod uwagę, że linia fabularna Mrocznego Widma również jest poniekąd kopią czwartego Epizodu musimy pogodzić się z tym, że Gwiezdne Wojny przyjęły koncepcję powielania schematów w adekwatnych sobie filmach. I tak naprawdę, poza oczywistymi nawiązaniami - ważny dla świata droid czy ostatnia walka - będąc w kinie nie czuje się przesadnie obecności powielania schematów.
A to wszystko dzięki dobremu tempu akcji i wybitnych kreacji aktorskich, o których napisałeś. Film kradną AKTORZY. Zarówno nowego jak i starego pokolenia. Humor powstający w wyniku relacji bohaterów jest najlepszym aspektem całego obrazu. Lawrence Kasdan nie napisał żartów - to sposób w jaki aktorzy zagrali scenę nas śmieszy. A tego nie czułem od czasów Powrotu Jedi. Kudos!
W kwestii realizacji - z przykrością muszę stwierdzić, że nie jestem w 100% usatysfakcjonowany. Jeśli mam być szczery - o niebo lepiej wygląda oświetlona scenografia czy portret chociażby z Ep V. Nie można rozmawiać o gustach, wiem. Ale mnie, plastycznie - film nie porywa. Zwłaszcza w sferze CGI. Efekty komputerowe nijak nie pasują do całej otoczki "real sets - practical effects" o której mówi się od początku powstawania produkcji.

Do TFA trzeba podchodzić wiedząc czego oczekiwać po filmie w 2015 roku. Najgorsi/ najlepsi fani Gwiezdnych Wojen prawdopodobnie wyjdą - albo już wyszli - z kina szkalując Disneya i narzekając na "gorszą powtórkę" i obwieszczając wszem i wobec śmierć Gwiezdnych Wojen.

Moim zdaniem TFA to film trudny - ciężko odtworzyć ducha lat 80 korzystając z najnowszej technologii czy polegając na pokoleniu twórców, którzy nie są i nigdy nie będą tak przełomowi jak Movie Brats. Niemniej jednak TFA aspiruje do drugiego, po MM, udanego powrotu wielkiej marki. Mając w głowie odpowiednie nastawienie na TFA można bawić się doskonale i ja tak właśnie zrobiłem.

Recenzja bardzo, dobra - zaszerowałem dalej w świat
Redakcja Game Exe,

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy"!

Chyba jeszcze nigdy nie pisałem recenzji filmu, w której musiałbym zawrzeć równie wiele odpowiedzi na pytania, jakie z miejsca nasuwają się potencjalnemu widzowi na sam dźwięk hasła "nowe Gwiezdne wojny". Ciężar gatunkowy tej kinowej legendy w pewnym momencie przygniótł nawet jej twórcę, nie dziwią więc ani wątpliwości, ani piramidalnie wysokie oczekiwania milionów fanów wobec siódmego epizodu "Gwiezdnej Sagi". Czy nowy film "Star Wars" zdołał nawiązać do kultowego klimatu pierwszej trylogii, czy może poszedł bardziej w stronę nowej? Na ile dzieło J.J. Abramsa wskrzesiło ducha epizodów IV – VI, a w jakim stopniu jedynie odgrzewa stare kotlety? Równowaga Mocy między klasyką a innowacją została zachowana? Zobaczymy nowego Lorda Vadera? Albo kolejną wersję Jar-Jar Binksa?... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Wczytywanie...