Zgodzę się, że "The Force Awakens" nie można porównać do poprzednich części. Jeszcze nie. Jest zbyt wcześnie dla neo-Kina Nowej Przygody by móc stwierdzić, że jest lepsze lub gorsze od pierwowzoru. Okropnie trudno jest chłodno podejść do ostatnio modnej maniery rebootowania starych serii, kiedy jedynie wymieniony przez Ciebie Mad Max może aspirować do miana tytułu, który ogląda się bez uczucia "ten film psuje to co kocham".
Skupię się natomiast na tym, co niejednokrotnie już usłyszałem od wielu fanów/ recenzentów - TFA to zerżnięcie Nowej Nadziei. Nie można powiedzieć, że tak nie jest, natomiast nie uważajmy tego w żaden sposób za ujmę. Biorąc pod uwagę, że linia fabularna Mrocznego Widma również jest poniekąd kopią czwartego Epizodu musimy pogodzić się z tym, że Gwiezdne Wojny przyjęły koncepcję powielania schematów w adekwatnych sobie filmach. I tak naprawdę, poza oczywistymi nawiązaniami - ważny dla świata droid czy ostatnia walka - będąc w kinie nie czuje się przesadnie obecności powielania schematów.
A to wszystko dzięki dobremu tempu akcji i wybitnych kreacji aktorskich, o których napisałeś. Film kradną AKTORZY. Zarówno nowego jak i starego pokolenia. Humor powstający w wyniku relacji bohaterów jest najlepszym aspektem całego obrazu. Lawrence Kasdan nie napisał żartów - to sposób w jaki aktorzy zagrali scenę nas śmieszy. A tego nie czułem od czasów Powrotu Jedi. Kudos!
W kwestii realizacji - z przykrością muszę stwierdzić, że nie jestem w 100% usatysfakcjonowany. Jeśli mam być szczery - o niebo lepiej wygląda oświetlona scenografia czy portret chociażby z Ep V. Nie można rozmawiać o gustach, wiem. Ale mnie, plastycznie - film nie porywa. Zwłaszcza w sferze CGI. Efekty komputerowe nijak nie pasują do całej otoczki "real sets - practical effects" o której mówi się od początku powstawania produkcji.
Do TFA trzeba podchodzić wiedząc czego oczekiwać po filmie w 2015 roku. Najgorsi/ najlepsi fani Gwiezdnych Wojen prawdopodobnie wyjdą - albo już wyszli - z kina szkalując Disneya i narzekając na "gorszą powtórkę" i obwieszczając wszem i wobec śmierć Gwiezdnych Wojen.
Moim zdaniem TFA to film trudny - ciężko odtworzyć ducha lat 80 korzystając z najnowszej technologii czy polegając na pokoleniu twórców, którzy nie są i nigdy nie będą tak przełomowi jak Movie Brats. Niemniej jednak TFA aspiruje do drugiego, po MM, udanego powrotu wielkiej marki. Mając w głowie odpowiednie nastawienie na TFA można bawić się doskonale i ja tak właśnie zrobiłem.
Recenzja bardzo, dobra - zaszerowałem dalej w świat