Hue hue, skarpety jako prezent to jest coś, czego nie doceniałem jako dziecko, ale z wiekiem to minęło:D Dlatego liczę, że babcia jak co roku zafunduje mi jakiś spoko komplecik skarpet, żebym nie musiał w ziemi grzebać gołym pazurem.
Co roku też daję wszystkim pod choinkę książki, mimo że pewnie nikt ich nie czyta (a tak się zawsze staram, by to były dobre książki!). Cóż - nikt nie mówił, że niesienie kaganka czytelnictwa daje szybko owoce
A tak będąc zupełnie poważnym - okres świąt to dla mnie najgorszy okres w roku. I nie dlatego, że trzeba kupować prezenty, a nie zawsze wiadomo co kupić lub dać. Moi rodzice żyją osobno, a to oznacza, że rok w rok muszę bywać na dwóch Wigiliach (czyli nawet w taki dzień nie da rady po prostu odpocząć) - do tego co roku muszę decydować na której Wigilii będę najpierw (a wiadomo, że taka "impreza" nie trwa pół godziny). Jak ja tego, kurde, nie znoszę

Nie wspominając już o tym, że jako osoba niewierząca, muszę brać w tych Wigiliach udział, żeby nikomu nie było przykro. Bo najchętniej siedziałbym sobie w swoich czterech kątach (i np. czytał AUTOBIOGRAFIĘ MONTY PYTHONA, traktując ten dzień jak każdy inny. Tylko że w domu nikt by tego nie zrozumiał.
PS kupujcie książki pod choinkę, trzeb być oczytanym i mieć szerokie horyzonty!