class="lbox">
Liczba "trzy" fascynuje zarówno pasjonatów numerologii, jak i religioznawców – symbolizuje m.in. harmonię, jedność pierwiastka męskiego i żeńskiego, Trójcę Świętą, szczęście czy – to chyba najważniejsze – doskonałość. Na pewno nie umknęła uwadze Stephena Kinga, który posłużył się jej pełnym podtekstów znaczeniem w drugiej części swojego epokowego cyklu "Mroczna Wieża". Czym więc jest tytułowe "Powołanie trójki"?
Pierwsza księga serii, czyli "Roland", stanowiła zaproszenie do długiej podróży po świecie rewolwerowca Rolanda Deschaina i światów równoległych do jego rzeczywistości. Jak wspominałam w swojej poprzedniej recenzji, to pozycja różniąca się zarówno stylem, jak i fabułą od pozostałych dzieł amerykańskiego mistrza literatury grozy. Pozostawiała wyobraźni czytelnika pole do popisu, gdyż opiewała w niejasności i stawiała bardzo dużo pytań. W porównaniu z nią druga część cyklu Kinga wypada zdecydowanie bardziej spójnie i kompletnie. Jej ogromnym atutem jest dynamika zdarzeń – nie ciągnie się jak smoła (co trochę przeszkadzało w "Rolandzie"), lecz wartko i sprawnie doprowadza nas do kulminacyjnych momentów.