Jak zgrabnie podsumował Tokar, mikropłatności obejmujące dodatkowe skrzydełka, falbanki i wodotryski nikomu wielkiej krzywdy nie zrobią i nie powinny stanowić większego problemu dla graczy.
class="lbox">
Okazuje się jednak, że rzecz ma się znacznie gorzej z pozostałymi podpunktami ujętymi w patchu 2.2.0. Od ich ogłoszenia minęło ledwie parę dni, a forum Blizzarda aż kipi od debat związanych z powrotem do "dodatkowej kasy" w Diablo 3, tego, co można za nią nabyć, a także gdzie i dlaczego gdzie indziej – nie.
Większość wątpliwości dotyczy dwóch związanych z rozgrywką elementów – tzw. "timed experience boosts", ułatwiających wypełnianie hardkorowych wyzwań na wyższych (a dosłownie rzecz ujmując – niższych, bo głębszych) poziomach Szczelin, gdzie w bardzo ograniczonym czasie musimy unicestwić coraz liczniejsze hordy coraz silniejszych maszkar, oraz dodatkowych miejsc w skrytce.
W wypadku tych pierwszych, wielu graczy oburza się na możliwość kupienia sobie tego, co wszyscy "pro-playerzy" muszą wymęczyć w pocie czoła, niejednokrotnie spotykając się z wyjątkowo bolesną porażką (jak pokonanie grupy potworów w 902 sekundzie starcia przewidzianego na 900 sekund). Tak jak wobec zmian czysto kosmetycznych, tak i tu możemy powtórzyć za niektórymi graczami: "Dajcie spokój, to niedostrzegalne pierdoły, dotyczące znikomej grupy graczy. Nie róbcie z igieł wideł, komu to przeszkadza?". W odpowiedzi na podobne głosy pojawiają się też takie:
Generalnie taka argumentacja sprowadza się do tego, że jeśli odsetek ludzi dotkniętych przez takie zmiany jest niewielki, większość nie powinna się nimi przejmować. Jednak istotą problemu nie jest jego zakres, lecz pewne zasady. Zasady, które pozwalają zmonetyzować mechanikę gry w sposób umożliwiający graczom płacenie za postęp. Oto prawdziwy problem, bez względu na jego skalę.
Problemu "nierównych szans" nie rozwiązuje też fakt, że patch 2.2.0 pozwoli na korzystanie z opcji "kupowania mocy" jedynie graczom z Azji (najpewniej z Chin, przez wzgląd na odgórne restrykcje, z którymi musieli borykać się tamtejsi gracze). Także kwestia dokupywania miejsca do skrytki budzi sprzeciw. Pojawiły się nawet tworzone na forum Blizzarda ankiety, takie jak ta target="_blank" rel="nofollow noopener noreferrer">takie jak ta, ukazujące skalę rozbieżności w podejściu do sprawy.
To jedna z najbardziej żałosnych decyzji podjętych dotąd przez Blizzard. Dodatkowe zakładki to opcja, o którą niemal każdy gracz prosił od dnia premiery, ekstremalnie łatwa do zaimplementowania. W tak zorientowanej na zbieranie przedmiotów grze tak mała ilość miejsca do ich gromadzenia stanowi obrazę dla graczy. Teraz oferują nam płatną, zdecydowanie nie kosmetyczną zmianę, którą powinni wprowadzić na samym starcie? To oburzające.
class="lbox">
To post jakich wiele przewija się na dziesiątkach stron związanych z tym tematem. "Blizzard leci w kulki, Blizzard chciwością bije na głowę Gheeda, mało im było 20 milionów sprzedanych egzemplarzy i ceny opiewającej na 100 dolców wraz z dodatkiem". Logika "nie chcesz – nie kupuj" marnie sprzedaje się w społeczności, zaś niebieskich postów komentujących takie komentarze pojawia się zaskakująco mało.
Czy jestem zaskoczony? Ani trochę. Przez ostatnie 2 lata D3 rozwijało się bardzo słabo i leniwie. Leniwe patche, leniwe aktualizacje contentu, ciągłe kłamstwa na temat niedorobionego PvP... Wydaje się, że Blizzard całkowicie się zagubił. Przez lata byłem fanboyem, jednak teraz jestem dogłębnie oburzony produktem, który sprzedają i wrażeniem, które sprawia ich gra oraz oni sami – bez charakteru, bez pasji.
Jak zatem jest rzeczywiście? To tylko zwykły lament bez powodu, czy może Blizzard faktycznie zagubił swoją dawną markę, a mikropłatności zrobią z "Diablo 3" to samo, co z wieloma innymi grami?
class="lbox">