Podobnie sprawa może się mieć z Martinem, który w ostatnich tomach sagi opisuje fabułe w 6-7 wątkach jednocześnie. Efekt jest tego taki, że czytelnik co 40 stron skacze do zupełnie nowego miejsca i innych postaci. Jest to dosyć frustrujące, szczególnie kiedy jednych bohaterów lubi się bardziej od innych i trzeba przebrnąć 200-300 stron, by poczytać o ich dalszych losach. Trudno również nie wspomnieć o zagubieniu, jaki ten rozmach może u czytelniku spowodować. Nie dziwi mnie więc, że twórcy planują przedśmiertne zgony, by skonsolidować historie - zmienić 7 wątków na 3-4, co będzie o wiele łatwiejsze do śledzenia dla odbiorcy i pewnie pomoże lepiej przedstawić historię. Czy wyjdzie to z pożytkiem dla serialu? Zobaczymy...
Podobnie sprawa może się mieć z Martinem, który w ostatnich tomach sagi opisuje fabułe w 6-7 wątkach jednocześnie. Efekt jest tego taki, że czytelnik co 40 stron skacze do zupełnie nowego miejsca i innych postaci. Jest to dosyć frustrujące, szczególnie kiedy jednych bohaterów lubi się bardziej od innych i trzeba przebrnąć 200-300 stron, by poczytać o ich dalszych losach. Trudno również nie wspomnieć o zagubieniu, jaki ten rozmach może u czytelniku spowodować. Nie dziwi mnie więc, że twórcy planują przedśmiertne zgony, by skonsolidować historie - zmienić 7 wątków na 3-4, co będzie o wiele łatwiejsze do śledzenia dla odbiorcy i pewnie pomoże lepiej przedstawić historię. Czy wyjdzie to z pożytkiem dla serialu? Zobaczymy...