[MUZYKA] Coma - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Tamc.,
Wydaje mi się, że lista utworów wygląda tak: Część I: Wola istnienia, Ostrość na nieskończoność, Pierwsze wyjście z mroku, Trujące rośliny, Transfuzja, System, Spadam, Leszek Żukowski. Część II: Ekhart, Popołudnia bezkarnie cytrynowe, Święta, Tonacja, Zero osiem wojna, Angela, Rudy, Feel The Music's Over. Bis: Los cebula i krokodyle łzy, Jutro. Więc to i jeszcze trochę. Pooglądałem sobie na YT kilka występów z lipcowego występu w Węgorzewie i całkiem, całkiem to wygląda.
Wiktul,
Jeśli to ma być to, co wydano na płycie pod "Coma Symfonicznie", to nawet za darmo bym nie poszedł.
Tamc.,
Co myślicie o koncercie w wersji symfonicznej? Za kilkanaście dni są w Zabrzu, zostało kilka biletów i dumam, czy się nie wybrać.

[Dodano po 30 minutach]

Jutro rano klepię bilety!
Courun Yauntyrr,
Byłem na 3 koncertach, głównie z poprzednich płyt. W "Dekompresji" oraz "Wytwórni". Tylko i wyłącznie Coma w Łodzi gra dobrze. Skusiłem się na album "Coma Live" płyta+zapis z koncertu (bodajże Gdańsk czy Poznań, nie chce mi się sprawdzać) i była masakra. Wciąż słucham piosenek tego zespołu praktycznie codziennie, ale w przeciwieństwie do przedmówców ostatnia płyta jest najgorsza i wolę poprzednie krążki. Kwestia gustu, niemniej każda jest inna - "Pierwsze wyjście (..)" pełna nadziei, "Zaprzepaszczone" kompletnym przeciwieństwem a "Hipertrofia" próbą równowagi, zniszczoną przez wieśniackie wstawki i 1-2 utwory pisane wyraźnie na kolanie bez żadnej głębszej wizji.

Pewnie już nie ma, ale może ktoś trafi na YT na "Zaprzepaszczone" dopięte do fanowskiego teledysku z "Szeregowca Ryana". Coś niesamowitego. Solowej płyty Roguca nie słyszałem poza 2-3 piosenkami, ale akurat tamte były niezłe. A jak już przybędzie Lolth, to zniewolenie świata tylko przy dźwiękach refrenu "Leszka Żukowskiego"
Wiktul,
I jak wyżej. Byłem na koncercie promującym czerwony album, przy okazji recenzując, i bez względu na wszystko moc oraz jakość ich grania sprawia, że nawet przekombinowane średniawy lub badziewia z Hipetrofii brzmią przynajmniej dobrze

Płyta, czy też płyty, Roguca - również ciekawe, zwłaszzca kilka bardziej lirycznych kawałków. Ja osobiście zasłuchuję się namiętnie w Ciszy i Ogniu oraz FTMO, ale chętnie wracam do pierwszych płyt, na koncertach których także bywałem.
Hassan',
Tak i tak.
Ati,
I w tym momencie Medziu, Hassan zaczyna nienawidzić Ciebie i mnie. Mnie, bo zachciało mi się posłuchać Comy, a Ciebie, bo mi ten pomysł podsunąłeś.
Medivh,
Trochę odkopię temat z kurzu, bo i sporo się wydarzyło od 2008 roku Przede wszystkim - Czerwony Album. Początkowo byłem nastawiony do niego mocno sceptycznie (po średniej Hipertrofii, do której zaskakująco mój stosunek nie zmienił się od 5 lat, jak widzę, oraz Excess, kompletnie nieudanej próby zaistnienia na zagranicznym rynku), natomiast po koncercie na juwenaliach, pokochałem go. Jest to naprawdę mocna, rockowa płyta, którą przez długi czas katowałem na słuchawkach. Boskie "Los, cebula i krokodyle łzy", "Angela", "Rudy" czy moje ulubione "Woda leży pod powierzchnią" słyszałem niezliczoną ilość razy.

Jedyne co mnie boli, to fakt, że minęły już dwa lata od wydania nienazwanego albumu, a oni dalej grają na koncertach w 90% tylko ten materiał. Ileż bym dał, żeby znów na żywo usłyszeć "Sto tysięcy [...]" czy "Leszka [...]". Tymczasem oni grają "nową" płytę praktycznie od A do Z, jakiś shit z "Hipertrofii", natomiast z pierwszych dwóch albumów po jednej piosence (typu "Daleka droga do domu"). A ja tak marzę o "Listopadzie" i "Ostrości [...]"

[Dodano po 4 minutach]

Ach, no i cudowna solowa płyta Roguca - "Loki". Inny materiał niż Coma, a duszę i zaangażowanie Roguca czuć dalej tak samo.
Courun Yauntyrr,
Ja owe chrumkania etc. przerzucam - jedyny sensowny przerywnik jest przed Ekhartem oraz jeden - bodajże przed Emigracją, gdzie ponownie pojawia się Józef M. - stały element i naprawdę miły. Płytę mam od dnia premiery i trochę się z nią już zapoznałem. Dla mnie jest w porządku, bo jest... inaczej. Z całym szacunkiem dla poglądów innych, ale uważam, że nie można wciąż nagrywać tego samego. Gdyby nagrali 3 płytę w stylu pierwszych dwóch to ok, ale kolejna (czwarta) - to byłby ich koniec. Trzeba szukać nowego brzmienia, nowej formy (choć formy zniosła treść )
W każdym razie nowa formuła była z początku dziwna, ale zyskuje z czasem. Teksty trafiają w to, czego mi potrzeba, więc tutaj nie mam zastrzeżeń. Muzyka faktycznie bardziej monotonna, ale jak dla mnie jest tłem. Z drugiej strony takie Depeche Mode też grało w różny sposób, przez co są w moim odczuciu wielcy na zawsze. Taki Linkin Park nagrało 3 te same płyty, teraz zaś są popową miazgą dla kasy. Chce, by Coma czerpała z pierwszego, nie z drugiego, przykładu.
Buka,
Zabronił bym im grać bo tylko prąd zużywają bez sensu.
Depresyjny przekaz, nic tylko się pociąć. Muzycznie jak dla mnie też bez rewelacji, nic nie wnoszą.
Nie lubię.
Medivh,
Słyszałem kilka piosenek z nowej płyty i muszę powiedzieć... Jest średnio. Po prostu średnio. Każda piosenka ma jakąś taką nową Zero-Ośmio-Wojnową manierę. Taka charakterystyczna melodia, która niezbyt mi się podoba. To już nie są piosenki typu Sto Tysięcy, Spadam czy Zaprzepaszczone, które mogłem słuchać godzinami z otwartymi ustami. Teraz to tak trochę do posłuchania w winampie przy pracy na komputerze. Może jakieś dłuższe chwile z płytką zmienią moje nastawienie. Leszek Żukowski też mi się początkowo średnio podobał

Jeszcze słówko odnośnie jednej piosenki. Kilka razy na wrzucie słyszałem koncertówkę Ciszy I Ognia (tylko taka wersja była w końcu). I ona miała klimat. Jakiś pazur, który powodował, że mogłem jej słuchać non stop. Wersja z CD tak już nie ma. Szkoda. Tak samo niestety było kiedyś z Underground'em czy Tolerancją.

[Dodano po 17 minutach]

Jeszcze dodam, że nigdy nie rozumiałem idei istnienia taki utworów na płycie jak Intro czy na przykład Przesilenie...

[Dodano po 16 godzinach]

Ok, spędziłem trochę więcej czasu z płytą i mogą więcej powiedzieć. Po wywaleniu w niebyt wszelkich chrumknięć, rzygania, pierdnięć i innego pociągowo-lotniskowego syfu płytę da się słuchać. Wspomniane miazgi stanowią połowę płyty. A właściwie dwóch płyt (po co był ten podział to też nie rozumiem). Wymiata utwór Chrum!, który trwa 4 sekundy i zawiera chrumkanie świni. Co to, do jasnej ciasnej, ma być?! Coma czy Obora? Płyta skonstruowana w ten sposób ma zapewne opowiadać jakąś historię, ale ona do mnie w ogóle nie trafia.

No ale do sedna. Moim zdaniem na płycie nie ma kawałka, który byłby lepszy od najgorszego z dwóch poprzednich płyt. Co nie oznacza, że utwory są złe. Wręcz przeciwnie! Jednakże to nie jest ta Coma, co wcześniej. Genialne są kawałki Trujące Rośliny, Pożegnanie z Mistrzami czy mój ulubiony Ekhart. Niestety mam wrażenie, że Coma nagrała eksperyment, który nie jest do końca udany.
Courun Yauntyrr,
Maniacy (w tym ja) pewnie już mają, ale dla pozostałych:

http://muzyka.onet.pl/33663,4142192,67000,stream.html


Gdyby ktoś oceniał książkę po okładce to przedstawiam spis utworów:

Cytat

Hipertrofia (2CD)

CD1
1. Party- Ein Buch für Alle und Keinen
2. Wola istnienia…
3. After party
4. Lśnienie
5. Diagnoza
6. Transfuzja
7. Przesilenie
8. Nadmiar
9. Nowe tereny migreny
10. Trujące rośliny
11. Ciągi i pociągi
12. Osobowy
13. Loty i odloty
14. Emigracja
15. Stosunek do służby wojskowej
16. Zero osiem wojna
17. Polish Ham
18. Pożegnanie z mistrzami
19. Chrum!
20. Świadkowie schyłku czasu królestwa wiecznych chłopców
21. Koniec pewnego etapu

CD2
1. Początek pewnego etapu
2. Ekhart
3. Na na na na
4. Zamęt
5. Zwalniamy
6. Widokówka
7. Parapet
8. Popołudnia bezkarnie cytrynowe
9. Ślimak
10. Cisza i ogień
11. Epilog ze starym prykiem
12. Archipelagi
13. Recykling
Melzar Mizzrym,
No cóż, patetyczne gówniane ballady kierowane do najmłodszych odbiorców. Poprock-Shitrock-Shit. Mówię tutaj nie tylko o wkurzającym wręcz wokalu (a sam koleś to ciężki dupek, bo nie raz osobiście mende spotykałem). Reszta. Taka średnia. Grają po prostu poprawnie, bo dobrze to na pewno nie mógłbym o tym tak powiedzieć.
No cóż, jak to w polsce bywa, wybija się chałtura, a najlepsi zostają w cieniu.
Tamc.,
Teraz będzie nas trzech (muszkieterów ~~), ponieważ również słyszałem i również utwór wpadł mi w ucho, zresztą jak zdecydowana większość utworów tego zespołu.

Czekamy.
Courun Yauntyrr,
Także słyszałem i podoba mi się, więc jest nas dwóch Płyta wydana będzie w dobrym miesiącu - prawda, że kupicie mi ją na urodziny? Wiedziałem, dzięki

Co do interpretacji - może za parę dni coś stworzę i umieszczę, ale ta Meda miejscami nawet nawet...
Medivh,
Widzę, że nikt nie próbuje, w takim wypadku ja postaram się zmierzyć z tekstem tej cudnej piosenki i mam nadzieję, że moja interpretacja cię usatysfakcjonuje.


Zwrotka 1:

Mamy nieciekawe czasy - nie wiem czy dla wszystkich, czy tylko dla pary kochanków. Raczej ta druga wersja jest bardziej prawdopodobna. Stąd te betonowe, trudne sprawy. Metafora jak każda inna. W ich życiu były jakieś zawirowania, ale jako że tęsknili za sobą, to w końcu znaleźli sposób, żeby być znowu razem.


Zwrotka 2:

Tutaj nie mamy ani słusznych stóp czy kroków, ale DROGI, które wiodą słusznie jego stopy. Chyba widać różnicę?

Mamy dom, mamy ogień, czyli ciepełko rodzinne - wszystko jasne. Wcześniej mieliśmy zawirowania w ich życiu (rozstaje dróg), teraz wszystko się naprawiło (proste drogi). Drogi wiodą słusznie jego stopy, co oznacza, że jest on pewien tego, że wracając do kochanki, czyni słuszną rzecz. A skoro jest już pewien, to sił w dążeniu do przywrócenia blasku ich związkowi mu nie zabraknie.

Czas poplątał kroki - wcześniej byli ze sobą jakiś czas i się pogubili w uczuciach. Jednakże ten sam czas jest także łagodny, gdyż on również leczy rany. Ten czas sobie również płynie i podczas tego okresu mamy "nieprzespane noce", w których kochankowi śni się jej luba i jej pełne wdzięku spojrzenie.


Refren:

Umieranie w sobie moim zdaniem odzwierciedla zabijanie w sobie uczuć do kochanki. Mam na myśli coś typu: "Nie, przecież ja wcale jej nie kocham". Gdzieś tam w głębi wie, że to nieprawda, więc cierpi - umiera. Strach ukrywa, bo nie może dopuścić do siebie myśli, że nie daj boże źle zrobił rzucając ją (boi się, że tak jest). Nie może uwierzyć, że tak sam siebie okłamuje i że wszystko wskazuje na to, że jednak źle zrobił.


Zwrotka 3:

Tu zaczynają się schody w interpretacji, ale mam nadzieję, że nie za bardzo się rozpędzę

Rzucił dziewczynę, która następnie gdzieś się przeprowadziła i nie miał z nią kontaktu. Zjawisko to jest powszechne i jeżeli nie przebieg zdarzeń, to chociaż główny sens i wynik jest identyczny, stąd 100000 jednakowych miast. No a porównanie do psów zawsze ładnie działa na wyobraźnię, a wydźwięk słowa też jest niczego sobie - równie dobrze mogłyby być koty, ale to niepopularne. Pies zaszczuty gdzieś ucieknie i nie wróci już. Kiedy wszyscy śpią na świecie panuje sprawiedliwość. Logiczne. Kochanek jednak zrozumiał swoje błędy i teraz modli się o odwrócenie całej sprawy i jest w tym bardzo gorliwy. Przekonuje siebie, że nie ma co się załamywać, bo Bóg nad nim czuwa.


Zwrotka 4:

Pierwsze 4 wersy to metafora gruba. Kochanek wytłumaczyłby się swej lubej ze wszystkiego pięknymi słowami podczas zmierzchu (ładnie jest wtedy i romantycznie), gdyby tylko ona zechciała go wysłuchać. Nasz romantyk szukał jej wszędzie, ale misja jego się nie powiodła. Nasza odrzucona dziewczyna sama wróciła do niego, pogodzili się i nawet przespali ze sobą. Kochanek dalej o niej śni, ale wie, że ona jest obok niego.


Wzbogacony Refren:

Na początku o to samo chodzi. Później kochanek wyznaje, że nie zmienił się przez długi czas i nie znalazł żadnej dziewczyny, bo to jego kochanka jest tą jedyną i tylko dla niej potrafi się zmienić. I na nią czeka.


Koniec Miejscami pewnie niezły bullshit, ale wymyślałem na bieżąco

-------------------------------

No a na koncercie byłem. Poznałem nowy zespół wart uwagi - Lipali (polecam) i przekonałem się do Hurta. Wszystko fajnie, gdyby nie to, że cała impreza miała zacząć się o 18, a zaczęła o 19:40. Luz, że siedziałem tam od 17.

Sama Coma się spóźniła niemiłosiernie i zaczęli grać kilka minut przed pierwszą. A ja o 2:09 pociąg do Słupska. Gdybym wiedział, że takie cyrki będą, to bym nie kupował biletu na pociąg i wrócił tym o 4... A tak to usłyszałem z 5 kawałków i musiałem się zmywać. Na początek zagrali Zaprzepaszczone Siły - niedostrojone instrumenty, więc pierwszej połowy aż zal było słuchać. Na szczęście potem było już wszystko świetnie, a nawet lepiej. Z tego co byłem, to zagrali 2 nowe kawałki (zapewne z nowej płyty), Spadam, Schizofrenię, Ostrość Na Nieskończoność (Roguc podziwiał Gdańsk za próbę klaskania do tego utworu... stwierdził, że jest on na 3, a my chyba klaskaliśmy na 2, zupełnie nie do rytmu - ale co tam ). No i później musiałem się zmyć. Szkoda, bo tylko dla nich tam pojechałem.

[Dodano po 3 miesiącach]

http://wroclaw.dlastudenta.pl/muzyka/artyk...dzie,26731.html

Nice Samo Zero Osiem Wojna słyszałem - bardzo mi się spodobał. Jeżeli cała płyta będzie utrzymana w takim klimacie, to mi już banan z twarzy nie schodzi

Cytat

Świadkowie Schyłku Czasu Królestwa Wiecznych Chłopców


Dłuższego tytułu wymyślić się nie dało
Arkham,
Ja w dorobku tego zespołu cenię tylko utwór "Leszek Żukowski". Inne do mnie nie przemawiają.
A już najmniej przemawiają do mnie ich teksty które, momentami wznoszą się na wyżyny absurdu. Może mi ktoś konkretnie zanalizować tekst "100000 Jednakowych Miast"?

Cytat

PRZEDOSTAŁA SIĘ W PARSZYWY CZAS
PRZEZ ULICE ZAKAŻONE BEZRADNOŚCIĄ DNI
PRZEZ KORYTARZ BETONOWYCH SPRAW
PEWNOŚĆ ŻE MY
MIMO WSZYSTKICH NIEPRZESPANYCH NOCY
MIMO PRAWDY PORZUCONEJ NA ROZSTAJACH DRÓG
POTRAFIMY W RZECZYWISTY SPOSÓB
ZNALEŹĆ SIĘ JUŻ

W DOMU BĘDZIE OGIEŃ
A DO DOMU PROSTE DROGI
WIODĄ SŁUSZNIE MOJE STOPY
NIE ZABRAKNIE MI SIŁ
CZAS POPLĄTAŁ KROKI
JEST ŁAGODNY I BEZTROSKI
MA ZIELONE KOCIE OCZY
TAK SAMO JAK TY

NAUCZYŁEM SIĘ UMIERAĆ W SOBIE
NAUCZYŁEM SIĘ UKRYWAĆ CAŁY STRACH
NIE DO WIARY ŻE TAK BARDZO PŁONĘ
NIE DO WIARY ŻE ROZUMIEM KAŻDY ZNAK

ZAPOMNIAŁEM ŻE OD KILKU LAT
WSZYSCY GINĄ JAKBY NIGDY ICH NIE MIAŁO BYĆ
W STU TYSIĄCACH JEDNAKOWYCH MIAST
GINĄ JAK PSY
DOBRE NIEBO KIEDY WSZYSCY ŚPIĄ
POCHLIPUJE MODLITWAMI NIESTRUDZONYCH UST
TYLKO BŁAGAM NIE ZAŁAMUJ RĄK
CHRONI NAS BÓG

JA MÓGŁBYM TYLE SŁÓW UTOCZYĆ
KRĄGŁYCH I BEZTROSKICH
ZE SŁONEGO CIASTA ZMIERZCHÓW
JEŚLI ZECHCESZ JE ZNAĆ
WZROK PRZEKROCZYŁ LINIĘ
HORYZONTU ABY ZGINĄĆ
A TY PRZY MNIE ŚPISZ I ŻYJESZ
NIEODLEGŁA W SNACH

NAUCZYŁEM SIĘ...
TO JA, TEN SAM
OD TYLU LAT, SAM
BO CIEBIE MI BRAK
CIEBIE MI BRAK
BO CIEBIE MI BRAK
CIEBIE MI BRAK
TO JA, TEN SAM
OD TYLU LAT, SAM
CZEKAM


Bo pierwsza zwrotka to klasyka, ja ją kocham, ona mnie kocha, ale coś jest nie tak i musimy się odnaleźć. Luzik. Drugą część zwrotki na siłę też bym jakoś logicznie połączył, bo jak mają się odnaleźć to mogą to równie dobrze zrobić w domu do którego podmiot liryczny wraca dzięki swoim słusznym stopom, cokolwiek przez to rozumie. Tylko, że czas poplątał mu kroki (słuszne kroki jak mniemam) i jest wredny, ale ma takie same oczy jak adresat przesłania. Co pewnie znaczy, że ów adrest (adresatka) jest wredna i plącze słuszne kroki. Więc po co do niej wracać taki kawał, skoro a)jest wredna i b) sama mu plącze kroki, żeby nomen omen, nie doszedł?
A już jak ma się do tego refren, to już brakuje mi fantazji. Jest tak ni z gruchy ni z pietruchy, że mnie aż słabi. Albo facet nauczył się ukrywać cały strach i (o dziwo jak sam przyznaje) rozumie wszystkie znaki (drogowe?) albo jest przepełniony tą pustką i dalej śpiewa o dupie maryni jak w pierwszej zwrotce. Bo albo wszystko już rozumie albo nie.
No i druga zwrotka to już totalna wolna amerykanka, ludzie umierają jak psy, wieczory są zrobione słonego ciasta(!?) i tak dalej. Ale ok, moge zrozumieć, że wredna baba poplątała mu stopy, słuszne stopy, i ten się przewrócił, uderzył w głowę i zaczął bełkotać o słonym cieście i krągłych słowach. Ale mogliby to jakoś zaznaczyć w tekście.
Naprawdę jak słyszę ten utwór to mam ochotę powiedzieć wokaliście, żeby spadał (ciągle spaadaaaaał) i pozwolił specom od marketingu robic sobie teksty które przynajmniej by o czymś (czymkolwiek, naprawdę nie jestem wymagający) były.

No i co to do ciężkiej, jest "betonowa sprawa"? Kojarzy mi się z drastycznym przypadkiem zatwardzenia, ale mam nadzieje, że się mylę...
Ati,
Cholera. Żeby było w ostatnim tygodniu lipca, albo pierwszym sierpni to bym przypełzła
Matthias Circello,
Gdańsk niestety za daleko. ;p
Wczytywanie...