Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Wynalazek"!
Ciężki orzech do zgryzienia, ten "Primer". Nakręcony za grosze, eksperymentalny pod wieloma względami, doceniony na festiwalach – w wąskich kręgach wielbicieli twardego sci-fi film Shane’a Carrutha uznawany jest za klasykę. I w pełni dorasta do swojej niszowej etykietki, przyznaję po zakończeniu seansu, czując, jak mój mózg powoli zmienia się w groch z kapustą. Niech mnie Zajdle i Lemy, co ja właściwie zobaczyłem? Niczym kleryk szukający egzegezy Pisma, nurkuję po polskich i zagranicznych forach w nadziei, że to, co z obrazu wyniosłem, ma jakieś odbicie w doświadczeniach innych i złoży się w jedną całość. Dlaczego tam? Gdyż na pomoc samego filmu trudno liczyć. Ten, w pogardzie mając zasady dzisiejszego kina dla mas, wrzuca nas na głęboką wodę ubranych w kolczugę. I dorzuca trzy wiadra piranii. A potem okazuje się, że to wrzucaliśmy się my sami, przybywający z przeszłości.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!