[Penny Dreadful] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Hassan',
Paradoksalnie oglądałem Camelot z większym zainteresowaniem niż Penny Dreadful - choć kto wie, czy to nie przez żal do Showtime za anulowanie Borgiów.

Bardziej do meritum - w Camelocie największą siłą był jak dla mnie Fiennes jako Merlin. Eva Green gra kolejną w długiej linii opętanych kobiet, które gdzieś po trzecim pokazie tego typu zaczęły mi się zlewać. Nikt nie zagra tego lepiej od Lindy Blair, a oglądanie po raz kolejny schematu "jestem taka silna bo widziałam coś czego nie mogę opisać więc teraz będę robić poważne miny do kamery UWAGA", żeby potem rzygnąć nieco ekspozycją i pomiotać się na łóżku - nawet jeśli zagrane byłoby przez nie wiem, Meryl Streep i nominowane do Oskara, Złotej Palmy, Grammy, Emmy, MTV Music, Video i Teen Awards, wciąż będzie dla mnie wiało nieco nudą.

Oczywiście nie jest to problem aktorstwa tylko scenarzystów, tyle że to jest po raz kolejny kreowanie kobiecej postaci na to samo kopyto - już lepiej poradzili sobie z Miną Murray twórcy Ligi Niezwykłych Dżentelmenów (zarówno jeśli idzie o komiks i o film to była silna, niesztampowa i nietypowa jak na tamte realia postać kobieca) - nawet w nieszczęsnym Sherlocku Holmesie (filmowym) mieliśmy wróżącą z kart mistyczkę.

Zrobiliby z niej jakąś Skłodowską - Curie i zabawili się z Dr Jekyllem i Panem Hydem - to by było! Gdyby Pan Hyde był Panią Hyde.
Noire Panthere,
Camelot - ktokolwiek. Owszem. Ale zmilczę lepiej na ten temat Jednakże jedno muszę przyznać, zarówno w Camelot jak i tutaj Eva Green jest największą siłą produkcji.

I bo ja wiem, czy lepiej wypada w roli Morgany? Mimo wszystko rola Vanessy jest trudna i - jak dla mnie - radzi z nią sobie znakomicie.
Hassan',
Szczerze mówiąc to nic mi nie urwał. Najciekawsze wątki - Proteusa i prof Van Helsinga (bo stary Van Helsing w filmie i serialu nigdy nie dostaje należnej mu z książkowych kart roli) - ukręcono w zarodku, a misz masz starych powieści i postaci grozy przypomina bandę z Ligi Niezwykłych Gentlemanów - z podobnym, niestety efektem.

Najbardziej to ciągnie ten serial aktorstwo i te nazwiska wypisywane na froncie - wspaniały Dalton, którego gorejąca pasja pozbawiła rodziny, targany mglistą (w ostatnim odcinku już bardziej absurdalną - wolałem kiedy jego tożsamość pozostawała sferą domysłów) przeszłością Hartnett, no i Eva Green, która mimo wszystko lepiej wypadała w roli kusicielki Morgany (Camelot, ktokolwiek?) niż opętanej Vanessy.

Mimo, że nic nie urwał, ogląda się go przyjemnie. Czego chcieć więcej?
Lionel,
Ostatnio coś dużo sławnych imion pojawia się w serialach, więc od takich z zasady odchodzę, bo czuję, że nie będzie to dobre. Dlatego porzuciłem :Pozostawionych" czy "Extant". A poza tym wolę, gdy jednak w serialach występują nieznane twarze, zwłaszcza tych fantastycznych.
krzyslewy,
Na "The Strain" też bardzo liczę, choć miałem nadzieję, że z dobrej strony pokaże się także nowa produkcja HBO, "Pozostawieni". Na razie jednak pilot okazał się rozczarowujący i zapowiada oklepany dramat. Ale z fantastycznych premier jest sporo tytułów: "Flash", "Gotham" czy "Extant". Na pewno będzie, co oglądać, a na ten moment, odchodząc od naszej tematyki, pozytywnym zaskoczeniem jest "Tyrant". Choć oglądałem tylko pilot, to zachwyciła mnie toksyczność rodziny bohatera i zamierzam oglądać serial dalej.
Lionel,
No wiem, ale może się rozkręci... A jak nie, to zjadę w kolejnej recenzji dla FwK.
Noire Panthere,
Oglądam "Dominion", póki co nie polecam Efekty specjalne aż bolą, kilka rzeczy w fabule irytuje tak, że aż boli (znów). Niemniej, pooglądam, poczekam, zobaczy się.
Lionel,
Co do obsady, to ewidentnie twórcy większą uwagę poświęcają Green, bo to jednak ważniejsza postać niż ta grana przez Hartnetta. Może w drugim sezonie poświęcą mu więcej uwagi i będzie mógł się wykazać, bo na to się zapowiada, po tym co zapewnił nam finałowy odcinek. A tak w pierwszym sezonie jego postać była dla mnie dość miałka i nawet irytująca czasami.

Liczę też, że w kolejnym sezonie pojawi się więcej odniesień do klasycznej literatury grozy, bo na prawdę brakuje mi kilku kluczowych postaci. Ale jak już powiedział krzyslewy, jak dotychczas była to jedyna premiera tego półrocza, która była warta oglądania. Liczę, że druga będzie należała do "Dominion" lub "The Strain".
Noire Panthere,
Jeśli o mnie chodzi, to mam mieszane odczucia. Owszem - klimat cudowny, interesującym zabiegiem jest wsadzenie popularnych powieści do jednej szuflady, do tego nawiązania do Egiptu i tajemnica goniąca tajemnicę (no i jak dla mnie perełka - talia Tarota, którą wręcz chce się mieć)- no cud miód. Szkoda tylko, że bywały chwile, w których serial mnie po prostu... nużył.

Drażni lekka przewidywalność (tak, doskonale pamiętam rozprawy na temat tego, co i jak, mości krzyslewy ), zastanawia relacja Ives z ojcem Miny (niby wrogowie, niby sojusznicy, niby... właśnie, co?).

Co do reszty - nie chcę się powielać. Oceny nie podaję, bo nawet nie wiem, jak ocenić.
krzyslewy,
Dziś skończyłem ostatni odcinek "Penny Dreadful" i na ten moment uważam, że jest to najlepsza premiera roku. Już od pierwszego odcinka wiedziałem, że to jest to, na co tak długo czekałem: klimatyczny serial z gatunku fantastyki, coś pomiędzy horrorem a fantasy z ciekawie zarysowanymi, tajemniczymi postaciami oraz świetnymi, trzymającymi w napięciu dialogami, dodatkowo osadzony w mrocznym, mglistym Londynie. W pełni zgadzam się z Lionelem, że twórcom udało się zachować znakomity balans pomiędzy akcją a poruszaniem filozoficznych i psychologicznych tematów. Ręce same składają się do oklasków. Tylko że mnie serial zauroczył właśnie od pierwszej chwili, może nieco marudziłem na dopowiadanie do historii kolejnych wątków zamiast pójścia akcji naprzód, to jednak z czasem dostałem i to drugie, więc jestem w pełni ukontentowany.

Jeśli chodzi o aktorstwo - prawda, że Eva Green jest wyraźnie najlepsza, aczkolwiek sądzę, że tutaj każdy z występujących pokazał niebywałą klasę. Nawet Hartnett, który dobrze wpisał się w rolę samotnego byłego żołnierza walczącego za czasów służby z Indianami. Co prawda, jego rola może nie zachwycała tak jak Green, ale ta w końcu miała do odegrania bardzo trudne sceny między innymi opętań. Także sądzę, że niewiele można mu zarzucić, za to pochwalić trzeba casting, bo aktorzy ewidentnie pasują do granych przez siebie postaci.

"Penny Dreadful" dałbym 9/10. Każdy wielbiciel fantastyki powinien obejrzeć ten serial, naprawdę warto. Wątki są zróżnicowane przez połączenie różnych dzieł w jeden smakowity kąsek. Do tego historia potrafi wzruszyć, wciągnąć, a nawet zaskoczyć (nie tyle wydarzeniami, co relacjami między bohaterami). Z niecierpliwością czekam na drugi sezon.
Redakcja Game Exe,

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Penny Dreadful"!

Powrót popularności seriali o tematyce horroru powinien cieszyć, gdyż daje to nadzieję na otrzymanie czegoś naprawdę wartościowego w tej dość wyeksploatowanej i przewidywalnej materii. Właśnie z tych powodów dość sceptycznie podszedłem do "Penny Dreadful", obawiając się nomen omen grozy za trzy gorsze. Na szczęście zarówno obsada, jak i sami twórcy, stanęli na wysokości zadania i zapewnili całkiem intrygujący, inteligentny thriller.... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Wczytywanie...