Frankensteina można uznać za kwintesencję romantycznego badacza, złożoną ze znanych autorce postaci. Idealista, ekscentryk gotów w swojej obrazoburczej, a może i bluźnierczej pysze, uszczęśliwić ludzkość nawet wbrew jej woli i na własny koszt. Prometeusz nie może mieć złych intencji. Czy to pasuje do potocznych wyobrażeń? Czy może raczej rysowany grubą krechą złowrogi i szalony „czarnoksiężnik” wybuchający tubalnym buuhahahaha?
Stwór, potwór, monstrum – czy jak tam go jeszcze zwać można – uległ jeszcze większej metamorfozie. Elokwentny intelektualista stał się tępym osiłkiem pozbawionym zdolności mowy. Dorzucenie Fritza, farsowego asystenta, czy ograniczenie akcji do laboratorium i jego okolic, to w tej sytuacji drobne szczegóły bez większego znaczenia.
"Fantastyka przed fantastyką". Czas pokaże czy to jednorazowy wybryk, czy też jakowyś cykl się z tego wykluje. Taki był zamiar, ale czasochłonności nie oszacowaliśmy należycie. Kontynuacja została zaplanowana, jednak to pieśń przyszłości, a z tą – jak wiadomo – nic nie wiadomo, choć futurolodzy różnej maści twierdzą inaczej. Tym razem o sztucznym życiu, a właściwie o sztucznym człowieku i wchodzeniu przez ludzi w boskie prerogatywy. Frankenstein jest pretekstem, punktem wyjścia.
O czym jeszcze być może (jeśli będzie, rzecz jasna)? Co nieco z zapowiedzi Noire Panthere można wyczytać. "Tu i ówdzie natykam się na opinie, że powstanie fantasy – jako gatunku nie tylko literackiego – datować należy na chwilę, z którą świat ujrzało Tolkienowskie Śródziemie. Nie przeczę, że Tolkien wielkim pisarzem był i otworzył kolejne drzwi w literackim świecie, dając jednocześnie początek znanemu dziś – i to powszechnie – kanonowi elfów, krasnoludów czy hobbitów. Jednakże – najwyraźniej jako religijny sceptyk – początku fantastyki upatruję już w czasach starożytnych, jeśli nawet nie prehistorycznych, bo jestem pewna, że i ówcześni mieli jakieś wierzenia. Zaś czymże jest sylwetka boga, dysponująca nadprzyrodzonymi mocami, jeśli nie – mocno sprowadzając to ujęcie do parteru – magiem, dysponującym tajemniczymi siłami? Niemniej, muszę jednak przyznać, że to, co z mojego punktu widzenia należy postawić na półce z napisem "fantasy", dla żyjących w tamtych czasach (i sporo późniejszych również), było swego rodzaju rzeczywistością."