Zdecydowanie zgadzam się z oceną. Po mocno średnim, a gdyby nie duet Xavier-Magneto - słabym, "First Class", miałem spore obawy, zasilane pamięcią o badziewnych spin-offach i trzeciej części filmu, o którym lepiej nie wspominać.
Zaskoczenie dotyczyło głównie sprawnego poprowadzenia równoległych fabuł i rzeczywistości, dobrego montażu, nastroju, a ponad wszystko poziomu aktorstwa, jak na ten rodzaj filmu oraz w kontraście do wcześniejszych części naprawdę świetnego. Pomijam oczywistości takie, jak to, że Ian McKellen dwiema minami i połową zdania potrafi zagrać więcej przez pięć minut na ekranie, niż hordy zagrywających się kubłami topowych aktorzyn mainstreamu. Świetna jest także kreacja młodego Magneto, zaś masa drobnych humoresek i smaczków zaserwowanych widzom, "którzy wiedzą o co chodzi" również robi swoje.
Mystique - faktycznie, wolałem poprzednią, zgodnie z argumentacją Couruna. Nie ma tu jednak jakiejś tragedii, nie oglądamy wstawionej przed kamerę kłody pomalowanej na niebiesko, po prostu również poprzednia aktorka odpowiadała mi bardziej, choć miała nieporównywalnie mniej do zagrania.
Na sam koniec - naprawdę warto zobaczyć ten film na dużym ekranie. Efekty specjalne są naprawdę dobre, na miejscu, efektowne, lecz nie efekciarskie. Film trzyma w napięciu, zaskakuje pozytywnie, spełnia większość wymagań wieloletnich fanów serii, a także daje nadzieję, że ewentualna przyszłość filmowych X-Menów będzie znacznie lepsza od dotychczasowej przeszłości.
Po zwiastunach spodziewałem się dramatycznej walki mutantów o przeżycie. Tej jednak nie było - można wręcz stwierdzić, że zagłada X-Menów z cofaniem się w czasie była tylko pretekstem, aby ładnie zrestartować serię i pozwolić na umieszczenie w niej kolejnych filmów. Mnie to pasuje, bo tak czy siak bawiłem się przednio. Singer znalazł złoty środek pomiędzy akcją, humorem a dialogami, więc "Przeszłosć, która nadejdzie" ogląda się nadzwyczaj dobrze. Podobało mi się również wymieszanie postaci, spodziewałem się, że zdominuje je Wolverine, ale tu mamy do czynienia z odpowiednim zrównoważeniem jego roli z młodym Xavierem, Mystique czy Magneto.
Zgodzę się natomiast, że reszta X-Menów miała mały udział w filmie, przez co jest jednowymiarowa. Pal ich licho - najbardziej zależało mi na Quicksilverze, którego łobuzerstwo budzi autentyczny entuzjazm u widza. Czemu więc było go tak mało? Ledwo się pojawił, skutecznie kupując każdą scenę, a później znika na... dobre. Jennifer Lawrence moim zdaniem jest wprost stworzona do roli Mystique, choć akurat tutaj nie miała wiele do zagrania. Owszem, zajmuje sporą część filmu, lecz jej rozdarta osobowość, znajdująca się na rozstaju dróg, mogąca pójść w stronę dobrej Raven lub złej zabójczyni, Mystique, nie została wiarygodnie pokazana. W ogóle zmiany zachodzące w postaciach nie są atutami nowego X-Mena. Podobnie jest np. z Xavierem dość szybko i łatwo znajdującym równowagę.
Przyszłość została ciekawie przedstawiona, ponura, a zarazem piękna z uwagi na miejsce rozgrywania wydarzeń (zimowe Chiny naprawdę mnie ujęły) oraz efektowność mocy mutantów i występowanie niszczących ich robotów. Szczególnie muszę pochwalić twórców za wykorzystanie Blink - jej umiejętność tworzenia portali stanowi świetnie spoiwo łączące mutantów w zgrany zespół. Brawo. Ode mnie 8/10, mimo że mam lekki niesmak, że historia nie była tak epicka i dramatyczna jak zapowiadano. Spodziewałem się co najmniej apokalipsy, lecz wychodzi na to, że na nią trzeba będzie trochę poczekać, w końcu dostała własną produkcję. W sumie więc warto zobaczyć, szczególnie jeśli komuś podobała się "Pierwsza klasa", film jest zbliżony jakością najbardziej do tej części.
Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "X-Men: Przeszłość, która nadejdzie"!
Nie jestem może aż tak częstym bywalcem kinowych sal, jakbym sobie tego życzył, jednak każdą kolejną odsłonę „X-Men” traktuję jako doskonałą wymówkę do wysupłania pieniędzy na bilet i wsadzenia tyłka do samochodu, by dotrzeć na seans. Raczej omijam trailery, nie podniecam się pierwszym zdjęciami z planu i nie obgryzam nerwowo paznokci w oczekiwaniu na premierę, jednak doskonale wiedziałem, że „Days of Future Past” wreszcie zawitało nad Wisłę.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!