[South Park: Kijek Prawdy] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

krzyslewy,
Jako osoba, niebędąca fanem "South Parka" jako serialu, wątpiłem, czy gra mnie wciągnie. Na szczęście to nie tylko produkcja skierowana w stronę wielbicieli serialu. Ja sam byłem bardzo zaskoczony, jak bardzo wciągnęła mnie ta pełna szalonych zwrotów akcji fabuła. Prawdę mówiąc, twórcy kupili mnie już od pierwszych scen, gdy wyśmiali system walki - ten sam, do którego byłem nastawiony jak pies do jeża. Nie przepadam za turówkami, ale muszę przyznać, że z perspektywy czasu wybór takiego rodzaju potyczek okazał bardzo dobry. Rozwalanie przeciwników, szczególnie bossów, dawało sporo czystej frajdy. Ciekawie przygotowano umiejętności, choć jak dla mnie i tak najlepsze, najprzyjemniejsze w wykonaniu mieli towarzysze (grałem wojownikiem, może tylko on ma niezbyt interesujące zdolności, nie sprawdzałem u innych). Jednak muszę przyznać, że czasem wkradało się w to trochę nudy - już po kilku godzinach miałem dość czyhających patroli elfów, których gromienie ograniczało się do tych samych manewrów i nie przynosiło dużej trudności. Kiedy pojawili się nowi wrogowie, też po kilku godzinach miałem ich dosyć. Niestety, rozgrywka pod tym względem doskonała nie jest.

"Kijek Prawdy" byłby jednak niczym bez "South Parka". Nawet ktoś, kto nie przepada za serialem (tak jak ja), będzie musiał przyznać, że te miasteczko ma w sobie urok. Tyle kontrowersji i humoru, świetnie wykonanych, barwnych postaci oraz niezwykle szaloną fabułę, w której zdarzyć może się praktycznie wszystko, nie dałoby się upchnąć w żadnej innej grze. "South Park" to po prostu kopalnia zwariowanych pomysłów, umiejscowionych w jednej wciągającej produkcji. A mam nadzieję, że to tylko początek i przyjdzie czas na jakiś duży dodatek (Kyle stwierdził pod koniec, że "nie wiadomo, co spaślak Cartman może wymyśleć", co każe mieć nadzieję, że to jeszcze nie koniec wojny między nimi), a później może na pełnoprawną kontynuację. Osobiście byłbym zachwycony.

Żałuję tylko, że "Kijek Prawdy" jest taki krótki. 14-15 godzin jak na grę cRPG to stosunkowo mało. Także miasto, choć początkowo może przytłaczać, to później zaczyna się wydawać małe. Po pierwszych godzinach, które spędziłem na eksploracji, niewiele zostało mi do odkrycia - głównie przez to, że aby gdzieś pójść, potrzebowałem zajść dalej w fabule i zdobyć jakąś ważną umiejętność. Później więc wystarczyło tylko wrócić oraz dokończyć rozpoczęte zadanie. Trochę mało. Również rozczarowałem się wyborami, są bodajże dwa czy trzy, z czego każdy ma znikomy wpływ na historię, która jest liniowa. Rozwój postaci zaś można byłoby ubogacić dodaniem statystyk (siła, zręczność itk.). Mam wrażenie, że te elementy zostały okrojone dla fanów serialu, którzy niekoniecznie muszą lubować się w rozbudowanych cRPG-ach.

Ja dałbym 8. Zgadzam się z Hassanem', że "Kijek Prawdy" to na razie najciekawszy cRPG roku. Co prawda w "The Banner Saga" nie grałem (czekam na polonizację), lecz dla przykładu próbowałem "Blackguards". Niby też system walki jest turowy, ale nie daje takiej przyjemności, a gra w 95% składa się właśnie z walki. Nawet po mieście nie można pochodzić, w ogóle po świecie nie można się poruszać. Wskazujemy jedynie na mapie, gdzie chcemy się teraz udać. Koszmarne ograniczenie.
Tokar,
"Napierdziałeś na martwy płód nazizombiaka po aborcji" - pierwsze osiągnięcie na Steamie, z którego jestem naprawdę dumny

Co do "Kijka Prawdy", to faktycznie bardzo przyjemna i cholernie grywalna rozrywka - ostatnią grą, która mnie tak mocno przyssała do monitora był nowy "Bioshock". Tytuł jest faktycznie trochę przykrótki - można byłoby rozwinąć wiele elementów (np. wpisy w sieci społecznościowej mogłyby się pojawiać częściej, jak i szkoda, że nie można na nie odpowiedzieć w żaden sposób) lub dodać kilka lokacji (gdzie się podział cmentarz i motyw z wampirami, który przewijał się na przedpremierowych screenach?). Z drugiej strony, jestem w stanie zrozumieć, że duet Parker-Stone ma na głowie tworzenie serialu oraz kilka innych aktywności, a 15 godzin rozgrywki wypełnionej gagami i wszelakimi odniesieniami dla fanów, stanowi i tak olbrzymią zawartość (to tak naprawdę dodatkowy sezon tego telewizyjnego show). Wiadomo również, że ciężko stworzyć 30-40 godzin porządnego komediowego gameplaya, aby trzymał on wysoki poziom (nie starał się być śmieszny na siłę) i nie nużył. Rozgrzeszam więc z tego.

Co do walki... cóż, trudno mi się zgodzić. Przyznam Ci rację, że jest wiele potyczek, które zapadają w pamięć i ciężko przy nich nie parsknąć szczerym śmiechem (starcie z Alem Gorem wykorzystującym usypiającą moc prezentacji o globalnym ociepleniu, poprawiło mi humor na cały dzień), ale pod koniec gry miałem już po dziurki w nosie siekania zwykłej hołoty pokroju nazizombiaków lub zwykłych dzieciaków, bo nie stanowiła ona żadnego wyzwania. Całość robi się wtórna, bo w sumie wykorzystuje się stare i sprawdzone talenty, a zapasy mikstur mocy lub many same szybko się uzupełniają, gdy sprzątamy dokładnie pobojowiska. Tępego naparzania w klawisze nie ma, ale zaczyna się czysta pamięcówka, co też nie jest jakieś okey. Pomijając starcia z bossami, walki są banalne.

O ile historia jest fantastyczna, gdyż pełno w niej charakterystycznego niepoprawnego humoru oraz odniesień do serialu, to brakuje mi w niej dwóch elementów. Po pierwsze, w telewizyjnej produkcji chłopaki często jadą po bandzie i nie ma dla nich żadnych świętości, lecz trzeba im szczerze przyznać, że pod koniec każdego epizodu potrafią przywalić naprawdę świetnym morałem lub konkluzją, która skłania do trudnych przemyśleń na bardzo poważne kwestie. Tutaj tego zwyczajnie brakuje - jest humor, nie ma puenty. Po drugie, w założeniach tytuł miał totalnie wyśmiać różne schematy związane z fantastyką i grami fabularnymi, a potraktowano tę sprawę po macoszemu. Jasne, jest kilka odwołań do "Skyrima" i parę razy twórcy trafnie wyśmiewają mechanikę lub klisze, ale to za mało. Ginie to w morzu innych dowcipów oraz wspomnianych mrugnięć okiem w kierunku betonowych fanów serialu. Jestem trochę rozczarowany.

Tak w ogóle, to pierwsza gra Obsidianu bez błędów natury technicznej (serio, nie spotkałem się absolutnie z niczym konkretnym i nie uświadczyłem problemów, które wymieniłeś) od... chyba zawsze? Nie wiem, czy to wina współpracy z Ubisoftem, czy panowie w końcu spięli pośladki i zainwestowali w testerów, ale za to należą im się spore brawa.

Osobiście dałbym takie 7.5/10 z zaznaczeniem, że to najlepsza egranizacja w historii branży. Warto. Polecam i pozdrawiam.
Elektro,
Drobny błąd elfami dowodzi Kyle a nie Stan
Niblla,
Timmyhh!!!!
Hassan',
Timmyh!
Redakcja Game Exe,

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją gry "South Park: Kijek Prawdy"!

TIMMYH! Timmyh! Timmyh! Timmyyyyh!... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Wczytywanie...