Jakoś tak omijałem sprawę oficjalnego przedstawienia się.. Najpierw zarejestrowałem się dla ś.p. subforum Faerunu i nie udzielałem się poza nim, potem udzielałem się jedynie w Gildii Błaznów i wciąż nie sądziłem, że "wsiąknę" w forum ogólnie. Następnie stwierdziłem, że właściwie i tak nie ma wiele do pisania o sobie, a poza tym minęło już tyle czasu, że pisanie tematu na "dzień dobry" byłoby trochę jak wyciągnięcie ręki do gospodarza domu i przedstawienie swego imienia, choć zdążył już mnie trochę poznać.
Mimo wszystko jednak gospodarz (w sensie Wy, szanowni forumowicze) jest nie byle jaki, a na dopełnienie grzeczności, choć jest późno, to jednak nie zbyt późno.. nawet, jeśli w tej rezydencji zajmowałem dotąd tylko miejsce w cichym kąciku za kominkiem, nie wydając głośniejszego miauknięcia (no, może łapiąc w międzyczasie parę myszy
).
Nie wymienię swego imienia, gdyż zbyt dużo zabawy przysparza mi słuchanie, jak znajomi, również stąd, się nad nim zastanawiają
Poza tym nie przepadam za nim zbytnio. Tu i na Fae jestem Tig, w Krakowie, gdzie mieszkam i studiuję, wołają mnie "Rusty". To drugie przezwisko pasuje do mojego lenistwa i ogólnej niechęci do zmian, no i do kondycji fizycznej (której brak). Niedługo skończę 26 lat, ale wciąż jakoś nie czuję się dorosły. Wyglądam - z tego, co słyszałem od innych - na 20, może 22.. chyba, że się ogolę, wtedy nie dają mi więcej niż 19. Wiek faktyczny, czyli swoją osobowość, uprzejmie przemilczę
Kierunek studiów (czwarty w kolei, co nie znaczy, że którykolwiek skończyłem, właściwie za żaden z poprzednich nie zdołałem się porządnie zabrać) mam jednocześnie nauczycielski i inżynierski, co oznacza, że po studiach będę znał się na wszystkim i na niczym. Być może po naukach o materiałach, naturze stopów i tworzyw sztucznych zajmę się robieniem akcesoriów i gadżetów do zabaw erotycznych? Śmiejcie się, ale pomysł, odkąd przyszedł mi do głowy, wydaje się coraz ciekawszy. Przynajmniej dopóki nie pokaże się mój słomiany zapał lub nie wpadnę na inny
W każdym razie nauczycielem chyba jednak nie chcę być.
Grywam w RPG, a jakże. Od jakiegoś czasu umawiam się z grupą znajomych na Neuroshimę, która przypadła mi do gustu bardziej, niż systemy fantasy. Być może to dlatego, że rzadko udawało mi się załapać na dobrą sesję i większość szybko zamieniała się w komedię. Mimo to uważam, że DnD i Warhammer też są w porządku. Bardzo spodobał mi się też klimat Wampira i w ogóle WoD, ale kto nie lubi wampirów?
Granie na komputerze nigdy nie szło mi zbyt dobrze. Zwykle od razu odpuszczam i wybieram drugi po najłatwiejszym poziom trudności. Jeśli gra ma ciekawą fabułę i zacukam się w jakimś cięższym momencie, w końcu oszukuję i stosuję kody, by dowiedzieć się, co będzie dalej, a potem przechodzę od nowa, o ile mam cierpliwość i czas. Niektóre zajmują mi lata, jak pierwszy Stalker, którego dokończyłem niedawno. Kilka tygodni spokojnego rozglądania się, skradania między anomaliami z pistoletem, konserwą i wódką kupioną za ostatnie ruble, walka na śmierć i życie z watahą zwykłych psów i podskakiwanie z obawy przed szmerem czy podejrzanym ruchem powietrza. Potem parę miesięcy przerwy, bo sesja, bo praca, bo inna gra. Znowu spokojnych parę tygodni i znów przerwa, i tak dalej, aż się nie zepnę w sobie, żeby wziąc i wreszcie przejść bez zaglądania w każdy kąt. Mimo to nie ma to jak wczuć się w klimat i nie przejmować się tym, że powinienem już dawno grę przejść i zabrać się za kolejną część.. zwłaszcza, jak przedtem czytało się, w tym przypadku, "Piknik przy skraju drogi"
Gdy próbuję multiplayera, w erteesach zostaję natychmiast rozdeptany; w strzelankach idzie mi już nieco lepiej. Najprzyjemniejszą grą online jest dla mnie Guild Wars (obecnie dwójka), gdzie zwykle przyłączam się do luźnej grupy jako kolejny gracz, który jeszcze trochę zwiększa szanse na zwycięstwo. Słowem, najlepszy jestem jako mięso armatnie i część tłumu, co mi w zupełności wystarczy
No i tyle, jak mi się zdaje, chyba, że ktoś przypadkiem ma ochotę o coś zapytać. O ile dobrnął do końca postu