Sprzedaż gier na dowód - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Cytat
Mnie bawi fakt, że uprawiać seks możesz od 15 lat, a oglądać od 18 Nie zdziwiłbym się, jakby wprowadzili zasadę, że możesz grać w grę od 15 lat, ale kupić od 18
Jak już zostało wspomniane, egzekwowanie tego prawa byłoby awykonalne. Dystrybucja cyfrowa (w tym paczki z grami) bardzo by w tym przeszkadzała, a niezwykle prędko Polska otrzymałaby masę podziękowań od producentów za działanie ku wzrostowi piractwa, zupełnie jak gdyby już teraz nie było go dużo. Zresztą, gry mają stosunkowo niewielki udział w demoralizowaniu dzieci i młodzieży, więc tym bardziej przepis ten wydaje się absurdalny. Odpowiednio wychowana młoda osóbka będzie wiedzieć, że niektórych scen z gier nie powinno przekładać się na rzeczywistość, albo po prostu pewne tytuły będą przez nią pomijane. Sama gra z nikogo psychopaty nie zrobi.
Argument, że gry demoralizują i psują młodych ludzi jest tak samo trafiony jak ten, że wszystkiemu winny jest Samuel L. Jackson. Dostęp do rozrywki, jej typu i jej interpretacji dla osób, które jeszcze nie są za siebie odpowiedzialne regulują rodzice a kategorie PEGI, czy ESRB, czy jakiekolwiek (parental advisory na muzyce) mają im w tym pomóc - problem leży raczej w tym, że rodzice się tym raczej nie przejmują i jeżeli mamusia swojej pociesze będzie chciała kupić GTA5, to kupi niezależnie od tego czy jest na dowód, czy na zieloną kartę, czy na pięć tęczowych prostokącików.
Nie rozwiąże to nic, doda tylko do kupowania gier w sklepach dodatkowy level absurdu.
Pomysł spoko nikomu nie wadzi, może trochę uświadomi rodziców, choć wątpię.
Sprzedaż gier na dowód – gdy tylko przeczytałem te słowa, byłem w szoku. I, niestety, nie chodzi to kraj, w którym społeczeństwo nie może grać w zbyt brutalne produkcje. Nie, tu chodzi o Polskę. Irena Lipowicz, Rzeczniczka Praw Obywatelskich, jak donosi Gazeta Wyborcza, wystąpiła do ministra gospodarki i wicepremiera Janusza Piechocińskiego o uregulowanie kwestii brutalnych tytułów.
Jej żądanie jest proste – chce, aby wprowadzony został zakaz sprzedaży gier niepełnoletnim. Wielokrotnie media narzekają na brutalny wpływ gier, na co tak naprawdę sprzedawcy nie mogą nic poradzić, ponieważ system klasyfikacji PEGI nie ma mocy prawnej w naszym kraju. Co ciekawe, pomysł narodził się, dzięki... Grand Theft Auto V. Lipowicz jako najlepszy przykład brutalności dzisiejszych tytułów podaje scenę, w której gracz, będąc Trevorem, boleśnie torturuje jedną z postaci, aby wydobyć od niej potrzebne wiadomości. W tym celu może ją podtapiać, razić prądem, łamać jej kończyny, a nawet bawić się w prowizorycznego dentystę, wyrywając jej zęby obcęgami.
Lipowicz uważa, że sprzedaż tak brutalnych gier młodocianych osobom stoi przeciw Konstytucji RP, o czym napisała w swoim wystąpieniu – Zgoda na korzystanie z rozrywek, w których zadawanie bólu, cierpienia i zabijanie spełniają funkcje zabawy, stoi w sprzeczności z podstawowymi wartościami chronionymi przez Konstytucję RP, w szczególności zaś z koncepcją ochrony ludzkiej godności jako podstawy porządku prawnego. Natomiast zgodnie z przepisem art. 72 ust. 1 Konstytucji RP rolą państwa jest zapewnienie ochrony praw dziecka, zwłaszcza przed przemocą okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.
Lipowicz wcześniej zgodziła się także z bardzo stereotypowym podejścia do gier komputerowych, twierdząc, że demoralizują młodych ludzi i narażają ich na negatywne skutki psychiczne, oferując "pozornie niewinną zabawę przed komputerem czy ekranem telewizora". Rzeczniczka Praw Obywatelskich uważa więc, że PEGI powinno mieć nie tylko charakter informacyjny, lecz również prawnie wiążący. Zauważa przy tym, że nie bylibyśmy w takim działaniu odosobnieni – podobną decyzję podjęto w Wielkiej Brytanii, gdzie sprzedawcy mogą zostać ukarani grzywną w wysokości 5000 funtów lub do 6 lat pozbawienia wolności za sprzedaż tytułów oznaczonych PEGI 12, 16 i 18 osobom niespełniających wymagań wiekowych.
Czyli krótko mówiąc, kupując grę 18+ musielibyśmy pokazać dowód, podobnie jak w przypadku zakupu alkoholu czy papierosów. Moim zdaniem jednak takie działanie miałoby głównie taki skutek, że powiększy się problem piractwa, a w innych przypadkach zakupu dokona rodzic, który jeśli wcześniej nie zwracał uwagi na oznaczenia PEGI – teraz też nie będzie zwracał na nie uwagi. A Wy co myślicie o całej sprawie? Jesteście za czy przeciw uprawomocnieniu PEGI?