Jesteś piratem! - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

krag,
W sumie racja. Ja żałuję że poszedłem do kina na nowego Harrego. Niby są zapowiedzi typu trailer czy krótkie recenzje filmów, ale nie zawsze każdemu to wystarcza. Jedyną pozytywną rzeczą w tym wszystkim którą dostrzegam to taka, iż gdy wychodzi powiedzmy seria filmów to zapalony fan danego tytułu nigdy nie będzie żałował ani złotówki wydanej za to. W innym wypadku? Cóż tak czy siak, prędzej czy później każdy z nas zobaczy ten film na komputerowym monitorze lub ekranie swojego telewizora. Jedynie cierpliwość pozwoli nam zachować parę groszy w kieszeni których nie wydamy na bilet i popcorn ;]
Ekhtelion,
Dlatego, że byle pisarzyna i wydawnictwo szmatławców boi się, że kiedy nastanie wolność ostateczna, a ludzie będą płacić tylko za to co im się podoba to oni zostaną bez grosza.

Ostatnio się zacząłem zastanawiać, ze idea kina to jest po prostu kupowanie kota w worku. Płacisz za coś czego nie widziałeś...
krag,
Artykuł jest genialny. I tutaj w 100% zgodzę się z autorem. Bo tak naprawdę każdy z nas w jakimś stopniu jest piratem czy też przestępcą. Tylko że po co te nonsensowne wykluczające sie nawzajem zakazy?
Ekhtelion,
Taki sobie ciekawy artykulik o tym jakie to popaprane czasy nastały.

Cytat

Przypuśćmy, że za dwadzieścia lat ktoś pójdzie na koncert. Zapłaci za drogi bilet, usiądzie na plastikowej ławeczce, ochrypnie i poparzy sobie palce zapalniczką wznoszoną w górę przy wolnych kawałkach. A potem wróci do domu, założy na czaszkę kilka czujników i przeleje koncert wprost z ośrodków pamięci na dysk, ewentualnie żel lub płytę krystaliczną swojego komputera. A w nocy wywalą mu drzwi jegomoście w kominiarkach i przydeptując plecy, zapną neurokajdanki. Pirat. Zabawne?

W tajlandzkich kinach istnieją specjalne służby, wyposażone w wojskowe noktowizory, które tropią w ciemnościach widowni osobników, nagrywających film telefonem. Telefonem! Kwestie związane z „własnością intelektualną” chodziły mi po głowie od dawna. Już byłbym o tym pisał, ale skusiły mnie rzeczy podówczas aktualne. I masz; sąsiad z następnej kolumny zwyczajnie mnie ubiegł. Na szczęście w kwestii, którą poruszył, pozostaje mi się tylko zgodzić. Piractwo to istotnie nie jest kradzież ani włamanie z pobiciem, tylko piractwo. Naruszenie praw własności autora. W porządku.

Mimo to całe zjawisko zaczyna przybierać kształty tak wyrafinowane, że pomału sami zainteresowani tracą pojęcie, gdzie kończy się normalna praktyka, a zaczyna przestępstwo. Sam jestem zainteresowany. Rozmawiałem ostatnio z człowiekiem, który jest czymś w rodzaju wirtualnego śledczego. Jego praca polega na tropieniu ludzi, którzy ściągają z Internetu utwory muzyczne i filmy. Zwracam uwagę, że książki nie i jest to uwaga zaprawiona goryczą. Rzecz w tym, że obaj, ja – autor i on – cybertajniak, mieliśmy rozliczne wątpliwości, które zmuszeni byliśmy rozcieńczać napojami. Ktoś ściąga sobie utwory muzyczne, których za Boga nie dostanie w żadnym sklepie, bo są za stare i niemodne. Nie kupi ich legalnie, bo nie. Kupić można Tokio Hotel albo Mandarynę. The Hooters już nie. To znaczy pewnie gdzieś i jakoś można, ale wymaga to wiedzy tajemnej i wyrafinowanej, którą nie każdy posiada. Rzecz w tym, że ów ściąga to sobie prywatnie. Do własnego słuchania. Ścigasz takich? – zapytałem z lekkim niepokojem. Muszę – odparł niechętnie. Ale usiłuję patrzeć przed palce. Też tu nie widzę przestępstwa. Co innego, kiedy ktoś ściąga na handel. To jest jasne. Handel czyjąś pracą i sztuką jest rzeczą brzydką i tu każdy chętnie się zgodzi.

Okazuje się jednak, że aktem piractwa jest obejrzenie obrazu, kiedy się zakradło do muzeum drzwiami przeciwpożarowymi. Rzut oka na sztukę – piractwem, podobnie jak wysłuchanie radia w taksówce. Piractwo zaczyna być pojęciem mgławicowym. Pomału nikt nie wie, gdzie się zaczyna i gdzie kończy. Każdy może kupić sobie nagrywarkę DVD, w sytuacji, gdy może ona posłużyć wyłącznie do przestępstw – legalne jest bodaj sporządzenie kopii z już kupionej płyty, mimo że to w zasadzie idiotyzm. Skopiowanie płyty, którą kupił brat, to już piractwo. Nagranie utworu, który leci w radio, jest przestępstwem. A nagranie utworu, który leci w radiu sąsiada przez otwarte okno? Telefonem?

Kiedyś rzecz załatwiały nośniki. Nagranie na kasecie magnetofonowej zawsze było gorszej jakości niż nagranie profesjonalne. Komu wystarczy, proszę bardzo. Kto chce mieć porządną jakość, musi kupić oryginał. W kwestii książek sprawę również załatwiał nośnik. Ksero to urządzenie, którego nikt nie miał w domu, skopiowanie każdej strony kosztowało, w efekcie kserowanie całej książki było ekonomicznym idiotyzmem. Robił to ten, kto musiał, nie licząc się z kosztami i wtedy, kiedy książki nie dało się kupić.

Teraz jednak rozwój elektroniki okazał się dla twórców zabójczy. Wszystko można zarejestrować i zrobić kopię w idealnej jakości. Przypomina mi to sytuację z „Przyjaciela z piekła” Strugackich. Tam w domu bohatera stało urządzenie, które kopiowało wszystko. Wkładało się obiekt do pudełeczka, zamykało na chwilę i po otwarciu miało się już dwa przedmioty. Jeszcze raz, cztery. I tak dalej, w miarę potrzeb. U Strugackich nikt nie dostrzegał kryminogennych implikacji, co miało sugerować wysoką etykę tamtejszych mieszkańców. My jesteśmy w sytuacji odwrotnej. Mamy takie magiczne skrzyneczki, ale użycie ich jest w zasadzie przestępstwem. Mamy mnóstwo nośników: nagrywalne dyski, minidyski, pamięci stałe, USB bary i I-pody. Można na nich rejestrować wszystko. Można, lecz w zasadzie nie wolno.

Czy taki średniowieczny kopista na przykład, dopuszczał się aktu piractwa? Czy klasztorne skryptoria były jaskiniami przestępstwa? Albo weźmy na przykład starą jak Gutenberg praktykę pożyczania książek. Kiedyś zdarzyło mi się rozmawiać z czytelnikiem, który moją książkę znał, bo ją pożyczył.


Piracie – wycedziłem półżartem. Mój rozmówca zupełnie na serio spurpurowiał i zanurzył nos w kuflu. Ale potem sobie kupiłem, wybulgotał w pianę ze skruchą. Dobra. Ten jest w porządku. A co zrobić z takim, który pisze do autora e-maila o treści Pańska książka jest genialna! Pożyczyłem już całej klasie. Nie ma bodaj literata, który w tej sytuacji nie zgrzytnąłby zębami. Pocieszać się można, że to rodzaj promocji – przeczytali, to może kupią. Jak nie tę książkę, to następną. Na szczęście bywa tak, że kiedy się książkę lubi, to chce się ją mieć. Pachnącą papierem i farbą drukarską, stojącą na półce, z okładkami i w ogóle.

Prawdziwe zagrożenie to mutanci, którym forma książki nie jest do niczego potrzebna i mogą równie dobrze czytać z Internetu, na ekranie tabletu albo domowego komputera. Takich należałoby zaraz po urodzeniu wynosić do lasu. Można się pocieszać, że sprawę załatwi znowu rozwój techniki. Może powinien pojawić się nośnik, który będzie dostępny jedynie w wytwórniach profesjonalnych. Chcesz nagrywać? To nagrywaj, ale film w wersji trójwymiarowej i o jakości HD dostaniesz tylko na oryginalnym nośniku. To załatwiałoby sprawę, tyle że jest to odwieczny wyścig pomiędzy tarczą i pociskiem.

Obawiam się jednak, że nadopiekuńcze państwo chce, żebyśmy wszyscy byli podejrzani. Jeśli wszystko jest piractwem, to w razie potrzeby na każdego można mieć haka. Wystarczy sprawdzić, co jakikolwiek obywatel ma w komputerze.

Jarosław Grzędowicz


Źródło: http://www.media.wp.pl/kat,38208,wid,90584...l?P%5Bpage%5D=2
Taramelion,
Nakaz musi być.

Cytat

(...)a następnie zwraca się niezwłocznie do sądu lub prokuratora o zatwierdzenie zatrzymania rzeczy. Osobie tej należy doręczyć, w terminie 7 dni od zatrzymania rzeczy, postanowienie sądu lub prokuratora w przedmiocie zatwierdzenia tej czynności.


To, że nakaz dojdzie później nie zmienia faktu że nakaz musi być.

[Dodano po chwili]

Cytat

Po długotrwałym śledztwie, w którym brała udział FBI i chińska policja, udało się skonfiskować nielegalnie oprogramowanie, między innymi firm Microsoft i Symantec, o łącznej wartości ponad 500 milionów dolarów.

Operacja rozpoczęła się już w 2005 roku i doprowadziła do aresztowania 25 osób i zlikwidowania kilku syndykatów zajmujących się produkcją i dystrybucją pirackich programów na ogromną skalę. Istotne do powodzenia operacji była pomoc FBI i ścisła kooperacja pomiędzy Chinami a USA.

Skonfiskowano prawie trzy miliony płyt CD i podrobionych certyfikatów autentyczności. FBI szacuje ich rynkową wartość na ponad 500 milionów dolarów. Według Business Software Alliance, liczba ta to zaledwie 10% szacowanej skali piractwa na 2006 rok. Zamknięto też sześć fabryk używanych tylko do ich produkcji i dystrybucji.



TO JEST DOPIERO PIRACTWO! ;D
Ekhtelion,

Cytat

Zdanie źle skonstruowane choć w sensie merytorycznym poprawne.

Nakaz musi być.


Możesz to poprzeć jakimś dowodem?

Bo tu jest napisane coinnego http://bap-psp.lex.pl/serwis/du/1997/0555.htm

Art. 217 p.3 i art. 220 p.3

Czyli jak widać dla chcącego nic trudnego, jeśli policja by chciała to by mogło zacząć się robić nieprzyjemnie. Na szczęście jest to wysoce nieprawdopobne na chwilę obecną...
Taramelion,

Użytkownik Ekhtelion dnia czw, 26 lip 2007 - 11:34 napisał

Trochę  żeście rozwodnili cały temat.

4. Czy policja może bez nakazu wejść do naszego domu i sprawdzić, co mamy w komputerze?

Może. Wystarczy legitymacja policyjna, pod warunkiem jednak, że podejrzewa, iż w tym domu łamie się prawo autorskie i jest to sprawa niecierpiąca zwłoki. Potem ma pięć dni, by dopełnić u prokuratora formalności związanych z nakazem. Jeśli okaże się jednak, że najście na dom było nieuzasadnione, będzie miał kłopoty.


Zdanie źle skonstruowane choć w sensie merytorycznym poprawne.

Nakaz musi być.

Ale żeby do wyżej opisanej sytuacji doszło trzeba być niezłym gagatkiem!
Policja nie wejdzie do danego domu tak ot sobie - żeby sprawdzić (to nie totalitaryzm jeszcze).
Nikt z organów ścigania nie zaryzykuje takiej kontroli w szarym domu - to jest dla nich za duże ryzyko. Muszą mieć solidne podstawy. Tak to się przedstawia w praktyce.
Ekhtelion,
Trochę żeście rozwodnili cały temat.

4. Czy policja może bez nakazu wejść do naszego domu i sprawdzić, co mamy w komputerze?

Może. Wystarczy legitymacja policyjna, pod warunkiem jednak, że podejrzewa, iż w tym domu łamie się prawo autorskie i jest to sprawa niecierpiąca zwłoki. Potem ma pięć dni, by dopełnić u prokuratora formalności związanych z nakazem. Jeśli okaże się jednak, że najście na dom było nieuzasadnione, będzie miał kłopoty.

5. Czy policja może przejrzeć komputer przy okazji, np. gdy jest u kogoś z interwencją?

Może. Dajmy na to, że wzywamy policję, bo sąsiad się awanturuje. Gdy policjant zobaczy u nas komputer i nabierze podejrzenia, że zawiera on nielegalne programy komputerowe, może go skontrolować.

więcej tutaj: http://www.naloty.pl/articles.php?id=19
Taramelion,
1. Nikt nie wejdzie Ci do domu, jeśli mu na to nie pozwolisz.
Jeśli policja chce wejść musi mieć nakaz.
Aby zdobyć nakaz musi wystąpić o to.
Aby wystąpić musi mieć powód/dowód
Powodem może być poważne przestępstwo - czyt. np. Piractwo - czyli kopiowanie na masową skalę płyt z dowolnym softem i czerpanie z tego profitów.
Ergo: Jesteś szarakiem - nie bój się nikt na Ciebie nie zwróci uwagi.


2. W Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności.


PS. Pisząc to, że jeśli nie piracisz (nie kopiujesz i sprzedajesz) możesz czuć się bezpieczny nie zachęcam do takich działań.
Lecz wiadomo wszem i wobec, że każdemu może się zdażyć skopiowany program, gra.

Samemu kilka lat temu, gdy się jeszcze uczyłem nie miałm nic legalnego oprócz kilku gierek z czasopism. Teraz zacząłem zarabiać i postanowiłem używać legalnego oprogramowania, po to aby móc już z czystym sumieniem działać na kompie. Gry kupuję oryginalne, dzięki temu mam wsparcie techniczne i płacąc z produkt dziękuję twórcom tej gry.

Wiem wiem niepotrzebnie piszę, ale cóż... musiałem
Hyrol,
proste:

jeśli niema dowodów na istnienie prawdopodobieństwa że dany produkt został zakupiony zgodnie z prawem, to niema automatycznie przeciwwskazań do tematu że jesteśmy niewinni.
Dowód:
brak dowodów!
Mr.Bronson,
Hyh... tak się składa ze mam za soba 2 semestr kryminalistyki i heh nie trudno się domyślic w jakim zawodzie bede niedługo pracował

Co do legalności oprogramowania, to niestety trochę w błedzie jesteście panowie, sęk w tym ze hmmmmm... sam do końca nie wiem jak to poprawnie wytłumaczyć bo nie jestem informatykiem, ale tłocząc płyty oryginalne na płycie jest zawarty kod z numerem seryjnym płyty jak i programu po zainstalowaniu programu te numery sa porownywane i mozna sobie grać, byc moze ktos sie spotkał z tym ze przegrywając oryginalną płytke na nieoryginalna po zainstalowaniu prosiło nas o włożenie oryginalnego dysku - nr seryjny programu nie zgadzał sie z nr seryjnym nowej płyty - dlatego aby to obejśc powstały miedzy innymi cracki. W momęcie rewizji i hyh sprawdzania legalności dysków policja ma dostęp do baz danych (sprawdza sie baze danych firm które zajmowały sie wytłokiem i dystrybucja danego programy - jest to na nadruku na płycie jaka firma za to odpowiada jak i na pudełku, firma ma obowiązek katalogowania numerów seryjnych własnych krązków i na tej podstawie porównuje się legalnośc oprogramowania - znaczy czy jest ono fabrycznie oryginalne, bo przeciez tak jak samochód oryginalne płyty też mozna było ukraść :] ). Dalej można mieć kopie zapasowe do własnego użytku ale hyh w przypadku nalotu, trzeba udowodnić ze posiada się albo oryginał (nie musi być działający) albo jakies potwierdzenie zakupu oryginalnego programu. I heh nie popieram piractwa, choc przyznam się ze sam świety nie jeswtem ale daje sobie reke odciąc ze 80% polskich internautów posiada piracka wersje systemu operacyjnego Windows, wiec czym sie tu martwić ze posiada sie inne pirackie oprogramowanie albo ze nie można udowodnić legalności tego oprogramowania?? Poza tym to nie bałbym sie o naloty bo prawda jest taka ze w policji pracują ludzie, którzy sami we własnym domowym zaciszu jada na piratach - wiele osób takich znam (w tym 2 w grupie do walki z przestępczościa internetową LOL ). Poprostu ma sie problem jeśli jest sie piratem i w dodatku chce się z tego czerpać korzyści materialne... bo jak piratujesz sam dla siebie to jest 0.01% szans na wpadke naprawde trzeba miec wtedy pecha - no ale sa tez okoliczności łagodzace wtedy bo hyh zostaje tylko nalozona grzywna i kara majaca na celu uregulowanie kosztów posiadanego nielegalnego oprogramowania :] więc papiery pozostaja w miare czyste.... wiec mówie co innego jesli czerpiemy z tego korzyści materialne. Generalnie ciezko jest udowodnic ze rzecz która posiadamy nie jest kradziona.... wątpie by ktokolwiek z nas mógł udowodnic ze rzeczy które ma teraz na sobie sa legalne.... no bo nikt chyba nie kseruje paragonów ze sklepów z ciuchami ... albo co jak ktos kupuje odziez na rynkach czy bazarach za gotowke bez paragonu?? to wtedy sami nawet nie wiemy czy nie kupujemy odziezy juz wcześniej kradzionej..... tak wiec to by była paranoja i nie warto sie przejmowac czy da sie udowodnic legalność oprogramowania czy nie, powiem tak, jeżeli ktos nie ma nic sobie do zarzucenia i tak jest to nie będzie mial z tym problemu
Raphagorn,
Chyba specjalnie podkreśliłem, że tego się można dowiedzieć w mediach... I buźkę też dodałem z jakiegoś powodu...
Ekhtelion,
W jakim ty świecie żyjesz Raphagorn? Łapówki to na filmach. Kombinowałbyś w sytuacji gdy ktoś dokonuje ci rewizji domu? Zapewne kilku policjantów, a może i nawet prokurator... Jakbyś miał mało atrakcji jeszcze, eh.

A w tym temacie chodzi o to, że po prostu ciężko jest udowodnić legalność niektórych rzeczy. Pewnie, zazwyczaj nie mamy dowodów na zakup połowy wyposażenia w domu. Ale właśnie teraz jest moda na lapanie 'piratów', a nie ludzi którzy mają kradzione meble ogrodowe...
Raphagorn,
No to tak:
- pomalować płytę (albo zrobić na nią naklejkę, nie wiem, nie znam się na tym [co zresztą jest dowodem że takich czynności nie praktykuję ]);
- wydrukować na tekturze (czy na czymś tam) pudełko i je skleić;
- jeśli pudełko plastikowe jest duże (mieści się w nim instrukcja) to je pomalować lub obkleić (chociaż nie widziałem, żeby sprzedawali takie duże pudełka w formie przezroczystej i bez płyty w środku ), a jeśli małe, to można też włożyć wydrukowaną przez siebie, odpowiednią karteczkę;
- wydrukować instrukcję;
- wydrukować paragon, fakturę czy coś w tym stylu;
- własnoręcznie wydrukować lub zrobić ewentualny bonus (jak np. wisiorek albo talię kart do gry z Gothica 1);
- pominąłem coś?

I mamy super-piracką wersję gry Zasadniczo wszystko by się od biedy podrobiło A tak na serio to policja raczej nie przychodzi ot, tak sobie na rewizję do przypadkowego mieszkania, chyba że mają taki nakaz bo np. jesteś podejrzany o zabójstwo Wtedy, przy okazji, gry też raczej sprawdzą, ale z tego, czego można się dowiedzieć w mediach, jest na to jeden sposób: biała koperta zawierająca ok. połowy wartości posiadanych przez siebie pirackich programów
krag,
Tak przeglądając ten temat i słuchając muzyki naliczyłem u mnie 566 płyt z nielegalnymi grami lub oprogramowaniem + 42 które są porysowane i niezdolne do użytku.

Zastanawia mnie na jak długo można iść siedzieć za coś takiego ;p
Chociaż czy ja wiem.... Wszystko trzymam w kufrze który w każdej chwili można umieścić gdzieś pod stertami wspomnień na strychu.

Tak się składa że plusem w moim przypadku jest to że mieszkam w gminie, a tu jedyne co policjanci robią to walą wódę na zmianie :]

Nie potrzebuje nikomu udowadniać że nie jestem piratem tylko dlatego żeby mieć czyste sumienie lub żeby poczuć się lepszym.

Powiem wprost. Okradam producentów gier i nie tylko. >


@Ekh

Niezły cytat xD

Co do udowadniania to może sie skuszę. Posiadam cały cykl papierów razem z widniejącym moim imieniem i nazwiskiem iż zakupiłem Guild Wars: Factions w sklepie internetowym gram.pl. Wystarczy porównać z moim dowodem osobistym :]
Ekhtelion,
@ Tokar

Oczywiście, że można nas oskarżyć o kradzież czegokolwiek bo nie posiadamy na to dowodów. Pic polega na tym, że nikt w mediach nie robi takich nagonek jakie się robi na piratów. Nikt ci nie każe udowadniać skąd masz rower na którym jeździsz, natomiast o soft się czepiają. Jak wpuścisz policjanta do domu to nie będziesz się zastanawial czy zapyta o ten wazon na stole tylko czy nie pójdzie gmerać w kompie.


I jeszcze taki milusi cytacik na koniec:

"P2P is not piracy, it's marketing.
In fact, if your music or movie is NOT being downloaded, you should be WORRIED !
If you can't even give it away for free, how do you expect to sell it, stupid ?
What's the p2p-war all about ? It's obviously not about right or wrong, It's about power.
The power to control what you read, watch, listen to and think."
Konto usunięte,

Użytkownik Łowc@ dnia Mar 31 2007, 01:13 PM napisał

Jednym słowem spotkamy się wszyscy w pace:P

[post="57136"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]



w sumie, to nie mam na to pomysłów.... straszna lipa.
Ranger,
Jednym słowem spotkamy się wszyscy w pace:P
Konto usunięte,
a kserowany paragon może być od kolegi i całe osiedle może takie mieć - żaden dowód.
Ranger,
To go kserujemy^^

Ps: "Wyblakanie" wykorzystuję od lat jako sposób czyszczenie biletów. Wkładam bilet między banknoty i po kilku tygodniach czysto^^ Czy to znaczy, że jestem piratem(drogowym)?
Wczytywanie...