Stacja księżycowa, eksploracja, kolonizacja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Gothi,
Pirx ginie w akcji ratunkowej, po czym go składają i nawet nie ma pewności, czy to on przeżył, czy ktoś zamiast niego. I ten ożywieniec rusza na poszukiwanie obcych, razem z ekspedycją.
Ekhtelion,
Losy astrogatora Pirxa przewijają sie chyba jeszcze gdzieś. Ale niestety do tytułów nie mam pamięci...

We Fiasku są opisane te poszukiwania na lodowej planecie? 'Ktoś' (prawdopodobnie Pirx) zamraża się by uniknąć śmierci, a potem go składają? Dobrze kojarzę?

PS. Póżniej wydzielę te posty do nowego tematu.
Gothi,
Pół offtopem:
Sam Pirx nie jest taki fajny, warto uzupełnić go mniej znaną książką Lema "Fiasko", gdzie jest dokończenie jego historii.
Dany,
Problem w tym, że dostanie Lema i np. Diuny w księgarniach jest trudne. Nawet na Koszykowej w Taniej Książce go nie było. Jeszcze pojadę do empiku w Centrum.

A, i chyba Pirxa nie czytałem niestety...
Ekhtelion,
Więc widać, że 1300 stopni przy takiej prędkości przez wiele godzin musi wykańczać materiały...

A co do Lema to przeczytaj sobie koniecznie:

Niezniszczalnego (trochę podobne do Solaris ale takie bardziej zjadliwe)
Eden (j.w.)
Dzienniki Gwiazdowe Ijona Tichy'ego (zadziwiające poczucia humoru Lema)
Pirxa (to akurat klasyka, chyba czytałeś)
Powrót z Gwiazd (też fajne, a'propos tego tematu dobre)
Bajki robotów (zwana również Cyberiadą)


I zupełnie z innej beczki godne polecenia jest Śledztwo - uwaga, uwaga - kryminał rodem z Archiwum X Warto...

Za to moim zdaniem należy unikać działalności filozoficznej tego pana. Przeciętnego człowieka może tylko rozboleć po tym głowa.

Summa technologiae, Golem XIII, Bomba Megabitowa - zabierałem się do nich pełen chęci i zapału ale po jakichś 60 stronach dochodziłem do wniosku, że nie wiem co czytam. Trochę jak wdępnięcie w bagno.
Dany,
Ale kto krytykuje? Ja tylko mówię o materiałach.

Cytat

... rozwalają się w powietrzu bo nie wytrzymują temperatur (owszem, to jest 1300 stopni, ...

Sam to napisałeś, więc trochę się zdziwiłem. Temperatura musiała być dużo wyższa.

A jeszcze wracając do tematu, to właśnie niedawno przeczytałem nareszcie "Solaris" (szkoda, że już po śmierci Lema). I muszę przyznać, że to wspaniała książka. Opisy oceanu, wydarzeń na stacji, uczuć bohaterów, naprawdę dobre. Koniec niepewny, trochę smutny. Warto przeczytać. Muszę dostać jego inne książki.
Ekhtelion,
Krytykujecie setki ludzi którzy jednak chyba wiedzą co robią i mają do tego kosmiczne pieniądze i środki. Jeśli mówią, że im się rozwala z powodu temperatury to znaczy, że jest to z powodu temperatury...
Kaanyr Vhok,
Ekht chciałeś powiedzieć pokrytego taką powłoką z węglików. Tak jak wahadłowce są pokryte tą masą porcelanową czy jakąś tam. Reszta to już sprawa izolatorów.

Co do rozgrzewania do czerwoności to pół biedy... obiekt nagrzany do temp około 500 *C już świeci własnym światłem... Znaczy się czerwony robi. Przy temp około 4k stopnia takie coś paliło by się jak lampka na choince a tak na poważnie mógłbyś pomylić to z wielkim meteorem palącym się w atmosferze. Ale ze materiał nagrzał się do białości nie znaczy że już się topi
Ekhtelion,
Nic prostszego Policz sobie siły oporu przy prędkościach rzędu od 11000 do 23000 km/h. Wydaje mi się być całkiem prawdopodobne występowanie takich temperatur. Wahadłowce wchodzą w atmosferę (bardzo rozrzedzoną) pod ostrym katem i się rozgrzewają do czerwoności...

A swoją drogą to jak sobie wyobrażasz zbudowanie całego samolotu z takich węglików?
Dany,
Odnośnie tego problemu nowego samolotu amerykańskiego. Właśnie sobie doczytałem o materiałach i wątpię, by przyczyną niszczenia się płytek była wysoka temperatura. Musi być ona chyba wyższa niż 4000 stopni C, ponieważ materiał o najwyższej znanej temperaturze topnienia to węglik hafnu - 4150 stopni C. Już krzemionka ma 1715.
Kaanyr Vhok,
Tak ta teoria mówi o tym ze w ziemię coś jebsneło... coś naprawdę dużego i z wyrzuconej na orbitę masy po pewnym czasie narodził się srebrny glob.
Ekht zastanów sie jakbyś miał wylądować na czymś co jest usiane głazami wielkości od twojej głowy do malucha. Ja sądzę ze mogło by być to z deczka trudne biorąc pod uwagę to ze sprzęt kosmiczny to raczej sypliwe konstrukcje...
Ekhtelion,
Mam ci strzelić wykład z Gleboznawstwa połączonego z Geomorfologią okraszonego Podstawami Nauk o Ziemii? Z tego co ja wiem to istnieje teoria, że Księżyc powstał w wyniku zdarcia z Ziemi płaszcza i jego kondensacji.

A wy gadacie jakby był zbudowany z żyletek .
Dany,
A w czymś ci to przeszkadza? Skały czy inne rzeczy na powierzchni powstały kiedyś na skutek jakichś tam erupcji, podczas których skały tworzą się dowolnie, czyli są chropowate, ostre. Nic ich nie wygładza, ani powietrze ani woda. Uderzają meteoryty, orząc powierzchnię i tworząc kolejne zadziory.
Ekhtelion,

Cytat

Z tego co pamiętam to przewodnie pierwiastki to:tlen, krzem, aluminium, węgiel, żelazo...


Wiesz... to tak jak połowa planet i księżyców w naszym układzie i parwdopodobnie w całym wszechświecie
Strażnik,
Przed lądowaniem każdego ze statków Apollo, NASA określało miejsce lądowania. Miejsce, w którym miał wylądować Apollo 11 wg obserwacji NASA było terenem płaskim, a okazało się, że było mocno... kamieniste Nieznaczne uszkodzenie sprzętu, złe ustawienie lądownika... I mamy pierwsze ofiary. Ale astronauci zauważyli to i prędko zmienili kurs i wylądowali na "morzu", które istotnie jest całkiem płaskie.
Kaanyr Vhok,
Z tego co pamiętam to przewodnie pierwiastki to:tlen, krzem, aluminium, węgiel, żelazo... Coś tam na tym na geografii miałem. Ekht ale zapomniałeś że jest podziurawiony przez meteoryty które non stop zmieniają jego powierzchnię.
Ekhtelion,
Już tak nie mówcie źle o naszym księżycu. Jest tam sporo 'mórz' na których jest płasko. Z drugiej strony nie rozumiem dlaczego skały miały by być jakieś specjalnie ostre, przeciez nie ma tam raczej procesów odpowiadających za takie wytwarzanie się rzeźby (ruchy płyt tektonicznych, wulkanizm, wypietrzenia). Z jakich skał się on w ogle składa?
Dany,

Cytat

Pomysł sam w sobie ciekawy, ale go chyba nie dożyję


Najpierw musiałbyś dożyć do wybudowania stacji kosmicznej, a z tym też nic nie wiadomo.

Cytat

Nie było to ciągłe "prucie" z silników jak z maszynówy, tak, jak jest to w przypadku startu z Ziemi.


Jakbyś zrobił coś takiego, to by cię wystrzeliło w cholerę, a potem musiałbyś marnować paliwo na hamowanie. Dają pojedyncze "strzały" paliwa i korygują lot podobnie.

Cytat

...bo miejsce lądowania było ponoć zabójcze.


W końcu powierzchnia księżyca jest zajebiście ostra, bo nie ma wiatrów, które by wygładzały skały. Pewnie musieli znaleźć w miarę płaski teren, bez dużych odłamków itp. Poza tym trzeba trochę wyhamować przed powierzchnią, bo zrobisz "przyłożenie"
Lądownik z pewnością ma małe silniki, lecz mnie zadziwia co innego. Oni potem się jakoś łączą z promem z powrotem.
Strażnik,
Ponieważ na Księżycu masz mniejszą grawitację, oderwanie się od jego powierzchni jest znacznie łatwiejsze, niż z ziemskiej.

Faktem jest, iż lądownik prostego łup o ziemię nie robi. Wręcz odwrotnie, podczas lądowania Apollo 11 była panika, że zaraz się rozwalą, bo miejsce lądowania było ponoć zabójcze. Szybkie zmiany kursu przez Armstronga tudzież Aldrina (nie pamiętam dokładnie) i osadzili lądownik na powierzchni. Później za pomocą niewielkich silników wystrzelili się na orbitę. Nie było to ciągłe "prucie" z silników jak z maszynówy, tak, jak jest to w przypadku startu z Ziemi. Rzekłbym raczej, że to było kilka "wystrzałów z pistoletu". Tyle wystarczy. Ale podejrzewam Ekh, że wiązka sprzężonych gazów wystarczyłaby spokojnie do tego celu.

Ale słyszałem o ciekawszych pomysłach. Gdy baza księżycowa będzie już spora, ma tam powstać dość ciekawa maszyneria do wystrzeliwania statków. Ma ona działać na zasadzie katapulty. Po prostu z odpowiednią siłą "wypchną" statek na orbitę około-księżycową, albo i dalej. Pomysł sam w sobie ciekawy, ale go chyba nie dożyję
Ekhtelion,
A widziałeś wehikuł czasu Kaanyr? Pamiętasz co oni z księżycem zrobili.

A co do tych meteorytów to trochę mi się nie chce wierzyć. Ryzyko napewno istnieje, ale gdybyśmy tracili satelity na pęczki to nie wiem czy by się nam śpieszyło tak do umieszczania stacji na orbicie.

Obecnie rakieta nośna to paliwo rakietowe + utleniacze, utleniacze, utleniacze (tlen, NO2). Czysty wodór to by zrobił takie coś co u nas na chemii pokazywali tylko, że fajerwerk byłby zdziebko większy,

Cytat

Tylko że i MIR i ta stacja były/będą przenoszone po kawałku. Wahadłowiec zgromadzonym paliwem musi podnieść swoją masę, masę paliwa, którego ubywa oraz pasażerów. Tutaj dojdzie jeszcze duża masa wody. Więc albo zwiększenie ilości paliwa, albo "odchudzenie" statku.


A tego nie rozumiem. Obecnie wahadłowiec w ogóle nie zuzywa paliwa na start bo poczepiają go pod taką zajebiście wielką bańkę wypchaną najjebutniejszym z najjebutniejszych paliw . A te nowe wahadłowce to też będą pewnie jakoś wynoszone na orbitę (może przez samoloty stratosferyczne).

Mnie np. zastanawia tak banalna rzecz jak starty z księżyca. Jak to się odbywa. Bo to, że lądownik robi łup o ziemię i ląduje to fajnie ale co się robi w drugą stronę? Czyżby lądownik miał silniki? Czy może tylko jakiś strumień sprężonych gazów wystarczy by oderwać sie od powierzchni księżyca?
Wczytywanie...