[W ciemność. Star Trek] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

krzyslewy,
Muszę tutaj zgodzić się z Freyem - fabuła nowego Star Treka jest co najwyżej mierna. Film oglądało mi się nieźle, parę scen wyglądało naprawdę niesamowicie, a do postaci zdążyłem nawet się przywiązać (nawet to dobre słowo, bo jednak w obliczu całej tej akcji i małej ilości ciekawych dialogów, trudno było bliżej poznać bohaterów), jednak ja bardzo cenię sobie dobrze opowiedzianą, trzymającą w napięciu historię, której tutaj niestety zabrakło. Kiepsko zaprezentowane zostało również uniwersum - świat Star Treka pełen jest przecież różnych ras, co mogło być sporym atutem produkcji Abramsa, lecz twórcy zdecydowali się obejść bez tego. Szkoda.

Moja ocena: 6/10 Bo jednak jako zwykły film rozrywkowy sprawdza się całkiem dobrze.
Hassan',
Ja nie wybaczę Abramsowi za to co zrobił z Klingonami. Teraz drżę przed tym co zrobi w Star Warsach.
Ati,
To musisz się spieszyć.
Trzeci Kur,
No dobra, skutecznie mnie zniechęciliście do pójścia na to do kina. Na "Człowieka ze stali" pójdę zanim pojawi się tu jakaś recenzja;P
Matthias Circello,
Zawsze do usług.
Frey,
Matthias myślałem, że o tym wspomniałem Ale dzięki, że dokończyłeś moją myśl.
Matthias Circello,
Frey zapomniał wspomnieć, że fabuła tego filmu jest totalnie, totalnie, totalnie, totalnie, totalnie, totalnie nudna i głupia. A do tego głupia i nudna. -_-
Gość_Pinatu*,
Jestem fanem STAR TREK-a od kiedy pamiętam (a mam już 35 wiosen na karku), i niestety muszę przyznać, iż Into Darkness przypomina tylko kiepski remake filmu "STAR TREK II: The Wrath of Khan", w którym to, w takich samych okolicznościach na końcu zmarł Spock. Niestety jest to najgorszy ze wszystkich kinowych filmów w tym uniwersum. Nie rozumiem również tego całego zamieszania wokół tej dosłownie kilkusekundowej sceny z częściowo rozebraną panią doktor. Również nie rozumiem dlaczego Abrams stara się łapać widza na podobne scenki: a to Enterprise wynurza się z wody, a to z chmur... ileż można ? W poprzedniej części również był taki moment i raz wystarczył (więc w drugiej nie koniecznie musiałby się pojawić). Również opisane w powyższej recenzji wnętrze NCC 1701 mimo całej swojej złożoności ostatecznie jest zbyt majestatyczne (już w poprzedniej części zwróciłem na to uwagę, lecz tu zostało to wyolbrzymione do potwornych rozmiarów). Ten "okręt" nie był aż tak wielki (co zresztą widać i w innych częściach jak i serialach) - mam wrażenie że najnowocześniejszy i największy Enterprise (NCC 1701-E) postawiony przy tym czymś z filmów Abramsa wyglądałby niczym mały transportowiec ziemniaków. Na koniec muszę się przyczepić do ścieżki dźwiękowej - rozumiem i wiem że często motywy w seriach są kontynuowane, lecz prawie identyczna muzyka pana Giacchino w obu częściach to lekka przesada.

Już pierwszy film J.J. Abramsa (mimo efekciarstwa) dla mnie był jakiś dziwny pod względem opowiedzianej historii - no bo jak w prequelu do całej historii STAR TREKa (a przecież tym właśnie jest ten film - początkiem wszystkiego) można zniszczyć rodzinną planetę Spocka - Volkan oraz zabić jego matkę, skoro później wielokrotnie i w filmach i serialach planeta ta nadal istnieje a matka Spocka żyje (pierwsze lepsze przykłady to STAR TREK III oraz IV).
Frey,
Courun to Twoja recenzja, ale chyba trochę przesadziłeś z pochwałami. ST into the darkness to film co najwyżej średni. Fabuła tego filmu jest moim zdaniem totalnie głupia, totalnie totalnie głupia, wiem, że to film s-f więc niektóre rzeczy mogą być dziwne i niespójne z naszą wiedzą technologiczną, ale niektóre elementy tego filmu są tak słabe, że 8 to w 10 stopniowej skali za dużo moim zdaniem. Nie chce tutaj spoilować jakiś konkretnych scen, ale nie jest to scenariusz najwyższych lotów. Efekty specjalne są okej (po za tymi rozbłyskami co chwila), aktorzy mogą być, no ale fabuła moim zdaniem nudna i głupia.
Redakcja Game Exe,

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "W ciemność. Star Trek"!

Na nowego „Star Treka” udałem się co prawda w dobry tydzień po premierze, jednak wciąż w mojej pamięci ostał się poprzedni film J.J. Abramsa, w którym niejaki Jim Kirk dowodził wielkim talerzem o nazwie „USS Enterprise”. Tym razem mieliśmy otrzymać obraz dużo mroczniejszy, ale zarazem doskonalszy technologicznie i z fabułą odkrywającą niekoniecznie pochlebne strony członków Floty.... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Wczytywanie...