"Karmazynowa Korona" – recenzja! - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Ati,

Tysiąc lat temu dwoje młodych kochanków zostało zdradzonych – dla Algera Waterlowa oznaczało to śmierć, dla Hanalei, królowej Fells, życie bez miłości. Teraz ponownie królestwo Fells zdaje się drżeć w posadach. Młoda królowa Raisa ana’Marianna ma poważne problemy z utrzymaniem pokoju nawet w murach własnego zamku. Napięcia między czarownikami a klanami sięgnęły zenitu. W sytuacji, gdy sąsiednie królestwa próbują wykorzystać wewnętrzne waśnie w Fells do własnych celów, Raisa liczy na zjednoczenie swojego ludu przeciwko wspólnemu wrogowi. Jednakże równie groźnym przeciwnikiem może być ten, którego królowa darzy uczuciem. Poruszanie się wśród meandrów polityki nigdy jeszcze nie było tak niebezpieczne, a dawny herszt ulicznego gangu Han Alister wydaje się wzbudzać wrogość zarówno klanów, jak i czarowników. Jego jedynym sojusznikiem jest Raisa. Han nie potrafi oprzeć się uczuciom wobec niej, choć wie, że to igranie z ogniem. Niebawem Han odkrywa tajemnicę, uważaną za dawno zapomnianą – informację o takiej mocy, że może zjednoczyć ludność Fells. Czy zabierze ten sekret do grobu, nie zdążywszy go wykorzystać? Wstrząsająca prawda przysłonięta powtarzanymi przez tysiąc lat kłamstwami w końcu wychodzi na jaw w tym błyskotliwym zakończeniu serii o Siedmiu Królestwach.

"Karmazynowa korona" sprawnie prowadzi ku końcowi wszystkie wydarzenia zapoczątkowane już w "Królu Demonie". Czyta się ją równie szybko i przyjemnie, co poprzednie części i skłamałbym twierdząc, że nie zaangażowałem się emocjonalnie w sprawy bohaterów. Wątek miłosny, mimo swej powierzchowności, wynikającej z młodego wieku i niedojrzałości bohaterów, wzbudził me zainteresowanie, zaś z kolidujących ze sobą nawzajem celów postaci wynikały niespodziewane komplikacje, które tylko wzmagały ciekawość i napięcie towarzyszące mi od pierwszej do ostatniej strony. ...czytaj dalej recenzję krzyslewego!

Wczytywanie...