I szedł, przechodząc obok pokoju służącego pewnikiem za centrum informatyczne stacji, zważywszy na ilość konsol, ekranów i komputerów. Zatrzymałeś się, widząc, że Mark właśnie siada przed jednym z paneli i wybiera na ekranie pasmo częstotliwości.
-
Niech to... Szum tutaj jak w głowie Blackneggera... - mruknął do siebie android, usiłując dostroić odbiornik do sygnału. -
Nic dziwnego, że w takich warunkach... Ech, zwykłe pokrętło byłoby poręczniejsze. - marudził z jak zwykle niewzruszoną twarzą, operując jak mógł na klawiaturze. Szum przechodził w trzaski, trzaski w śnieżenie, śnieżenie w gwizdy, a te znowu w szum i tak w kółko.
-
Szlag... Tak będzie to trwało wieki. - stwierdził i wysunął ręce nad klawisze, a następnie...
Szaleńczy stukot przeplatał się z kakofonią zakłóceń, między którymi zaczęły jednak wyłaniać się nuty regularnego sygnału. Nie minęło dwadzieścia sekund, gdy z głośników zamiast szumu wydostał się strzępek komunikatu.
-
... olwiek? ./%#@@$%^,,..... zero siedem, czy ktoś mnie słyszy?! Na Boga, niech nas ktoś...1#%61 ... do kurwy nędzy!
Szum, trzask, jakieś krzyki, odgłosy wystrzałów.
Kolejna seria regulowania trzasków, pisków i świstów zaowocowała wpłynięciem na bardziej
zaszumione, lecz zdecydowanie mocniejsze pasmo.
-
Grupa Weyland 4 do stacji Echo 1! Odbiór! - darł się ktoś pośród nieprzerwanego śnieżenia dobiegającego z głośnika. -
Odbiór, do kurwy nędzy! Wyciągnijcie nas stąd!!! Zagrody 1, 2, 3 i 4 otwarte, pożar w całym sektorze genetycznym. Odcięci członkowie personelu, powtarzam - członkowie personelu odcięci w sektorze genetycznym przez system przeciwpożarowy! - pośród ciągłego szumu zdało ci się, że słyszysz też odgłos przeciwpożarowych zraszaczy. -
Nie mamy ludzi by ich stamtąd wydostać! Coś zabiło czternastu, zostałem sam z ósemką, nie wiem co z resztą. Nie jestem pewny czy obiekty badawcze są w pełni odpowiedzialne...
Eksplozja, nagły krzyk, gwałtowne głosy kilku karabinów, kolejny, gardłowy krzyk.
Cisza...
[Dodano po 23 dniach]
[ Hassanu...? ]