Django - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

julitka,
Kurcze film jest rewelacja ! Mało który film tak mi sie podoba Oglądałąm go juz 3 razy i cały czas robi na mnie wrażenie
Hassan',
Ale to już masywny spoiler - większości scen z nią nie nakręcono, mimo ich obecności w scenariuszu przez wzgląd na brak czasu.

Ów tropicielka miała znać się z Django w dzieciństwie (sic!) - to podobno widać na tych zdjęciach, które ogląda, aktor grający Billy'ego Crasha mówił, że jej postać miała być śmiertelnie niebezpieczna, a któryś szkic scenariusza zapowiadał, że pani pod chustą nie ma dolnej części szczęki. Ot, taki Darth Malak z Django.

A wyczytałem to w sieci, naoglądałem się wywiadów z Quentinem i aktorami i obejrzałem ten film już z 6 razy.
Ati,
To wczoraj Hassan gdzieś na jakiejś Wiki znalazł, pewnie zaraz Ci opowie, bo ogólnie nierozwiniętych motywów tam jest cała masa.
Trzeci Kur,
Najbardziej mnie zastanawiała ta zamaskowana tropicielka. Nie mogłem zrozumieć, po co robią na nią najazdy kamerą, skoro nic z tego ostatecznie nie wynika.
krzyslewy,
O ile wersja reżyserska będzie zawierała te sceny A gdzie o niej tyle wyczytałeś?
Hassan',
Oj, dużo a nawet więcej - oryginalna 5godzinna wersja, wątki rywalizacji Django i Stevena, Stevena i Billy'ego Crasha... Dużo tego.

Gra w karty o Brunhildę, wątek zamaskowanej tropicielki... Wersja reżyserska będzie wielka. Dosłownie.
krzyslewy,
A może Calvin udaje, że tego nie wie? I steruje Stevenem, tak aby ten o tym nie wiedział i wie o wszystkich jego poczynaniach?
Oczywiście żartuję. Aż tak dokładnie filmu nie oglądałem, aby wchodzić szczegóły. Zwróciłem jedynie uwagę na to, że Calvin świetnie wymierza riposty słowne - przynajmniej dla mnie, bo już widziałem, że nie każdemu się one podobały. Ale szkoda, że "Django" został skrócony, bo z tego, co piszesz, wynika, że w Stevenie, a także Calvinie tkwi duży, nie do końca wykorzystany potencjał.
Hassan',

Cytat

To Twoje wrażenie Fakt, Steven był jednym z inteligentniejszych postaci, jednak wcale nie wydawał mi się kierować swoim panem. A raczej nie wydawało mi się, aby Calvin nie zauważył, że jego służący próbuje rządzić.


Może właśnie dlatego nie zauważył, że służący próbuje rządzić, bo Steven był tak sprytny, że mu nie dał? Na końcu filmu przestaje udawać niedołężnego, w scenie dialogu w bibliotece mówiąc "Thank you Calvin" udowadnia, że jest ze swoim panem na znacznie bardziej zażyłych relacjach niż pokazują zewnętrznemu światu i wreszcie scena wjazdu do Candylandu, gdzie widać jak Steven podpisuje nazwiskiem Candiego rachunki za plantację.
Dodatkowo jest wycięta scena, której treść można usłyszeć w soundtracku do filmu, nazwana Steven the Poker Player, która jasno ujawnia intencje czarnego "niewolnika" i jego prawdziwą pozycję w Candylandzie - tak jak zaplanował monsieur Tarantino w scenariuszu. Więc nie, to nie moje wrażenie Krzysiu - to zamierzony manewr, który dodaje duetowi Steven-Candie jeszcze więcej pinache. Albo pain-in-the-ass, jak mówił w filmie Steven.

Wydzieliłam, bo widzę, że ładnie się rozkręcacie, więc na zdrowie. - A.
Wczytywanie...