oczywiście że można, jeśli się tylko chcę
Życie Aribeth - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Ale przecież był proces, shanwen ta bardka opowiada że elfka umarła, bohater nwn pokłócił się z Nasherem, następnie odszedł i tyle go widziano. Wieęc można przypuszczać że raczej była sądzona, a ze względu że z jej rozkazu mordowali ludzi, wyrok mógł być tylko jeden. A w dodatku przeca gramy nowym bohaterem tak ino zaznaczam bo ktoś tam pisał że to jeden i ten sam gosc. xd
W podstawce moim zdaniem mogło skończyć się tak:
Po ustaniu wojennej zawieruchy Aribeth została osądzona. W wyniku przemowy bohatera Neverwinter wydano taki wyrok:
Pozbawienie wszelkich tytułów i zaszczytów, dożywotnia banicja, wykluczenie z szeregów czcicieli Tyra.
Ex-paladynka udała się na długą tułaczkę pomagając słabym.
W końcu zginęła w walce z nieznanym Czarnym Strażnikiem.
Bohater Neverwinter odnalazł jej ciało i pochował.
Po ustaniu wojennej zawieruchy Aribeth została osądzona. W wyniku przemowy bohatera Neverwinter wydano taki wyrok:
Pozbawienie wszelkich tytułów i zaszczytów, dożywotnia banicja, wykluczenie z szeregów czcicieli Tyra.
Ex-paladynka udała się na długą tułaczkę pomagając słabym.
W końcu zginęła w walce z nieznanym Czarnym Strażnikiem.
Bohater Neverwinter odnalazł jej ciało i pochował.
Aribeth może i zdradziła Neverwinter ale to dlatego że Nasher powiesił jej ukochanego za coś czego nie zrobił.
I w sumie nam czy warto ją zabijać. Może ktoś z was jest podobny do mnie i podczas gry i podczas współpracy z Aribeth to też nie potrafi jej zabić. Ja nie potrafię jej zabić.
Nikt nie wie co czuje. I owszem raz czy dwa zdążyło mi się zabić aribeth i nwm czemu ale źle się z tym czułem.
I dlatego nigdy więcej jej nie zabiję. Tylko ocale
I w sumie nam czy warto ją zabijać. Może ktoś z was jest podobny do mnie i podczas gry i podczas współpracy z Aribeth to też nie potrafi jej zabić. Ja nie potrafię jej zabić.
Nikt nie wie co czuje. I owszem raz czy dwa zdążyło mi się zabić aribeth i nwm czemu ale źle się z tym czułem.
I dlatego nigdy więcej jej nie zabiję. Tylko ocale
Zamieszałeś mi w głowie takimi dywagacjami... W każdym razie jest tu pewna ciekawostka - Ari mówi wyraźnie, że zginęła na ojczystej ziemi. Tylko jakiej? Zgodnie z Jej historią z podstawki urodziła się i przeżyła lata dzieciństwa w Burzowym Lesie (Thundertree). A zatem w jaki sposób mogłaby zginąć w tej wiosce? Na pewno nie w wyniku procesu i skazującego wyroku. I jakim cudem znalazła się w tym właśnie miejscu? Czyżby podróż sentymentalna u boku Bohatera Neverwinter i skrytobójczy mord? Z drugiej strony w HotU Ari wyraźnie stwierdza, że Jej domem rodzinnym było Neverwinter . I co z tym fantem zrobić...
Rincewind: Oczywiście procesu nie było, jednak można się tu doszukiwać drugiego dna. Mianowicie nie wiemy przede wszystkim kogo ówczesna Aribeth uważała za wroga. Czy jest to zła elfka, której wrogiem może być właśnie bohater lub nawet Nasher (Przecież on także był jej wrogiem, może nie większym od bohatera Neverwinter, ale jednak. I w tym wypadku Nasher poprzez swoja decyzję mógł np. kazać stracic Lady Aribeth.) czy może dobra Aribeth, która uwolniono i która np. wyruszyła w dalszą podróż ze swoim wybawcą i swoją miłością. A wtedy wrogiem mógłbyć zwykły zombie szwendający się po Żebraczym Gnieździe (może przesadzam) czy po prostu skrytobujca, wynajety przez kogoś, kto ciągle uważał, że elfka powinna przypłacic zdradę życiem." ---> jak była jeszcze "zła". Dlaczego? Mówiłą o wyzwoleniu. Została przez Bohatera Neverwinter wyzwolona spod woli Moragi... tak mi się przynajmniej wydaje.
Niezwykle się cieszę, że przybył nam kolejny sympatyk Pięknej Ari , który nie jest w stanie strawić bałamutnych szopek jakie wyprawiano z Aribeth w HotU. Fajans z SoU jako prawdziwa miłość Słodkiej Lady?! Jak sobie przyppomnę idiotyzmy jakie gadał o nim Drognan ("ooooch, tak wielka odwaga!") - robi mi się słabo... :mrgreen: Doprawdy nie rozumiem dlaczego nie zrobiono kilku alternatywnych zakończeń w podstawce. Wszyscy byliby zadowoleni.
"Wróg" jako miasto? Trochę to karkołomne, ale... W każdym razie w żaden logiczny sposób nie można wyjaśnić śmierci Ari w podstawce, o ile nie zrobił tego sam Bohater Neverwinter (a przecież nie zrobił na Dziewięć Piekieł!).
"Wróg" jako miasto? Trochę to karkołomne, ale... W każdym razie w żaden logiczny sposób nie można wyjaśnić śmierci Ari w podstawce, o ile nie zrobił tego sam Bohater Neverwinter (a przecież nie zrobił na Dziewięć Piekieł!).
No, no, no...cóż za spekulacje :O ! Chyba nigdy bym do takich nie doszedł. Chciałbym powrócić do "wroga" Aribeth...Skoro Ari mówiła, że zginęła z ręki wroga, to wrogiem mogłoby być, uwaga, uwaga...Neverwinter! Dlaczego? W sumie uważana za zdrajczynię, morderczynię i w ogóle taką złą mogłaby uważać miasto za swego wroga. No bo powiedzcie mi, czy nie uważalibyście kogoś, kto chciałby was zabić za wroga? "W HotU wyczyniano z Nią istne wygibasy fabularne, bez sensu... Tymczasem związanie słodkiej Lady z bohaterem Neverwinter kończyłoby w sposób rewelacyjny romans między tymi dwoje, byłoby to zarazem prawdziwie satysfakcjonujące zakończenie i właściwa nagroda dla bohatera, który zdobył nie tylko sławę, godności i zaszczyty, ale przede wszystkim serce ukochanej kobiety." ----> o tak, też się pod tym podpisuję rękami i nogami. Jakby nie mogli w SoU i HotU poprowadzić dalej historię Bohatera Neverwinter, tylko jakiegoś idioty z akademii starego dziaducha . Ech...fajnie by było gdyby, np.w NWN 2 po zakończeniu gry byłaby możliwość odblokowania kilku zakończeń historii z podstawki w postaci filmiku.
Użytkownik olaboss dnia May 11 2005, 04:05 PM napisał
takie zakonczenie moge ew. przyjac bo ma troche z kazdego^^
Cieszę się . I na koniec całej gry zalecany byłby filmik z podsumowaniem losów bohatera Neverwinter i pięknej Ari, a w tle powiedzmy... "Sanvean" by Dead Can Dance. Przed takim zakończeniem mogę padać na kolana...
Użytkownik Hawkwood dnia May 10 2005, 11:23 PM napisał
Kiedy bohater Neverwinter walczy z Pradawnymi w Kamieniu Dusz, piękna Ari zostaje otruta przez strażnika więziennego, którego rodzina zginęła podczas oblężenia miasta. Sama Aribeth trafia do Canii, pełna goryczy, smutku i żalu za utraconą miłością i pogrąża się w desperacji. Kiedy bohater Neverwinter powraca w glorii i chwale - zastaje tylko zwłoki pięknej paladynki w celi... Popada w obłęd (ach, ta siła miłości...) i zwraca swój miecz przeciwko sobie. Po śmierci trafia do Dziewięciu Piekieł (niekoniecznie do Canii) i szuka swej prawdziwej miłości. Tymczasem do Canii trafia fajans z SoU wraz z Nathyrrą i uwalniają Ari z lodowego więzienia (i ten cichy szloch z pewnej jaskini...). Piękna paladynka zostaje wskrzeszona i razem z resztą drużyny szukają drogi powrotnej na Toril. Po drodze spotykają ducha bohatera Neverwinter, który przemierza piekielne plany w poszukiwaniu Ari : - jakże wstrząsające było ich spotkanie... Wspólnie pokonują Mefistofelesa i rozpoczynają nowe życie... Chociażby w Silverymoon .
[post="31994"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
takie zakonczenie moge ew. przyjac bo ma troche z kazdego^^
Cytat
naszą małą Olcię
wypraszam sobie ;p
(pozdrawia wasza mala Olcia )
Uwielbiam happy endy, ale to nie znaczy, że muszą być łatwe i maślane . Mimo wszystko na pierwszym miejscu stawiam moją wycackaną i wypieszczoną historię o losach słódkiej Lady i bohatera Neverwinter. Z drugiej jednak strony mogę zaakceptować wersję made by V.L. Z trzeciej strony nie mam w zasadzie nic przeciwko kwestiom poruszonym przez naszą małą Olcię. I teraz przedstawiam kolejną wersję losów Ari:
Kiedy bohater Neverwinter walczy z Pradawnymi w Kamieniu Dusz, piękna Ari zostaje otruta przez strażnika więziennego, którego rodzina zginęła podczas oblężenia miasta. Sama Aribeth trafia do Canii, pełna goryczy, smutku i żalu za utraconą miłością i pogrąża się w desperacji. Kiedy bohater Neverwinter powraca w glorii i chwale - zastaje tylko zwłoki pięknej paladynki w celi... Popada w obłęd (ach, ta siła miłości...) i zwraca swój miecz przeciwko sobie. Po śmierci trafia do Dziewięciu Piekieł (niekoniecznie do Canii) i szuka swej prawdziwej miłości. Tymczasem do Canii trafia fajans z SoU wraz z Nathyrrą i uwalniają Ari z lodowego więzienia (i ten cichy szloch z pewnej jaskini...). Piękna paladynka zostaje wskrzeszona i razem z resztą drużyny szukają drogi powrotnej na Toril. Po drodze spotykają ducha bohatera Neverwinter, który przemierza piekielne plany w poszukiwaniu Ari : - jakże wstrząsające było ich spotkanie... Wspólnie pokonują Mefistofelesa i rozpoczynają nowe życie... Chociażby w Silverymoon .
Kiedy bohater Neverwinter walczy z Pradawnymi w Kamieniu Dusz, piękna Ari zostaje otruta przez strażnika więziennego, którego rodzina zginęła podczas oblężenia miasta. Sama Aribeth trafia do Canii, pełna goryczy, smutku i żalu za utraconą miłością i pogrąża się w desperacji. Kiedy bohater Neverwinter powraca w glorii i chwale - zastaje tylko zwłoki pięknej paladynki w celi... Popada w obłęd (ach, ta siła miłości...) i zwraca swój miecz przeciwko sobie. Po śmierci trafia do Dziewięciu Piekieł (niekoniecznie do Canii) i szuka swej prawdziwej miłości. Tymczasem do Canii trafia fajans z SoU wraz z Nathyrrą i uwalniają Ari z lodowego więzienia (i ten cichy szloch z pewnej jaskini...). Piękna paladynka zostaje wskrzeszona i razem z resztą drużyny szukają drogi powrotnej na Toril. Po drodze spotykają ducha bohatera Neverwinter, który przemierza piekielne plany w poszukiwaniu Ari : - jakże wstrząsające było ich spotkanie... Wspólnie pokonują Mefistofelesa i rozpoczynają nowe życie... Chociażby w Silverymoon .
Użytkownik olaboss dnia May 10 2005, 04:41 PM napisał
Mi jednak bardziej pasuje cos w rodzaju 'Ari zabili, bohater nw sie zabil tez' Jest klimatyczniej... Ja jakos tez nie lubie tych super kolorowych zakonczen, a ze zycie Aribeth nalezalo do tych ze tak powiem 'do dupy' (;p) to klimatyczniej by bylo zeby umarla. Ale ja to mowie tylko jezeli chodzi o gre, jezeli jakiejs zyjacej osobie (musze ci to zrobic Hawkwood ;D ) sie to przytrafilo, to oczywiscie zyczylabym jej happy end'u
[post="31959"]<{POST_SNAPBACK}>[/post]
Noo nareszczie bratnia krew! Dobrze, że na tym durnym świecie są istoty którym happy endy przyprwaiają o tzw. wymioty:] W każdym razie losy Aribeth zostaną chyba na zawsze okryte cieniem tajemnicy, gdyż tak naprawdę wszsytko to co pisaliśmy to przypuszczenia. Nie ma czystych faktów co się stało z Aribeth i dlatego możemy snuć tyko przypuszczenia...Jedni chcą happy endu (nieugięty Hawk) a inni "życzą" śmieci (ja, [chyba] Olaboss) albo są bez zdania (Rincewind). Ostatecznie nie da się wyjaśnić dalszych losów...może ktoś kiedyś w jakiejś księdze zapisze prawdę...
Mi jednak bardziej pasuje cos w rodzaju 'Ari zabili, bohater nw sie zabil tez' Jest klimatyczniej... Ja jakos tez nie lubie tych super kolorowych zakonczen, a ze zycie Aribeth nalezalo do tych ze tak powiem 'do dupy' (;p) to klimatyczniej by bylo zeby umarla. Ale ja to mowie tylko jezeli chodzi o gre, jezeli jakiejs zyjacej osobie (musze ci to zrobic Hawkwood ;D ) sie to przytrafilo, to oczywiscie zyczylabym jej happy end'u
Użytkownik Hawkwood napisał
W HotU wyczyniano z Nią istne wygibasy fabularne, bez sensu... Tymczasem związanie słodkiej Lady z bohaterem Neverwinter kończyłoby w sposób rewelacyjny romans między tymi dwoje, byłoby to zarazem prawdziwie satysfakcjonujące zakończenie i właściwa nagroda dla bohatera, który zdobył nie tylko sławę, godności i zaszczyty, ale przede wszystkim serce ukochanej kobiety.
O tak. Pod tym mogę się podpisać rękoma i nogami . Szczerze mówiąc, jak przeczytałem kiedyś, że HotU będzie tworzone przez zespół odpowiedzialny za podstawkę, który rzekomo twierdził, iż SoU zostało spaczone (z czym się po części zgadzam), to byłem prawie pewny, że bedzie to kontynuacja przygody z Neverwinter i odetchnąłem z ulgą. A tu co sie okazało? Że jest to kontynuajca przygód, jak to mówił gdzieś Hawkwood, jełopa z SoU <. I co się jeszcze okazuje? Że może zdobyć serduszko Aribeth... tu to już "przegięli pałę" . I w tym przypadku, rzeczywiście lepiejby było, gdyby przygody Ari skończyły się na podstawce, albo niechby były kontunuowane razem z obrońcą Neverwinter.
Użytkownik Vampire Lord dnia May 8 2005, 03:36 PM napisał
Uznajemy jednoglośnie że cudowna Aribrth żyje sobie gdzieś wraz z Bohaterem Neverwinter w spokoju i radości (a pff jakie do odrażająco ładne zakończenie...).
Mi się zaiste baaaardzo podoba... :003: . Byłoby to zakończenie godne nawet genialnego Trąbala... Doprawdy... chyba nigdy nie pojmę, dlaczego BioWare nie sporządziło historii końcowych do podstawki, wiedząc, że pierwszy dodatek (SoU) w ogóle nie będzie związany z wydarzeniami w Neverwinter. Komu przeszkadzało zakończenie losów pięknej Ari po oficjalnej kampanii? A była to jedyna szansa, aby logicznie wybrnąć z tej całej, zawiłej historii... W HotU wyczyniano z Nią istne wygibasy fabularne, bez sensu... Tymczasem związanie słodkiej Lady z bohaterem Neverwinter kończyłoby w sposób rewelacyjny romans między tymi dwoje, byłoby to zarazem prawdziwie satysfakcjonujące zakończenie i właściwa nagroda dla bohatera, który zdobył nie tylko sławę, godności i zaszczyty, ale przede wszystkim serce ukochanej kobiety.
P.S. Chyba zacznę powtarzać: jestem postacią oryginalną, jestem postacią oryginalną... (jejku, to naprawde pomaga! :mrgreen: ).
szkoda ze gra nabrala kolorow w ostatnim dodatku : (
darowanie czy nie zwsze jest jakies niedopowiedzenie
pytanie czy poznaliscie wszystkie imiona
dowiedzieliscie sie wszystkiego?
To nie jest temat o imionach, ale na pewno dowiedzieli(śmy) się skoro piszą to, czego chyba całkowicie nie przeczytałeś - Rincewind
darowanie czy nie zwsze jest jakies niedopowiedzenie
pytanie czy poznaliscie wszystkie imiona
dowiedzieliscie sie wszystkiego?
To nie jest temat o imionach, ale na pewno dowiedzieli(śmy) się skoro piszą to, czego chyba całkowicie nie przeczytałeś - Rincewind
No może być. Jak widać same tu alternatywy są co do Jej dalszych losów hehe. A miłość rzeczywiście może pomieszczać w głowie...I jak napisałeś moja "powieść" nie musi być pozbawiona sensu:] Uznajemy jednoglośnie że cudowna Aribrth żyje sobie gdzieś wraz z Bohaterem Neverwinter w spokoju i radości (a pff jakie do odrażająco ładne zakończenie...).
Do skótu nic nie mam:]
A z lubością do Aribeth nie musisz się ukrywać, to widać i już. Dzięki temu jesteś orginaly, czyż nie?:]
Do skótu nic nie mam:]
A z lubością do Aribeth nie musisz się ukrywać, to widać i już. Dzięki temu jesteś orginaly, czyż nie?:]
V. L. (wybacz, że skracam...) sam mam pewne wątpliwości jeśli chodzi o prawdopodobieństwo ucieczki słodkiej Lady z więzienia. Faktycznie - Jej nastawienie raczej nie wskazuje na tak buntowniczy krok, sama natura paladyna (odnowiona w pewnym sensie przez fakt poddania się i odrzucenia Ciemności) nigdy by na to nie pozwoliła. Zresztą jakoś nie mogę sobie wyobrazić pięknej Ari wykradającej się cichcem z ciupy... Mimo wszystko Twoja wersja ma sens - jeżeli uczucie do bohatera Neverwinter byłoby silniejsze od poczucia praworządności (a to nie jest wykluczone), Ari stałaby się po prostu dziewczyną złaknioną miłości i gotową na wszystko, aby tylko tej miłości zaznać... Gdyby stanęła przed perspektywą nagłej utraty człowieka, na którym bardzo Jej zależało (a wiemy, że nie uciekała się do półśrodków) - wszystko jest możliwe... Poddając się woli Moragi utraciła przecież dosłownie wszystko: szacunek ludu, Nashera, pozycję wypracowaną przez lata w służbie Neverwinter. Wcześniej straciła też ukochanego Fenthicka, a jeszcze wcześniej rodzinę i przyjaciół w napadzie orków. W sumie historia Jej życia to ciągłe pasmo cierpienia i straty tego, co najdroższe. Być może tym razem próbowałaby za wszelką cenę poczuć szczęście i uczucie ukochanej osoby... Nie odrzucajmy zatem pochopnie takiej wersji zakończenia Jej losów, ale uznajmy ją za alternatywę do mojej (łaskawca ze mnie, co? ).
No tak... nawet dla nowych towarzyszy doli i niedoli pewne me preferencje stały się widoczne jak na dłoni... : .
Użytkownik Vampire Lord dnia May 6 2005, 01:59 PM napisał
P.S. Nie miałem na myśli żadnych powiązań ze Szekspirem...porostu "Jak Cię czytam, tak Cię widzę":]
No tak... nawet dla nowych towarzyszy doli i niedoli pewne me preferencje stały się widoczne jak na dłoni... : .
Ja z kolei patrząc na moją (martwą) naturę wszysco co jest happy jest blee! I zakończenie np. W3 była baardzo miłe:] Nie chcę być poprostu zbyt brutalny Hawk ze sprawami dotyczących naszej [(a raczej Twojej;) Aribeth]:] Tylko jedna rzecz mnie ciekawi. Czy piękna Aribeth POZWOLIŁA by sobie na ucieczkę? Jak cytwowałeś Ją "jestem gotwa na spotkanie mojego losu" I by tak uciekła? Bez osądzenia Jej czynów? Czy jako paladyn mogła by sobie na coś takiego pozwolić? Uciec jak jakiś tchórz? Mam co do tego wątpliwości...(Zmusiłeś mnie do przemyslenia mojego zakończenia Hawk! Kurde, chyba będę musiał wymyślić co innego, może zjadł Ją troll?:])
P.S. Nie miałem na myśli żadnych powiązań ze Szekspirem...porostu "Jak Cię czytam, tak Cię widzę":]
P.S. Nie miałem na myśli żadnych powiązań ze Szekspirem...porostu "Jak Cię czytam, tak Cię widzę":]
Użytkownik Vampire Lord dnia May 5 2005, 08:36 AM napisał
Hawkwood'zie (dobrze odmieniłem?),
Czemu nie? W przypadku wątpliwości skracaj do Hawk i też będzie dobrze .
Co do Twej wersji dalszych losów pięknej Ari... Hmmm... właściwie nie mam do niej większych zastrzeżeń. Cała historia brzmi wielce wiarygodnie i wpisuje się w klimat gry. Mam jednak pewne wątpliwości co do samej idei ucieczki z więzienia. Otóż po konfrontacji z bohaterem Neverwinter Ari odzyskuje wreszcie spokój i harmonię. Jej poszukiwania samej siebie dobiegły końca i widoczne jest, że zrezygnowała z dalszej walki. Przyjmuje też bez buntu wszelkie rozkazy tyczące się Jej losu. Podaję tutaj cytaty opisujące Jej stan ducha:
Jestem gotowa na spotkanie mego losu. W moim sercu panuje wielki spokój.
Znalazłam spokój - po raz pierwszy od śmierci Fenthicka. Dziękuję ci. To tobie zawdzięczam ocalenie.
Aribeth odwróciła się od Moragi i poddała się Lordowi Nasherowi, by osądził ją za zdradę miasta.
Była narzędziem zemsty i zniszczenia, ale chyba wreszcie odnalazła spokój.
Godzi się przyjąć każdy los: śmierć, wygnanie... a może nawet przebaczenie i odkupienie.
W tym stanie raczej trudno mówić o chęci ucieczki i walce... Z drugiej strony słodka Lady była również pełna nadziei, chciała mimo wszystko nadal żyć, tym bardziej, że nagle dojrzała nowy powód do dalszego życia:
Jeśli Neverwinter przetrwa, może mieć dla mnie inny wyrok. Może będę mieć szansę naprawienia tego, co uczyniłam. Jest jeszcze nadzieja dla mnie... i dla nas.
Mówią, że lepiej jest kochać i kogoś stracić, niż nie kochać wcale. Nigdy w to nie wierzyłam... aż do teraz.
Już nie boję się swego losu. Kiedy Fenthick... gdy wykonywano wyrok na Fenthicku, myślałam, że straciłam wszystko. Teraz jednak widzę, że to nieprawda.
Mam ciebie. Nawet w mej najczarniejszej godzinie, kiedy cię potrzebowałam - lecz byłam zbyt ślepa, by to dostrzec.
Dzięki tobie znowu się odnalazłam. I wreszcie widzę, że... że jesteś dla mnie kimś specjalnym.
Gdyby zatem zaistniało niebezpieczeństwo odebrania Jej nadziei sądzę, że desperacko próbowałaby żyć nadal... Za namową Aarina, Nashera i samego Bohatera Neverwinter - zdecydowałaby się na ucieczkę i banicję u boku swego ukochanego...
A jeśli chodzi o szczęsliwe zakończenia - z natury jestem optymistą i uwielbiam happy end... Zwłaszcza jeśli chodzi o słodką Lady. To dobrze, jeśli gra oferuje nam kilka alternatywnych zakończeń - dobrych lub złych.
P.S. "Zakochany Hawkwood"? Zabrzmiało jak "Zakochany Szekspir"... :