Dla mnie problemem jest często zmuszanie do wykupowywania punktów za prawdziwe pieniądze, które potem wymieniamy już na konkretne DLC. Ceny, co nie dziwi, są tak skonstruowane, by z danej puli punktów nie wystarczało na zbyt wiele dodatków, przez co dochodzimy do częstego mankamentu - ceny. DLC nie wypróbujesz, rzadko się je recenzuje (bo zwykle nie ma czego?) i kupujemy kota w worku.
Nie mówię oczywiście o DLC jako żywcem wyciętych z gier fragmentów, zwykle nieumiejętnie tuszuje się ten fakt i wciska kit. Dla mnie DLC, jeśli już mam je kupić, powinno być pełnowartościowym produktem, nie dodawanym na zasadzie "Więcej potworów!", lecz wnoszących do rozgrywki istotne zmiany.
Tęsknię do dodatków w stylu "Tronu Bhaala" czy "Pana Zniszczenia". Zaś na zakończenie "Prince of Persia", które autor w tekście nie przytoczył (chociaż szkoda, bo sztandarowy przykład nabijania w butelkę i segregowania fanów pod względem platformy do grania) patrzę jako wroga DLC, przypominającego mi, że era prawdziwych dodatków minęła. DLC to tylko nędzny substytut.
Nie mówię oczywiście o DLC jako żywcem wyciętych z gier fragmentów, zwykle nieumiejętnie tuszuje się ten fakt i wciska kit. Dla mnie DLC, jeśli już mam je kupić, powinno być pełnowartościowym produktem, nie dodawanym na zasadzie "Więcej potworów!", lecz wnoszących do rozgrywki istotne zmiany.
Tęsknię do dodatków w stylu "Tronu Bhaala" czy "Pana Zniszczenia". Zaś na zakończenie "Prince of Persia", które autor w tekście nie przytoczył (chociaż szkoda, bo sztandarowy przykład nabijania w butelkę i segregowania fanów pod względem platformy do grania) patrzę jako wroga DLC, przypominającego mi, że era prawdziwych dodatków minęła. DLC to tylko nędzny substytut.