Czy na prawdę, nie możemy zrobić czegoś spokojnie raz?-Szepnął do siebie zmartwiony nową sytuacją Nautolianin. Ruszył w tamtą stronę ciągle kulejąc i przygotował pod płaszczem swoje blastery. Jak się zbliży powie Panowie czy coś się stało?- tak właśnie do nich powie. Miał nadzieję zapewne, że będą mniej chętni do działania przy świadku. Jednak w głębi ducha wiedział, że na tej planecie nie ma co na to liczyć.
Sesja Krixa - Odpowiedź
Podgląd ostatnich postów
Istotnie, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów poczułeś się... Rześko? Gdzieś zniknął morderczy, obrzydliwie lepki żar słońc, ziejących na ciebie kolczastym samumem. Byłeś w stanie patrzeć i oddychać normalnie. Oczy nie piekły, płuca nie paliły, skóra aż mrowiła od śladowej, lecz w tych warunkach i tak nadspodziewanie dużej ilości pochłoniętej wilgoci.
Z takim wyposażeniem mógłbyś polubić chyba każdą planetę.
No, może poza tą.
Gdy po przeciwległej stronie uliczki dostrzegłeś znane ci już centrum życia kulturalnego osady, nagły refleks światła, dobiegający z tamtego kierunku, nieco cię zaniepokoił. Wykorzystując swój nowy nabytek przybliżyłeś obraz, dzięki czemu dostrzegłeś trzech Gammoreanów, którzy za pomocą swych monstrualnych toporów najwyraźniej zamierzają wytłumaczyć coś Solusarowi.
Z takim wyposażeniem mógłbyś polubić chyba każdą planetę.
No, może poza tą.
Gdy po przeciwległej stronie uliczki dostrzegłeś znane ci już centrum życia kulturalnego osady, nagły refleks światła, dobiegający z tamtego kierunku, nieco cię zaniepokoił. Wykorzystując swój nowy nabytek przybliżyłeś obraz, dzięki czemu dostrzegłeś trzech Gammoreanów, którzy za pomocą swych monstrualnych toporów najwyraźniej zamierzają wytłumaczyć coś Solusarowi.
Niklo dalej trzymał się swojego planu. Nie zmienił sposobu chodzenia i powędrował do części mieszkalnej by stamtąd ruszyć do baru. Rozkoszował się zmniejszonym żarem powietrza dzięki płaszczowi. Jeszcze jakby w barze znalazł czystą wodę. Może na jakimś straganie będzie? Począł się rozglądać, ale planowo ciągle szedł do baru.
Obaj niewzruszenie lustrowali kolejne sylwetki przewijające się w tłumie, nie zwracając uwagi na zbliżające się dziwadło w masce i goglach. Dopiero, gdy podszedłeś do nich na dwa metry, jedna z masek zwróciła się w twoją stronę, zapewne ze względu na dziwne kuśtykanie. Sith odprowadził cię wzrokiem na kilka kroków, lecz najwyraźniej nie znalazł w tobie nic ciekawego i ponownie odwrócił się, kiwając głową na towarzysza, po czym obaj poszli wolnym krokiem przed siebie, w przeciwnym do twojego kierunku.
Niklo zastanawiał się teraz na ile dobre jest jego wypływanie z Mocy. Wspominał czas kiedy po raz pierwszy spotkał kapitana sithów. Siedli na przeciw siebie i Huminro nie wyczuł w nim nic. Z drugiej jednak strony sith mógł po sobie tego nie poznać, ale przecież był zaskoczony na statku widmo? Dotychczas Niklo wypływając z Mocy miał wrażenie całkowitej izolacji od niej i był na nią głuchy. Zaufał swoim doświadczeniom i ruszył w stronę inkwizytorów by minąć ich i pójść do części mieszkalnej. Stamtąd, jak wszystko pójdzie dobrze, ruszy do baru. Zgarbił się i zaczął kuśtykać na jedną nogę zbliżając się do sithów.
Odeszliście od stoiska, nurkując w tłum i płynąc przez niego, powoli, mozolnie zmagając się z jego nurtem. Zauważyłeś jednak dwie niepokojące rzeczy. Pierwsza - Makankos zniknął. Druga - Inkwizytorzy, miałeś nadzieję, że przypadkowo, idą kierunku zbliżonym do waszego.
- Cholera. Rozdzielamy się. Spotkamy się przy barze. - powiedział Kyle szybko, po czym założył na głowę kaptur nowo zakupionego płaszcza i odbił w bok. Nie zdążyłeś nawet nic powiedzieć, a zresztą i tak nic by to nie dało, bo przy tym tłoku i harmidrze pewnie nic by nie usłyszał. Wciąż miałeś Kaileen w zasięgu wzroku, lecz teraz od dwóch postaci w czerni, które zatrzymały się u wylotu uliczki, jakby wypatrując kogoś w tłumie, dzieliło cię nie więcej, niż dziesięć metrów. Zdołałeś jednak wydostać się z ludzkiej (i nie tylko) rzeki i stanąć przy niewielkim skrzyżowaniu. O ile nie pomyliłeś kierunków, uliczka przed tobą wiodła w stronę portu. Ta po lewo, bardziej kręta, którą chyba wybrał Solusar, prowadziła właśnie do baru, z którym łączyły się tak szczęśliwe wspomnienia. Po prawo zaś, mijając Inkwizytorów, doszedłbyś do głównej części mieszkalnej, a następnie dalej do bram miasta.
- Cholera. Rozdzielamy się. Spotkamy się przy barze. - powiedział Kyle szybko, po czym założył na głowę kaptur nowo zakupionego płaszcza i odbił w bok. Nie zdążyłeś nawet nic powiedzieć, a zresztą i tak nic by to nie dało, bo przy tym tłoku i harmidrze pewnie nic by nie usłyszał. Wciąż miałeś Kaileen w zasięgu wzroku, lecz teraz od dwóch postaci w czerni, które zatrzymały się u wylotu uliczki, jakby wypatrując kogoś w tłumie, dzieliło cię nie więcej, niż dziesięć metrów. Zdołałeś jednak wydostać się z ludzkiej (i nie tylko) rzeki i stanąć przy niewielkim skrzyżowaniu. O ile nie pomyliłeś kierunków, uliczka przed tobą wiodła w stronę portu. Ta po lewo, bardziej kręta, którą chyba wybrał Solusar, prowadziła właśnie do baru, z którym łączyły się tak szczęśliwe wspomnienia. Po prawo zaś, mijając Inkwizytorów, doszedłbyś do głównej części mieszkalnej, a następnie dalej do bram miasta.
-Czemu mnie to nie dziwi? Ja nie wiem jak radzi sobie imperialny wywiad jak zakon się tak panoszy. Chodźmy bo jeszcze nas wyczują.- Niklo wcisnął swoje głowomacki w głąb płaszcza i zaciągnął kaptur. Zapewne wyglądało to trochę dziwnie, jakby miał garb. Maska i gogle też dodawały pełni wyglądu jakiejś zniekształconej rasy. Dla zwiększenia efektu się lekko przygarbił i ruszył do trandoshanina by wszyscy razem zmyli się z targowiska.
Efekt twoich negocjacji, zgodnie z przewidywaniami, był mizerny. Bardziej dla zasady i z wrodzonej życzliwości, Ithorianin opuścił w końcu cenę o sto kredytów, a ty stałeś się szczęśliwym posiadaczem płaszcza. Poradziłeś Solusarowi, by skonsultował się z Makankosem w sprawie ekwipunku, lecz Kyle pokazał ci zawieszony na plecach nowy wibromiecz, którego wcześniej nie zauważyłeś i już zamierzał coś ci odpowiedzieć...
[ Ilustracja ]
... ale zamarł z dość głupio otwartymi ustami. Drgnął, podobnie jak ty i Kaileen. Wszyscy odwróciliście się w stronę alei, sami nie wiedząc, czego dokładnie szukacie. Nie musieliście jednak szukać długo. Nie znaliście wielu osobników, którzy byliby na tyle durni lub pretensjonalni, by w czterech przepychać się niewzruszenie przez napierający tłum, spowici od stóp do głów w czarne, zakonne szaty z głębokimi kapturami i szkarłatnymi wstawkami, i to w samo tatooińskie południe.
[ Ilustracja ]
... ale zamarł z dość głupio otwartymi ustami. Drgnął, podobnie jak ty i Kaileen. Wszyscy odwróciliście się w stronę alei, sami nie wiedząc, czego dokładnie szukacie. Nie musieliście jednak szukać długo. Nie znaliście wielu osobników, którzy byliby na tyle durni lub pretensjonalni, by w czterech przepychać się niewzruszenie przez napierający tłum, spowici od stóp do głów w czarne, zakonne szaty z głębokimi kapturami i szkarłatnymi wstawkami, i to w samo tatooińskie południe.
Żal było się nie pokusić. Nautolianin popatrzył na swoją kartę z całym jego dorobkiem. Cóż łatwo przyszło łatwo poszło. Pomyślał i pokazał Ithorianinowi, że chce ten płaszcz. Próbował się jeszcze potargować o niego, ale bez użycia mocy i przy barierze językowej było to zapewne nie zwykle trudne. Nie było co sobie jednak żałować. Być może to jego ostatnia misja wiec może wszystko wydać. Jak skończył z sprzedawcą przymierzył nowy zakup i podał swoją kartę Solusarowi -Co zostało, to na was. Z Makankosem dogadajcie się co do broni. Doradzi wam co najlepsze do waszych stylów i pomoże wybrać broń która się nie rozpadnie od razu.
- Walczyłem podczas wojny jako uczeń. Do tego od czasu do czasu misje. Nic specjalnego. - Kyle, idąc za przykładem twoim i Kaileen, również zaczął rozglądać się wśród szerokiego wyboru towarów Ithorianina. Nie do końca nadążałeś za jego gulganiem, lecz z ogólnego tonu dało się wyczuć jego jak najbardziej pozytywne zamiary.
Oferta była naprawdę bogata. W sumie trudno się dziwić, bo o ile Tatooine poza piachem i gorącem oferowało przybyszom przede wszystkim niezmierzone pokłady złomu wysokiej bezużyteczności, w którego dystrybucji celowali Jawowie, o tyle trudno o lepsze miejsce do handlu ochronną i środowiskową odzieżą.
Miałeś tu praktycznie wszystko - ozdobne, wytworne szaty wyjściowe rozmaitych krojów, przystosowane do potrzeb i rozmiarów kilku różnych ras, tkane w rzadkiego materiału wytwarzanego przez dziwne pajęczaki z Krain Cienia, lekkie i przewiewne płaszcze, koszule i peleryny, w większości stanowiące różne modele popualrnego wśród miejscowych ubioru, włochate, grube kożuchy z futra banth, rzekomo doskonale izolujące ciepło i trzymające temperaturę w nocy. Wszystko to, zależnie od jakości i właściwości, Ithorianin oferował wam od kilkudziesięciu do kilkuset kredytów. Na koniec zaś z osobnego plastalowego pojemnika zamykanego na magnetyczny zamek, wyjął prawdziwe cudo - pozornie zwykły, ciemnobłękitny płaszcz z kapturem, który - jak pokazał ci rozchylając podszewkę - składał się w dużej mierze z różnych układów scalonych, zapewniającą idealną termoregulację, zależnie od fizjonomii nosiciela, chłonąc lub izolując wilgoć do ciała, a nawet, przy skrajnym przegrzaniu lub wychłodzeniu, podtrzymujący procesy życiowe. Jedyna 1000 kredytów.
Oferta była naprawdę bogata. W sumie trudno się dziwić, bo o ile Tatooine poza piachem i gorącem oferowało przybyszom przede wszystkim niezmierzone pokłady złomu wysokiej bezużyteczności, w którego dystrybucji celowali Jawowie, o tyle trudno o lepsze miejsce do handlu ochronną i środowiskową odzieżą.
Miałeś tu praktycznie wszystko - ozdobne, wytworne szaty wyjściowe rozmaitych krojów, przystosowane do potrzeb i rozmiarów kilku różnych ras, tkane w rzadkiego materiału wytwarzanego przez dziwne pajęczaki z Krain Cienia, lekkie i przewiewne płaszcze, koszule i peleryny, w większości stanowiące różne modele popualrnego wśród miejscowych ubioru, włochate, grube kożuchy z futra banth, rzekomo doskonale izolujące ciepło i trzymające temperaturę w nocy. Wszystko to, zależnie od jakości i właściwości, Ithorianin oferował wam od kilkudziesięciu do kilkuset kredytów. Na koniec zaś z osobnego plastalowego pojemnika zamykanego na magnetyczny zamek, wyjął prawdziwe cudo - pozornie zwykły, ciemnobłękitny płaszcz z kapturem, który - jak pokazał ci rozchylając podszewkę - składał się w dużej mierze z różnych układów scalonych, zapewniającą idealną termoregulację, zależnie od fizjonomii nosiciela, chłonąc lub izolując wilgoć do ciała, a nawet, przy skrajnym przegrzaniu lub wychłodzeniu, podtrzymujący procesy życiowe. Jedyna 1000 kredytów.
Eh, nie sądzę by w coś się pakował. Ta jaszczurka jest twarda i opanowana. Nie wiem czy to kwestia jego rasy, czy jego samego, ale nie wpadnie od tak w tarapaty. Prędzej bym się tego spodziewał po was. Ile czasu spędziłeś poza świątynią?- Ostatnie zdanie wypowiedział ciszej. Niklo równocześnie zaczął przeglądać dostępne płaszcze. Tak by kolor był ładny. Może jakiś piaskowy, albo brązowy? Liczył też, że kupiec może coś podpowie.
- Jak debil. - walnął prosto z mostu, gdy już udało mu się poznać cię pod całym tym oprzyrządowaniem.
- Nie widziałeś gdzieś reszty? Mam nadzieję, że Makankos nie wdał się w jakąś burdę, przez którą będziemy znowu uciekać.
Rozejrzałeś się odruchowo, lecz Trandoshanin był najwyraźniej zajęty umieraniem z nudów parę stoisk dalej, podczas gdy stojący naprzeciw Mandalorianin stawał na głowie, udowadniając niezawodną jakość swego śmiercionośnego arsenału. Sądząc po wyjątkowo niechlujnej postawie i założonej charakterystycznie w poprzek piersi jednej ręce, Makankos nie był pod wrażeniem.
- Nie widziałeś gdzieś reszty? Mam nadzieję, że Makankos nie wdał się w jakąś burdę, przez którą będziemy znowu uciekać.
Rozejrzałeś się odruchowo, lecz Trandoshanin był najwyraźniej zajęty umieraniem z nudów parę stoisk dalej, podczas gdy stojący naprzeciw Mandalorianin stawał na głowie, udowadniając niezawodną jakość swego śmiercionośnego arsenału. Sądząc po wyjątkowo niechlujnej postawie i założonej charakterystycznie w poprzek piersi jednej ręce, Makankos nie był pod wrażeniem.
-W jakiej cenie są płaszcze wielośrodowiskowe? Najlepiej takie z kapturem.- Niklo przyglądał się asortymentowi zastanawiając się co wybrać. Brąz, granat? Obrócił się na chwilę do Solusara. -Hej i jak wyglądam?
Wszystko wskazywało na to, że twoi towarzysze jakoś sobie poradzili, gdyż i ten żołnierz odszedł spokojnie w tłum. Na stoisku z ubraniami asortyment był nie mniej szeroki, niż u Kel Dora. Stojący tutaj Ithorianin oferował rozmaite stroje, od codziennych ubiorów dostosowanych do potrzeb i rozmiarów większości ras, które można było spotkać na Tatooine, przez wykwintne, dziwaczne kreacje bez wątpienia wysokiej ceny i jakości. Od różnorodności barw, materiałów i kształtów lekko zakręciło ci się w głowie.
- Czym mogę służyć? - zagulgał uprzejmie sprzedawca, spoglądając na ciebie swymi szeroko osadzonymi oczami.
- Czym mogę służyć? - zagulgał uprzejmie sprzedawca, spoglądając na ciebie swymi szeroko osadzonymi oczami.
-Dziękuje bardzo. Od razu mi lżej. Postaram się panu przysłać znajomych.- Po tych słowach Niklo ruszył do straganu z odzieżą. Mając wielką nadzieję, że jedi poradzi sobie i nie będzie sceny. Eh wypuścić rycerzy ze świątyni i nie wiedzą co się dzieje- przeszło przez jego głowę. Kiedyś też tak miał ale lata poza opieką zakonu dużo go nauczyły.
Szturmowiec zaprzeczył milcząco i odszedł, tymczasem Kel Dor, przyjąwszy opłatę, wskazał ci znajdujący się trzy stanowiska dalej stragan z ubraniami, prowadzony przez Ithorianina. Ithorianina, który właśnie rozmawiał o czymś z innym szturmowcem, który również pokazywał mu coś na holoprojektorze, nieświadomy, że przez ramię zagląda mu stojący za nim Solusar.
-Brzydki strasznie, Nie nie widziałem.- Lekko naciskając nautolianin skłamał. Nie ściągał założonego zestawu, podał tylko sprzedawcy kartę -Poproszę to. Nie wie pan gdzie można kupić płaszcze wielośrodowiskowe? A może pan się orientuje?- ostatnie zdanie posłał do szturmowca.
- Hmmm... W takim razie mogę zaoferować panu ten zestaw. - Kel Dor przeszedł dalej na koniec straganu i podał ci maskę. - Prosty, wygodny model, podstawowy filtr powietrza, z wbudowanym zbiorniczkiem na wodę lub inny nawilżacz. Do tego polecam panu gogle z możliwością regulacji oświetlenia oraz około pięćdziesięciometrowego zoomu. Maska to 500 kredytów, google 450. Całość sprzedam panu za 800.
Wziąłeś do ręki prezentowane towary, przymierzyłeś jedno i drugie, chcąc wypróbować reklamowane funkcje. Faktycznie, na pierwszy rzut oka i pierwszy oddech nie można było mieć zastrzeżeń...
- Przepraszam pana, mogę zająć panu minutę? - usłyszałeś obok siebie głos wydobywający się przez modulator. Modulator wbudowany w imperialny hełm, jak zobaczyłeś odwracając się. Cofnąłeś zoom w googlach i westchnąłeś głębiej z cichym sykiem filtra, nie spodziewając się niczego dobrego.
- Czy widział pan może gdzieś w okolicy takiego osobnika? - zapytał szturmowiec, wyciągając z kieszeni podręczny holoprojektor, na którym wyświetlił ci sylwetkę podejrzanie wyglądającego Nautolanina. "Tak, panie oficerze, znam go! Widziałem go dziś rano po drugiej stronie lustra!". Dziwne uczucie.
Wziąłeś do ręki prezentowane towary, przymierzyłeś jedno i drugie, chcąc wypróbować reklamowane funkcje. Faktycznie, na pierwszy rzut oka i pierwszy oddech nie można było mieć zastrzeżeń...
- Przepraszam pana, mogę zająć panu minutę? - usłyszałeś obok siebie głos wydobywający się przez modulator. Modulator wbudowany w imperialny hełm, jak zobaczyłeś odwracając się. Cofnąłeś zoom w googlach i westchnąłeś głębiej z cichym sykiem filtra, nie spodziewając się niczego dobrego.
- Czy widział pan może gdzieś w okolicy takiego osobnika? - zapytał szturmowiec, wyciągając z kieszeni podręczny holoprojektor, na którym wyświetlił ci sylwetkę podejrzanie wyglądającego Nautolanina. "Tak, panie oficerze, znam go! Widziałem go dziś rano po drugiej stronie lustra!". Dziwne uczucie.
-Wystarczy coś prostszego z nawilżaczem, może zakrywać całą twarz by oczy mi wreszcie wypoczęły.-Mówiąc to przeglądał modele tak by wybrać jak najtańszy. Nie miał funduszy na takie zabawki. Nie lubił też wprowadzać cybernetykę do swojego organizmu, średnio działała z Mocą. Winno być to jak najmniej inwazyjne. Zatęsknił za zbroją jedi w której walczył na tak wielu światach. Zaprojektował ją wraz ze swoim mistrzem. Może nie zapewniała takiej ochrony jak pancerz zwiadowcy, ale nie ograniczała zanadto ruchów i miała wmontowane nawilżacze dzięki czemu mógł walczyć na prawie każdym świecie. Teraz grzebał w śród, jak mu się zdawało, zdecydowanie za drogich mask.
- Witaj, Nautolaninie. - rozbrzmiał dość cichy, choć standardowo pozbawiony wyraźniejszych emocji głos modulatora. - Rozumiem, że musi być ci ciężko przebywać w tym niegościnnym miejscu, dziwię się widząc tu przedstawiciela twej rasy. W każdym razie, postaram się pomóc ci najlepiej jak umiem. - wskazał gestem szeroki wybór masek tworzących jego wystawę. - Jeśli potrzebujesz sprzętu filtrującego, nawilżającego, chłodzącego, anty lub utleniającego powietrze, to mogę zaoferować ci szeroki wybór zmodyfikowanych inhalatorów dopłucnych lub zewnętrznych, z wymienialnymi zbiorniczkami, zaprojektowanych w oparciu o nasze standardowe maski używane na Dorin. Ceny większości oscylują wokół 2000 kredytów, plus około 500 za zbiorniki z rocznym zapasem wybranej substancji. - wskazywał ci kolejno różne sprzęty, część zakrywających całą twarz, część jej połowę lub ledwie dolną szczękę i usta. Niektóre wyposażone były w długie, cienkie rurki, inne w sztyfty przypominające inhalator. - Standardowa waga zestawu nie przekracza trzech kilogramów, ponadto kupując u mnie możesz liczyć na 50% zniżkę podczas serwisowania lub dokupienia elementów u innego Kel Dora.